Tajemnicze wynalazki [cz. 3]. Aparatura Johna Hutchisona

Lewitacja ciężkich obiektów, łączenie się i rozdzielanie przedmiotów wykonanych z drewna lub metalu, niewyjaśnione nagrzewanie się metali bez źródła ciepła, spontaniczne pękanie przedmiotów z metalu i ich znikanie. Brzmi jak fantastyka naukowa? Ta "fantastyka" miała miejsce w 1979 r. w domu niezwykłego człowieka, którego jedni nazywają szaleńcem, a drudzy geniuszem.

Mieszkanie Johna Hutchisona (Fot. Flickr/CC)
Mieszkanie Johna Hutchisona (Fot. Flickr/CC)
Mariusz Kamiński

31.07.2012 | aktual.: 14.01.2022 09:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Lewitacja ciężkich obiektów, łączenie się i rozdzielanie przedmiotów wykonanych z drewna lub metalu, niewyjaśnione nagrzewanie się metali bez źródła ciepła, spontaniczne pękanie przedmiotów z metalu i ich znikanie. Brzmi jak fantastyka naukowa? Ta "fantastyka" miała miejsce w 1979 r. w domu niezwykłego człowieka, którego jedni nazywają szaleńcem, a drudzy geniuszem.

Poprzednia część mojego cyklu traktowała o niezwykłych wynalazkach Nikoli Tesli. Człowieka, który obwieścił światu, że odkrył nieskończone źródło energii, ale któremu spiskowcy nie pozwolili na kontynuację badań. Oczywiście to najbardziej romantyczna wersja wydarzeń, ale tylko taka nadaje się na tło historii, którą opowiem. Dlaczego akurat Tesla? Bo John Hutchison był i jest samozwańczym kontynuatorem badań Tesli, a wyniki jego eksperymentów są tak samo niesamowite jak twierdzenia "czarownika z Long Island".

Antygrawitacja puka Johna w ramię

Zanim świat wokół Johna zwariował, ten niezwykle ambitny samouk prowadził badania nad dorobkiem naukowym oraz aparaturą Nikoli Tesli. John chciał zgłębić tajniki pracy słynnego naukowca i przynajmniej częściowo odtworzyć badania przeprowadzane tuż przed jego śmiercią.

W kręgu zainteresowań Hutchisona leżały przede wszystkim cewki Tesli oraz aparatura do generowania silnego pola elektromagnetycznego. Któregoś dnia, podczas jednego z eksperymentów, John poczuł uderzenie w ramię. Okazało się, że trafił go niewielki kawałek metalu. Po odłożeniu go na miejsce fragment ponownie poszybował w kierunku Johna. To był początek przedziwnej kariery "nawiedzonego" Kanadyjczyka.

Obraz

John Hutchison odkrył, że jego aparatura (cewki Tesli, generatory etc.) wytworzyła szczególne pole elektromagnetyczne, które zniosło grawitację na pewnym obszarze w określonym czasie. John doszedł do wniosku, że chodzi tu o konkretną częstotliwość, która wydaje się oddziaływać z grawitacją i stanowić dla niej przeciwwagę. Od tego momentu rozpoczęła się seria eksperymentów; ciężkie kawałki metalu unosiły się w powietrzu, klucze francuskie uderzały z łomotem o sufit, a metalowe sztaby kruszyły się w zadziwiający sposób.

John nie krył się ze swoim wynalazkiem. Zaprosił do siebie dwóch obserwatorów, sąsiadów z tego samego budynku. Jednym z nich był Mark Murphy z Canadian Pacific Air. Obaj w szoku obserwowali latające obiekty i wyginający się metal. Wtedy też po raz pierwszy John zaobserwował inne bardzo dziwne efekty działania swojej maszynerii. W szkle wystawionym na jej działanie pojawiały się otwory, metal i guma łączyły się w jedno, aluminium ulegało sproszkowaniu, a chromowanie odpadało z sykiem od powierzchni nią pokrytej.

hutchison effect

Wszystkie wyżej wymienione obserwacje dokonane zostały podczas pracy maszyny z poborem mocy w granicach 75-4000 W i napięciu 110 V. Co ciekawe, efekty oddziaływania maszynerii nie ograniczały się wyłącznie do laboratorium. Lewitacje obiektów i wibracje metalowych przedmiotów dawało się zaobserwować w całym budynku.

