Twitter, TVN 24 i premier Tusk, czyli najnudniejszy wywiad w historii telewizji
Dziś rano w TVN 24 dziennikarz stacji, Jarosław Kuźniar, przeprowadził wywiad z premierem Donaldem Tuskiem. Nie zaprosił go jednak do studia, nie była to też rozmowa telefoniczna. Skorzystali z Twittera. Wyszło fatalnie.
31.12.2012 | aktual.: 13.01.2022 12:59
Dziś rano w TVN 24 dziennikarz stacji, Jarosław Kuźniar, przeprowadził wywiad z premierem Donaldem Tuskiem. Nie zaprosił go jednak do studia, nie była to też rozmowa telefoniczna. Skorzystali z Twittera. Wyszło fatalnie.
Wyglądało to tak: Jarosław Kuźniar recytuje pytanie, operator pokazuje, jak dziennikarz wpisuje je na tablecie. Kuźniar korzysta z Twittera od dawna, więc umie się streszczać i spytać o konkret, mieszcząc się w 140 znakach. Potem... długa przerwa, na przykład na krótki materiał filmowy. Po paru minutach Kuźniar czyta na antenie odpowiedź. Nie dłuższą niż 140 znaków, oczywiście.
Ujmę to tak: nie była to najbardziej emocjonująca wymiana zdań jaką widziałem.
Ćwierkanie na wizji
Oglądało się to fatalnie, ale eksperyment był ciekawy. W każdym razie: zawsze to jakieś urozmaicenie. Ale nie mogę zrozumieć, czemu TVN 24 trąbiło potem o tym wydarzeniu cały dzień chwaląc się, jakby odkryli Amerykę i rozpoczęli nową erę w komunikacji z politykami. Od rana w niemal każdym wejściu na żywo cytowano rozmowę, podkreślano jej znaczenie, proszono o komentarze specjalistów, a nawet przedstawicieli opozycji.
Gadżetomania nie jest serwisem o polityce, więc mniejsza z tym, czego dotyczyła rozmowa. Ale jeśli zastanowić się nad sensem takiej formuły to, moim zdaniem, trudno się go doszukać. To samo można było osiągnąć SMS-em, Gadu-Gadu, mailem lub – jeśli obu stronom zależało na tym, by mogła je podglądać internetowa publiczność i na bieżąco komentować – Facebooku czy dowolnym czacie. Przecież politycy odwiedzali czaty internetowych portali jeszcze w czasach, gdy działały portal.pl i hoga.pl.
Politycy od dawna blogują, właściwie przedstawiciele wszystkich partii. Jeśli dodatkowo odpowiadają na pytania komentujących – ma to jakiś sens. W takiej rozmowie, jaką przeprowadził Jarek Kuźniar, naprawdę go nie widzę.
Temat zastępczy
Najbardziej rozbawiło mnie to, że prowadząca wejścia na żywo prezenterka wymawiając nazwę komunikatora dziwnie akcentowała, jakby chcąc podkreślić, że to jakiś twór z innej planety, a przynajmniej z dalekiej przyszłości. Litości, Twitter powstał w 2006 roku.
Nie wiem, kto wyszedł z inicjatywą. Podejrzewam, że TVN 24. Może 31 grudnia duża część redakcji chciała wziąć wolne, może nie było nowych sensownych tematów. Ale w moim odczuciu obie strony (stacja i premier), próbując kreować się na nowoczesne, zrobiły z siebie pośmiewisko w oczach tych, którzy faktycznie z Twittera korzystają.
Premier Tusk korzysta z komunikatora od kilku tygodni i śledzi go ponad 22 000 osób. Mnie tylko 42, ale to wystarczy, bym bardziej się orientował, jak to działa.
Skoro już premier zdecydował się na korzystanie z Twittera, niech rozmawia z ludźmi. Jasne, chętnych może być zbyt wielu, by nadążyć, ale nie widzę nawet, żeby próbował. Na pytanie Kuźniara o to, czy to faktycznie on ćwierka, premier odpowiedział wymijająco: że obok jest tylko żona. Nie wiemy więc, czy w innych dniach faktycznie on publikuje wpisy, czy może pracownicy kancelarii.
Może czas wziąć korepetycje u córki? Jej kariera w Sieci robi większe wrażenie.