Tajemnicze wynalazki [cz. 2]. Nadajnik powiększający i wieża Wardenclyffe

Tajemnicze wynalazki [cz. 2]. Nadajnik powiększający i wieża Wardenclyffe

Fot. Wikicommons
Fot. Wikicommons
Mariusz Kamiński
17.07.2012 13:00, aktualizacja: 14.01.2022 09:33

Gdyby Nikola Tesla wciąż był wśród nas, to chciałbym go przeprosić. Zrobiłbym to w imieniu tych, którzy całe jego życie nazywali go oszustem i hochsztaplerem, kradnąc jednocześnie jego wynalazki. Zrobiłbym to w imieniu Tomasza Edisona, geniusza o wyjątkowo podłym charakterze, który kpił z dokonań Serba i oszukał go finansowo. Ten artykuł chciałbym poświęcić pamięci Nikoli Tesli. Naukowca, którego dziedzictwo wciąż kryje w sobie niesamowite zagadki.

Gdyby Nikola Tesla wciąż był wśród nas, to chciałbym go przeprosić. Zrobiłbym to w imieniu tych, którzy całe jego życie nazywali go oszustem i hochsztaplerem, kradnąc jednocześnie jego wynalazki. Zrobiłbym to w imieniu Tomasza Edisona, geniusza o wyjątkowo podłym charakterze, który kpił z dokonań Serba i oszukał go finansowo. Ten artykuł chciałbym poświęcić pamięci Nikoli Tesli. Naukowca, którego dziedzictwo wciąż kryje w sobie niesamowite zagadki.

Opowieść o tajemniczych wynalazkach, jakie narodziły się w umyśle Nikoli Tesli, należy rozpocząć od roku 1901. To właśnie wtedy nastąpiła poważna zmiana wizerunku naukowcy i sposobu postrzegania jego wynalazków. W oczach świata nauki Nikola Tesla stał się wyrzutkiem, "szalonym naukowcem", który obwieszczał światu coraz bardzie fantastyczne i niewiarygodne pomysły, a jego teorie mieszały rzeczywistość z fantastyką w sposób dla jednych niedopuszczalny, a dla innych wizjonerski.

Stan zdrowia wynalazcy z roku na rok się pogarszał. Nie tylko ciało, ale też umysł Tesli cierpiał. Problemy finansowe, batalie z fundatorami i innymi naukowcami sprawiły, że Nikola zgorzkniał, dokuczały mu nerwice i fobie, a przyjaciele powoli się od niego odsuwali. To także wtedy zaczęły pojawiać się wynalazki, które swoją niezwykłością przyćmiewały wszystko inne.

Nadajnik powiększający

Jedną z wielu naukowych obsesji Nikoli Tesli było bezprzewodowe przesyłanie energii elektrycznej. Po przeprowadzce z Nowego Jorku do Colorado Springs naukowiec postanowił skonstruować największą "cewkę Tesli" i wykorzystać ją do tego celu. Magnifying Transmitter, czyli nadajnik powiększający, mógł generować moc do 300 000 watów!

Nikola Tesla (Fot. Wikicommons)
Nikola Tesla (Fot. Wikicommons)

W 1905 roku do urzędu patentowego wpływa zgłoszenie Tesli. Jego opis brzmi: Transmisja energii elektrycznej przez środowisko naturalne. Tesla wierzył, że wykryte przez niego podziemne fale stojące mogą zostać wykorzystane jako nośnik energii. Energia miała być transmitowana do ziemi w punkcie węzłowym fal, by następnie zostać odebrana w innym, oddalonym punkcie węzłowym.

Ziemia była dla Tesli przewodnikiem o niskiej rezystancji (w przypadku wykorzystania owych fal) i mogła służyć jako przekaźnik. Po skonstruowaniu nadajnika Nikola przeprowadził dwie udokumentowane prezentacje swojego wynalazku. Podczas jednego z pokazów udało mu się bezprzewodowo zasilić 200 lamp Edisona z odległości 40 km!

Wtłaczanie energii do ziemi powodowało niesamowite efekty. Wynalazek generował błyskawice o długości 50 m, a huk transmitowanej energii był słyszalny w oddalonym o 20 km miasteczku Cripple Creek. Mieszkańcy Colorado Springs opowiadali, jak grunt pod ich nogami iskrzył się, a wodociągi zamieniały się w linie przesyłowe, emitując błyski. W promieniu 30 m od nadajnika wyłączone z zasilania żarówki paliły się jasnym światłem. Z racji prowadzonych eksperymentów nad Colorado Springs często zbierały się burze, a pożary spowodowane wyładowaniami stanowiły poważny problem dla okolicznych oddziałów straży pożarnej.

