Złote smoki, Jar Jar Binks i rogacizna, czyli najgorsze efekty specjalne w historii kina [cz. 1]

Złote smoki, Jar Jar Binks i rogacizna, czyli najgorsze efekty specjalne w historii kina [cz. 1]

Złote smoki, Jar Jar Binks i rogacizna, czyli najgorsze efekty specjalne w historii kina [cz. 1]
Mariusz Kamiński
26.07.2013 14:00, aktualizacja: 13.01.2022 11:01

Wizualna uczta, jakiej doświadczamy w kinie, najczęściej kończy się dobrze i wychodzimy z sali dość ukontentowani. Są jednak takie momenty, kiedy siedzimy wbici w fotel i gapimy się z niedowierzaniem w ekran, a magia i klimat widowiska umykają w ciągu kilku sekund. Reszta seansu mija nam niczym wizyta u dentysty - wiercimy się i zaciskamy dłonie na oparciach. Wszystko przez te okropne efekty specjalne!

Wizualna uczta, jakiej doświadczamy w kinie, najczęściej kończy się dobrze i wychodzimy z sali dość ukontentowani. Są jednak takie momenty, kiedy siedzimy wbici w fotel i gapimy się z niedowierzaniem w ekran, a magia i klimat widowiska umykają w ciągu kilku sekund. Reszta seansu mija nam niczym wizyta u dentysty - wiercimy się i zaciskamy dłonie na oparciach. Wszystko przez te okropne efekty specjalne!

Wiedźmin

Zdjęcie otwierające to stop-klatka z "Wiedźmina". Mogłaby stanowić symbol i kwintesencję wszystkich koszmarnych efektów specjalnych w historii kina. Plastikowy smoczek ze sterczącym z tyłka metalowym prętem to najwyraźniej "miś na miarę naszych możliwości" dla polskich speców od FX. Nie mam do nich specjalnie żalu. Ktoś chciał małego smoczka, to zrobili, co mogli. Gorzej, że to coś zdecydowano się pokazać na ekranie.

Do legendy przeszedł złoty smok z płaskimi teksturami, odpalający race ukryte w ziemi podczas lotu i gadający silnie zmodulowanym głosem skruszonego gangstera udzielającego wywiadu w "Uwadze TVN". Zapraszam do podziwiania jaszczura w pełnej glorii i chwale. Scenę należy oglądać po wypiciu melisy albo trzech.

King Kong

Połączenie tych efektów. Co z tego, że mamy wspaniałych grafików, skoro aktorzy i ekipa nie potrafią ogarnąć akcji przed green screenem. Efektem tych mizernych technikaliów jest między innymi scena popłochu dinozaurów i ich bieg przez rozpadlinę wraz z aktorami plączącymi się między ich nogami. Aktorzy brykają na niewidocznych bieżniach, czasami nie przejmując się zupełnie otaczającą akcją (Jack Black szczególnie), ani podłożem, ani przeszkodami.

Częściową winę ponosi praca kamery, która jest w wielu miejscach statyczna i bardzo płynna, co odsłania wymienione wady w stopniu najwyższym. Polecam szczególnie środkową część sceny, w której następuje kumulacja ewidentnego joggingu przy zielonej płachcie.

Birdemic

Poniższe sceny to fragment zwiastuna filmu. Wściekłe ptaki atakują ludzi z nieznanego powodu, co powoduje machanie kijem w różnych kierunkach z nadzieją, że reżyser umieści tam później realistycznie wyglądającego ptaszora. Nic z tego. Aktorzy opędzają się od atakujących zwierząt w sposób przekomiczny, a ptaki to chyba GIF-y nałożone w After Effects. Mimo wszystko polecam obejrzeć cały film podczas imprezy domowej. Gwarantuję Wam dobrą zabawę!

Star Wars Episode I

Pora na zmorę współczesnych efektów specjalnych i dowód na to, że Lucas może mieć pomysł, ale tylko na sprzedaż. Krytyka postaci Jar Jar Binksa skupiła się na jego idiotycznych zachowaniach i głupawym sposobie mówienia. Problem jednak leżał zupełnie gdzie indziej i mówili o tym jedynie nieliczni krytycy.

Ruchem postaci zajęli się ludzie, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z filmem aktorskim, a szlify w zawodzie zdobywali w dziale filmów animowanych. Trudności w postprodukcji widać było już na samym początku. Choć Binksa gra aktor i można było z powodzeniem zastosować motion capture, to w wielu scenach zupełnie z tego zrezygnowano. Powodem była koszmarna różnica pomiędzy animacją głowy a naturalnym zachowaniem reszty ciała. Problem zniwelowano poprzez animację całego ciała. Animację, która jeży włosy na karku...

Efekt działań ekipy FX przypomina jak żywo film "Kto wrobił królika Rogera?".

Ring 2

Nic nie poszło tak jak trzeba. Fizyka ruchu była fatalna, tekstury zupełnie nienaturalne, Naomi Watts... Nawet scena z nogą zwierzęcia w kadrze pod koniec klipu została zepsuta. Koszmarną jakość starano się przykryć efektem rozmycia, często dodawanym w postprodukcji, gdy widać, że popełniono błąd, ale nie ma czasu na naprawę. I pomyśleć, że film zrealizował pierwotny reżyser Hideo Nakata. Ojojoj...

Total Recall

Nieudolność niektórych elementów tego filmu jest bardzo zagadkowa. Efektami specjalnymi w filmie zajmował się między innymi Rob Bottin, wybitny fachowiec od niekomputerowych efektów specjalnych, który osobiście odpowiadał za opisywaną scenę. Dlaczego zezwolono na jej publikację? Nie mam bladego pojęcia. Wyjaśnieniem może być sam reżyser, Paul Verhoeven, który słynie z filmowych katastrof i dziwnych decyzji.

Han Solo vs Jabba

Scena wycięta z oryginalnej wersji nie mogła znaleźć się filmie, ponieważ Jabba nie był Jabbą, ówczesne efekty specjalne nie pozwalały na jego umieszczenie w kadrze, koniec historii. Lucas postanowił jednak uzupełnić te braki i dodał Jabbę do sceny rozmowy z Hanem Solo. Efekt poraża.

Jabba nie wygląda jak Jabba (inne sceny z tą postacią nie zostały okraszone grafiką komputerową i ich nie zmieniano), a Harrison Ford znajduje się tak blisko postaci, że graficy wili się jak piskorze, żeby jeden nie wszedł na drugiego. Wisienką na torcie jest kilka ostatnich sekund, kiedy Han przemawia z emfazą do jednego z podbródków Jabby. Niestety, nie mogłem odnaleźć tej sceny w Internecie. Imperium Lucasa skutecznie usuwa tego typu rzeczy z Sieci.

Obraz
Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)