32 hakerów z Anonymous aresztowanych!
Mateusz wspominał o bezczelnym ataku hakerów na stronę hiszpańskiej policji, kończąc swój wpis słowami: "Wygląda na to, że hakerzy nie boją się niczego i są świadomi swoich umiejętności i sprytu". Teraz mogą zacząć się bać - w Turcji aresztowano aż 32 osoby podejrzane o przynależność do tej grupy.
14.06.2011 11:53
Mateusz wspominał o bezczelnym ataku hakerów na stronę hiszpańskiej policji, kończąc swój wpis słowami: "Wygląda na to, że hakerzy nie boją się niczego i są świadomi swoich umiejętności i sprytu". Teraz mogą zacząć się bać - w Turcji aresztowano aż 32 osoby podejrzane o przynależność do tej grupy.
Wśród 32 aresztowanych jest 8 nieletnich hakerów. Tureckiej policji nie spodobał się fakt, że w ubiegły czwartek strony ministerstwa łączności zostały zablokowane przez atak grupy. Jak widać, służby bardzo szybko zabrały się za szukanie winnych tego stanu rzeczy. Hakerzy twierdzą, że ich atak był spowodowany próbami cenzurowania Internetu przez obecny rząd Turcji. Od sierpnia ubiegłego roku obowiązuje w tym kraju specjalny filtr, do stosowania którego zmuszani są internauci chcący połączyć się ze światem.
Akcja wyłapywania hakerów jest zakrojona na szerszą skalę. Hiszpańskie siły porządkowe aresztowały w piątek trzech "anonimów" w swoim kraju, a informacje wydobyte z ich komputerów zostały przekazane Turkom, co pozwoliło na identyfikację wielu osób. Grupa uderzała także w strony rządowe i wielkich firm w Egipcie, Algierii, Libii, Iranie, Kolumbii, Chile, a nawet Nowej Zelandii, zanosi się więc na kolejne aresztowania w tych krajach. Z drugiej strony można już ogłosić, że rozpętała się globalna wojna internetowa - nikt nie wie, kiedy i gdzie uderzy Anonymous. Zupełnie jak hiszpańska inkwizycja.
Do gorącego kraju na końcu Europy wracając: jednym z aresztowanych jest 31-letni mężczyzna, który - zdaniem policji - niemal na pewno był koordynatorem akcji przeprowadzanych przez Anonymous. W jego domu znajdował się serwer hakerów, z którego zaczęły się ataki na strony na świecie. Podejrzewa się, że jeszcze dwie osoby koordynowały działania Anonymous. Ale na nagraniu dostępnym w YouTube hakerzy twierdzą, że to nieprawda:
Policja kłamie. Nie mogą schwytać naszych przywódców, ponieważ ich nie mamy. Serwer, który dostał się w ręce policji, nie należy do Anonymous - służył nam do rozmów przez czat (IR).
Grupa deklaruje także, że nie zrobi użytku z pozyskanych z kart kredytowych danych (m.in. z PSN, ale hakerzy zaatakowali także serwery MasterCard i Amazon). A ja przypomnę na koniec, że pierwsze aresztowania hakerów powiązanych z Anonymous miały miejsce w styczniu na terenie USA i Wielkiej Brytanii.
Źródło: guardian.co.uk