Zrób to sam: zbliżeniowy kluczyk w starym motocyklu. Kierowcy będą mu go zazdrościć!
Zbliżeniowe kluczyki to rozwiązanie coraz popularniejsze w samochodach. W motocyklach z tego patentu aż tak często się nie korzysta, bo powodem jest choćby cena. Jeden z właścicieli jednośladu udowodnił jednak, że sprzęt można zrobić samemu i to małym kosztem.
Autorem jest użytkownik u/Garettthesnail z Reddita, a rozwiązanie dokładnie opisał serwis motogen.pl.
Jego zdalny kluczyk zadziałał w motocyklu Suzuki GS500 - a więc pojeździe, który trafił na drogi na długo zanim tego typu technologia zaczęła być popularna i chętnie wykorzystywana.
Co ciekawe, do eksperymentu zachęciła go… nieudana próba kradzieży. Uszkodzona stacyjka była dobrym pretekstem, aby poszukać alternatywnego rozwiązania. Mamy kolejny dowód na to, że potrzeba matką wynalazków.
Koszt całego przedsięwzięcia to raptem kilkadziesiąt złotych. Cena może wzrosnąć, jeśli ktoś zdecyduje się na droższą baterię - sam najdroższy wariant takiej może kosztować nawet ok. 90 zł.
Samo rozwiązanie, krok po kroku opisane na motogen.pl, ma kilka istotnych wad - np. to, że system nie blokuje kierownicy (ale sam motocykl wcześniej blokady również nie posiadał) czy dające się rozpracować wysyłane komunikaty.
Teoretycznie pojazd byłby więc ciekawą próbą dla jakiegoś hakera. Tylko czy im chciałoby się tracić czas na starszy sprzęt, kiedy większym wyzwaniem są bardziej zabezpieczone systemy?
W całym wynalazku niekoniecznie ważniejsze jest to, jak działa, ale sam fakt, że działa. Niedrogim sposobem, mając trochę technicznej wiedzy, można wyposażyć starą maszynę w nowoczesne - choć ciągle wymagające udoskonaleń - rozwiązanie. To najlepsze w metodzie zrób to sam.
Warto przy tej okazji poświęcić kilka słów samemu systemowi zbliżeniowych kluczyków. W branży motoryzacyjnej ciągle trwa debata, czy wygoda idzie w parze z bezpieczeństwem. Wątpliwości jest wiele, prób kradzieży również, ale gadżeciarskie rozwiązanie kusi.