Jedno z unikatowych zdjęć prezentujące udany eksperyment w bezprzewodowej transmisji energii (Fot. Wikicommons)
Jedno z unikatowych zdjęć prezentujące udany eksperyment w bezprzewodowej transmisji energii (Fot. Wikicommons)

Awarie były na porządku dziennym. Do jednej z najbardziej zagadkowych doszło w elektrowni zasilającej urządzenia Tesli. W momencie ustawienia nadajnika na kilkaset kilowatów w elektrowni pojawił się na generatorach prąd o niezwykle wysokiej częstotliwości. Generatory w ciągu kilku sekund zmieniły się w bryły stopionych metali.

Pod koniec eksperymentów Tesla ni stąd, ni zowąd zakomunikował, że odebrał sygnał z innej planety. Fala drwin przelała się przez naukowe periodyki, ale Tesla nie wyparł się swoich słów. Najprawdopodobniej wynalazca doświadczył zjawiska z nieznanej wtedy radioastronomii. Czy faktycznie odebrał przekaz z innej cywilizacji? Tego pewnie nie dowiemy się już nigdy.

Po powrocie do Nowego Jorku Tesla obwieścił w czasopiśmie "Century Magazine" zakończenie badań i sukces z nimi związany. Ogłosił, że jest możliwe przesyłanie energii elektrycznej za pośrednictwem Ziemi i że efektywność takiego rozwiązania pozwoli zlikwidować większość problemów energetycznych rozwijających się społeczeństw. Dzięki finansowaniu przez magnata J.P. Morgana Tesla mógł przystąpić do konstrukcji najbardziej tajemniczego wynalazku.

Wieża z Wardenclyffe

Nieukończona wieża Wardenclyffe (Fot. Wikicommons)
Nieukończona wieża Wardenclyffe (Fot. Wikicommons)

Ruszyły prace nad konstrukcją wieży nadawczej. Miała ona mieć 57 m wysokości (tyle co 18-piętrowy budynek), a jej zwieńczeniem miała być metalowa kopuła o wadze 55 ton! Tesla nie ukrywał swoich ambicji. Gdy media dowiedziały się o nowym przedsięwzięciu, nastąpiła kolejna zmiana w postrzeganiu Tesli. Słowa "szalony" i "ekscentryczny" zamieniono na "czarownik". Wtedy też dał się słyszeć rechot historii, bo inwestorzy skierowali swoją uwagę na Marconiego i jego firmę Marconi Company.

Marconi, który "wsławił" się kradzieżą technologii Tesli, świecił triumfy na salonach, a jego imieniem nazywano szkoły, skwery i ulice. Projekt Tesli, który poza przesyłem energii miał także umożliwiać przesył informacji, był mocno spóźniony względem dokonań Marconiego. Także odwieczny wróg Tesli, Edison, kompletnie ignorował osiągnięcia naukowca i reklamował wynalazek Marconiego jako przełom cywilizacyjny.

Tak wyglądał projekt wieży Tesli (Fot. Wikicommons)
Tak wyglądał projekt wieży Tesli (Fot. Wikicommons)

Niezwykle ambitny projekt Wardenclyffe stanął nad przepaścią, gdy zirytowany J.P. Morgan nie zgodził się na jego dalsze finansowanie. Spiskowa wersja tej historii mówi o tym, że magnat wystraszył się nowej technologii Tesli i postanowił zrobić wszystko, by tanie i efektywne źródło energii nigdy nie mogło zostać wykorzystane. Odciął całkowicie finansowanie i rozpoczął kampanię oszczerstw skierowaną przeciwko swojemu dawnemu ulubieńcowi. Niezrażony tym Tesla ogłosił w 1904 r. zakończenie badań nad projektem Wardenclyffe, mimo nieukończenia konstrukcji wieży. Nikola twierdził, że jego wynalazek to pełny sukces, a bezprzewodowe przesyłanie energii jest możliwe.

Stan zdrowia naukowca wciąż się pogarszał, a prace nad wynalazkiem stanęły w miejscu. Wreszcie w 1917 r. Wardenclyffe został wysadzony w powietrze w celu odzyskania części pieniędzy ze złomu. Po kolejnych latach bezowocnej walki o pieniądze naukowiec umiera w pokoju hotelowym w 1943 r. w całkowitym zapomnieniu i bez grosza przy duszy.

Jeden z zachowanych skrawków notatek Tesli (Fot. Wikicommons)
Jeden z zachowanych skrawków notatek Tesli (Fot. Wikicommons)

Do dziś mnożą się teorie dotyczące wieży z Wardenclyffe. Choć nigdy nie została oficjalnie przetestowana, to są przesłanki, by sądzić, że jeden raz została uruchomiona. Miało się to stać dokładnie w dniu "incydentu tunguskiego", czyli potężnej eksplozji o niewytłumaczalnym pochodzeniu. Miejsce tego zdarzenia miało być jednym z wcześniej opisywanych węzłów.

Naukowcy wciąż studiują dokumenty Tesli. Czy uda się odkryć tajemnicę wieży Wardenclyffe? Tesla odzyskałby należną chwałę, a ludzkość cieszyłaby się nowym sposobem przesyłu energii. Czy tak się stanie, czas pokaże.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (23)