W 1980 r. Johna odwiedza naukowiec, dr Mel Winfield. Po wielu dniach obserwacji i serii zdjęć, Winfield zdumiony opuszcza laboratorium Johna. Pozostaje z naukowcem w stałym kontakcie. Po kilku latach dr Mel publikuje swoje wspomnienia z eksperymentów w książce "The Science of Actuality". Winfield potwierdza odkrycia Johna i dokładnie opisuje lewitację przedmiotów oraz zmianę stanu ich skupienia.

Obraz

Zainteresowanie odkryciami Johna rośnie. W 1982 roku naukowca odwiedzają inżynierowie IBM (między innymi Brian Borrodale). W tym samym roku w jego laboratorium pojawiają się przedstawiciele innych, bardziej egzotycznych firm: San Diego Laser Group, Hipotronics, Washington State Group. Wszyscy wykazują zainteresowanie wynalazkiem Johna i węszą potencjalny interes.

Informacje o niezwykłym naukowcy docierają do samej góry. Alex Pezarro, przyjaciel Johna, spotyka się z urzędnikami federalnymi w Waszyngtonie i uzyskuje obietnicę wsparcia ze strony rządu amerykańskiego. Niedługo później Hutchison zmienia miejsce zamieszkania i przenosi się do północnego Vancouver.

Obraz

W 1983 r. następuje przełom. Do Johna zgłasza się wojskowa jednostka naukowo-badawcza Los Alamos National Laboratories i wspólnie z wynalazcą podejmuje się przeprowadzenia serii eksperymentów. Efekty są szokujące, przedmioty lewitują, woda w kranach się pieni, a w laboratorium pojawia się dziwna mgła i utrzymuje do końca badań. I choć wszystko zostaje nagrane kamerą wideo, to materiały te nigdy nie ujrzały światła dziennego. John wielokrotnie domagał się ich upublicznienia, ale jego starania spełzły na niczym.

Ekipa z Los Alamos odchodzi z laboratorium Johna i więcej się nie pojawia. Szczęście na chwilę opuszcza Hutchisona, a wkrada się niepokój i strach. John dostaje pierwsze anonimowe listy z pogróżkami, a próby uzyskania dofinansowania na badania są blokowane przez członków grupy z Los Alamos.

Obraz

Niezrażony niepowodzeniami domorosły naukowiec urządza kolejną prezentację, tym razem dla przedstawiciela koncernu McDonnell Douglas. Zaraz potem w laboratorium Hutchisona pojawiają się naukowcy z NASA (Dennis Edmonson) oraz kolejna ekipa telewizyjna CKVU T.V., której udaje się nagrać niesamowite zjawiska.

W 1986 r. Instytut Maxa Plancka otrzymuje stopione kawałki metalu do ekspertyzy. Jej wynik był zaskakujący. W strukturze wykryto anomalie i stwierdzono niezwykle gwałtowne zmiany na poziomie molekularnym. Z finansową pomocą przychodzi Boeing i ofiarowuje 80 000 dol. na dalsze badania.

W 1989 r. wszystko wydaje się iść po myśli wynalazcy. John uradowany planuje wyjazd do Niemiec w celu przeniesienia laboratorium do Instytutu Maxa Plancka. Tuż przed odlotem sprzęt zostaje zatrzymany przez nieokreślone służby i wysłany w nieznane miejsce. John nie odzyskuje go już nigdy, a powód zatrzymania jest prozaiczny: maszyneria stanowiła zagrożenie dla otoczenia, a część podzespołów była w posiadaniu Johna nielegalnie.

Niesława i nowy rozdział

John Hutchison sprzedał swoje mieszkanie wraz z zawartością i zamieszkał z żoną w minivanie wypełnionym po brzegi pozostałościami z laboratorium. Sponsorowany przez niemieckich naukowców, jeździ po USA, uciekając przed agendami rządowymi (lub demonami własnego umysłu) i wciąż głosi szalone tezy o antygrawitacji.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (9)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.