Rapidshare niewinny - “To użytkownicy piracą!”
JAKUB POŚLEDNIK • dawno temu
Sąd Apelacyjny w Düsseldorfie wydał orzeczenie, w którym stwierdza, że serwis Rapidshare nie jest odpowiedzialny za treści publikowane przez jego użytkowników (pirackie kopie materiałów chronionych prawem autorskim).
Decyzja ta automatycznie unieważnia orzeczenie sądu niższej instancji, który uznał, że administratorzy Rapidshare są pośrednio odpowiedzialni za działania użytkowników-piratów i że powinni w jakiś sposób im przeciwdziałać. To właśnie ten werdykt zmusił popularny serwis do eksperymentów (raczej nieudanych) z najróżniejszymi systemami filtrującymi, które miały uniemożliwić publikowanie w Rapidshare pirackich treści — pisze gazeta.pl.
Sędzia stwierdził, że Rapidshare udostępnia jedynie platformę do publikowania plików w sieci i dlatego, jeśli dochodzi do złamania prawa autorskiego, to winnym przestępstwa jest wyłącznie użytkownik, który się tego dopuścił, a nie serwis.
Werdykt sądu pokazuje, że próby insynuowania nam, iż nasz model biznesowy opiera się na łamaniu prawa, są z góry skazane na niepowodzenie. Nasze usługi stworzono z myślą o legalnych użytkownikach — i zamierzamy wciąż im je świadczyć — deklaruje założyciel serwisu Christian Schmid.
Również proponowane przez sąd niższej instancji sposoby filtrowania treści są “niezbyt rozsądne”. Według wcześniejszych zaleceń, Rapidshare miałby wprowadzić system oparty na mechanizmie rozpoznawania nazw plików (nieskutecznym z oczywistych powodów) a nawet blokowanie plików z rozszerzeniem .rar (rozwiązanie nie tyle idiotyczne, co bezprawne — rodzaj rozszerzenia plików nie ma przecież nic wspólnego z legalnością jego zawartości).
Komentując ogłoszenie wyroku w Düsseldorfie, serwis osnews.pl zwraca uwagę na obowiązujące na terenie całej UE regulacje wyłączające odpowiedzialność administratorów za działania użytkowników.
W prawie polskim powyższe kwestie reguluje ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Zgodnie z jej art. 14, nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego w celu przechowywania danych przez usługobiorcę, nie wie o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności, a w razie otrzymania urzędowego zawiadomienia lub uzyskania wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności niezwłocznie uniemożliwi dostęp do tych danych — czytamy na łamach serwisu.
Zobacz również: Gadżetovlog - zrzędzenia zrzędy o kinie
Z przytoczonego przepisu wynikają dla administratorów następujące konsekwencje:
- Usługodawca nie musi prewencyjnie przeglądać czy filtrować zawartości dostarczanych przez usługobiorców;
- Jest zwolniony z odpowiedzialności za dane przechowywane przez użytkowników – o ile działa zgodnie z powyższą procedurą;
- Usługodawcy należy wskazać konkretne treści (a nie np. żądać usunięcia wszystkiego, co nielegalne – bo to by niweczyło założenie opisane w punkcie pierwszym.
Naszym zachodnim sąsiadom gratulujemy rozsądku.
Źródło: torrentfreak.com • osnews.pl
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze