Tajemnicze wynalazki [cz. 1]. Generator eteryczny

Tajemnicze wynalazki [cz. 1]. Generator eteryczny

John Ernst Worrell Keely (Fot. keelynet.com)
John Ernst Worrell Keely (Fot. keelynet.com)
Mariusz Kamiński
04.07.2012 16:00, aktualizacja: 14.01.2022 09:36

Gdyby wyobrazić sobie naukę jako drzewo, to mogłaby to być piękna, rozłożysta jabłoń z dorodnymi owocami pracy genialnych umysłów. Po bliższym przyjrzeniu okazałoby się jednak, że w środku korony znajduje się kilka gałęzi, na których wiszą przedziwne, wielobarwne owoce, które u jednych wzbudzają zachwyt, a u innych przerażenie.

Gdyby wyobrazić sobie naukę jako drzewo, to mogłaby to być piękna, rozłożysta jabłoń z dorodnymi owocami pracy genialnych umysłów. Po bliższym przyjrzeniu okazałoby się jednak, że w środku korony znajduje się kilka gałęzi, na których wiszą przedziwne, wielobarwne owoce, które u jednych wzbudzają zachwyt, a u innych przerażenie.

Słowem wstępu

Opowieść o zadziwiających wynalazkach i umysłach, w których powstały, warto rozpocząć od wyjaśnienia. Otóż owoce, o których pisałem we wstępie, nie zawsze są zdrowe i kryją w sobie soczysty miąższ. Z wierzchu mogą wyglądać fantastycznie i kusząco, ale po dokładniejszych oględzinach okazuje się, że są w całości z plastiku lub przegniły do cna.

Wtedy można bez zahamowań krzyknąć: hochsztaplerzy, oszuści, fantaści! Pamiętajcie jednak, że Nikola Tesla (o nim będę pisał w kolejnych częściach) także był obrzucany obelgami, a jego pisma wrzucano do worka z etykietą "nauka patologiczna". Lekturę tego cyklu proponuję potraktować jako małe ćwiczenie intelektualne: A co, jeśli te maszyny działały naprawdę? A może ich wynalazcy sami padli ofiarą oszustwa/sabotażu? A co, jeśli...?

Eter

Zanim fizyka klasyczna i kwantowa zabrały się do opisywania natury wszechświata, to otaczająca nas rzeczywistość podlegała znacznie bardziej romantycznym próbom wyjaśnienia. Ludzkość bazowała na słowach filozofów, przywódców religijnych i pierwszych ludzi nauki. Co więcej, fizyka klasyczna u swoich prapoczątków też nie była tak nadęta jak dzisiaj.

Kwarki i gluony jeszcze nikomu się nie śniły, a piękno opisu wszechświata wywodziło się z dużego stopnia ogólności i trochę z niewiedzy. Czy można nazwać ten czas wiekiem ciemnoty? Absolutnie nie! Staraliśmy się zrozumieć świat za pomocą dostępnych wtedy narzędzi i byłoby niesłychanym zarozumialstwem wyśmiewanie się z tego dziedzictwa. Tym bardziej gdy mówimy o eterze.

Świat istnieje w przestrzeni. Przestrzeń ma właściwości fizyczne - dziś wiemy, że przewodzi energię, zakrzywia się etc. Przyjmując, że przestrzeń jest tylko zbiornikiem, to logicznie dochodzi się do konkluzji, że coś w tym zbiorniku musi być. Nie chodzi o materię, bo przestrzeń kosmiczna jest pusta, a jednak światło (energia) korzysta z niej jak z medium przewodzącego.

Wygląda więc na to, że w przestrzeni jest coś tajemniczego i niewidzialnego. Coś, co wypełnia każdy zakamarek wszechświata. Tak oto narodził się eter - substancja, która wypełnia rzeczywistość i jest nośnikiem dziejących się w niej zdarzeń. Starożytni Grecy traktowali eter jako jeden z żywiołów. Filozofowie opisywali eter jako esencję wszechświata. Albert Einstein bardzo ciepło wypowiadał się o idei eteru. A John Ernst Worrell Keely wykorzystał eter do swoich wynalazków!

Generator eteryczny

John Ernst Worrell Keely to człowiek wielu fachów. Większość życia spędził na tułaczce od zawodu do zawodu i próbie odnalezienia powołania na wielu różnych płaszczyznach. Świat usłyszał o Johnie, gdy w 1872 r. zaprosił grupę naukowców na prezentację maszyny, która wykorzystywała tajemniczą energię.

Tą energią miał być subatomowy eter. Keelly twierdził, że jest w stanie wykorzystać eter, uwalniając go za pomocą dźwiękowych wibracji, wydzielanych przez specjalnie skonstruowane kamertony. Odzew po prezentacji był szokujący. Naukowcy nie znaleźli śladów oszustwa i natychmiast skłonili Johna do komercjalizacji odkrycia. Błyskawicznie powstała firma Keely Motor Company z kapitałem 5 000 000 dol.!

Generator eteryczny (Fot. wikicommons)
Generator eteryczny (Fot. wikicommons)

Na czym polegało działanie maszyny Johna? Eter był wydzielany z wody i powietrza za pomocą wibracji kamertonów, miał być niezwykle trudny do przechwycenia i mieć masę cztery razy mniejszą od wodoru. Według twierdzeń Johna eter wibruje wokół molekuł materii, dlatego zastosowanie wibracji o odpowiedniej częstotliwości może wytrącić go z naturalnego stanu. Umożliwia to jego przechwycenie i wykorzystanie.

Fragment generatora (Fot. keelynet.com)
Fragment generatora (Fot. keelynet.com)

W 1874 r. nastąpiła kolejna prezentacja generatora eteru. John dmuchał przez pół minuty w ustnik maszynerii, następnie nalał przez ten sam ustnik kilka litrów wody. Po regulacji urządzenia ciśnieniomierz wskazywał wartość 680 atm. Keely tłumaczył, że wydzielił się właśnie eter, który był w stanie zasilić maszynę tak potężnym ciśnieniem. W efekcie pokazu pojawili się kolejni inwestorzy. Ponownie nikt nie podważył wiarygodności prezentacji.

Fragment urządzenia w muzeum techniki (Fot. keelynet.com)
Fragment urządzenia w muzeum techniki (Fot. keelynet.com)

Rok później Keely zgłosił prawa patentowe do wynalazku i zarejestrował go na całym świecie. Operacja kosztowała 30 000 dol. i trwała prawie rok. Maszyna składała się ze zbiorników, cylindrów i silnika parowego. Całość była wykonana z austriackiej stali. Wedle zeznań pierwszych zaproszonych gości generator wytwarzał ciśnienie 136 atm w ciągu 5 s.

Wraz z napływem inwestorów pojawiły się pierwsze problemy. Keely panicznie bał się wszelkich pytań o sposób działania generatora. Twierdził, że nigdy nie zdradzi szczegółów technicznych, bo złodzieje technologii czyhają wszędzie. Wzbudziło to niepokój wśród fundatorów i pojawiły się pierwsze głosy dyskredytujące dokonania Johna. Keely bardzo chętnie przeprowadzał prezentacje działania swojego urządzenia, ale konsekwentnie odmawiał podania szczegółów. Sprawa przeniosła się w 1881 r. do sądu, w którym akcjonariusze Keely Motor Company domagali się konkretnej wiedzy na temat eterycznego generatora.

Keely zaciekle się bronił. Wreszcie, 24 maja, John opublikował pismo skierowane do zarządu firmy, w którym potwierdził zasadność zarzutów o przetrzymywanie informacji o urządzeniu i zgodził się na wytypowanie przez zarząd osoby, która zostanie wtajemniczona w zasadę działania generatora. W grudniu 1882 r. William Boekel potwierdził po kilkumiesięcznym dochodzeniu, że wynalazek faktycznie działa zgodnie z założeniami. Jednocześnie Keely zakomunikował, że faza komercyjna generatora eterycznego rozpocznie się w ciągu kilku miesięcy i wynalazek będzie można sprzedawać jako ultrawydajny silnik eteryczny.

John nie dotrzymał słowa i po raz kolejny zwiódł akcjonariuszy. Wzajemne podchody trwały aż do 1884 r., gdy wynalazca zakomunikował o zakończeniu prac laboratoryjnych i po raz kolejny zaszokował publiczność nowym wynalazkiem. Vaporic Gun został pokazany podczas prezentacji dla przedstawicieli rządu.

Była to strzelba na kołach podłączona do zbiornika z eterem. Keely w obecności wielu obserwatorów oddał kilka dziwnie brzmiących strzałów. Jeden z ładunków pokonał dystans 270 m, pozostałe odpowiednio 147m i 159 m. Nikt nie zaobserwował dymu ani zapachu prochu. Każdą salwę poprzedzało uderzenie młotkiem w zbiornik eteru i przekręcenie dźwigni.

Vaporic Gun (Fot. wikicommons)
Vaporic Gun (Fot. wikicommons)

Pojawienie się zarzutów o korzystanie ze skompresowanego powietrza było kwestią czasu. Keely robił, co mógł, by odeprzeć oskarżenia. Prezentował coraz to nowe wynalazki i pierwsze prototypy silników eterycznych. Podczas prezentacji w 1886 r. przed naukowym gremium udało mu się wygenerować ciśnienie 180 atm, korzystając z jednej butelki wody, po czym zwiększył ciśnienie dwukrotnie, dolewając podobną ilość wody. Zgromadzeni naukowcy i inwestorzy ponownie wpadli w osłupienie.

Zbiornik eteru (Fot. wikicommons)
Zbiornik eteru (Fot. wikicommons)

Nadchodzi rok 1869. Media powoli zapominają o słynnym wynalazcy. Rada nadzorcza powołuje czterech ekspertów, którzy ostatecznie mają rozwiązać zagadkę maszyny Johna. Keely odmawia otwarcia swego laboratorium i trafia do więzienia Moyamensing Prison. Trzy dni później wychodzi za kaucją.

Saga o eterze dobiega końca

Mija 16 lat. Główny inwestor Johna, bogata wdowa Bloomfield Moore, wyrywa wynalazek z zapomnienia, wzywając naukowców z całego świata do zbadania generatora. Zaproszenia otrzymali Thomas Edison i Nikola Tesla, ale nie mogli stawić się w wyznaczonym terminie. Keely ponownie ogłasza zakończenie badań i zapowiada dostarczenie kilku silników.

Historia znowu nabiera naukowych rumieńców, bo kolejne prezentacje Johna stają się coraz bardziej niezwykłe. Świadkowie, w tym wybitny inżynier Alexander Scott, opowiadali o żelaznych sztabach unoszących się i opadających w wodzie pod wpływem dźwięku. Ponownie padają zarzuty o wykorzystanie sprężonego powietrza.

Aby ostatecznie odeprzeć lub potwierdzić zarzuty, pani Bloomfield zatrudnia znanego sceptyka, profesora Wentwortha Lascelles Scotta, aby zbadał on aparaturę Johna. Po miesiącu profesor Scott stwierdził, że Keely niezaprzeczalnie udowodnił istnienie nieznanej dotąd siły. Scott miał swobodny dostęp do każdego elementu aparatury.

Rzekomo działająca replika generatora (Fot. keelynet.com)
Rzekomo działająca replika generatora (Fot. keelynet.com)

Keely umiera na zapalenie płuc zimą 1898 r. Generator eteryczny ostatecznie nie dociera do fazy komercyjnej. W styczniu 1899 r. wybucha afera. Philadelphia Press publikuje artykuł szkalujący Johna.

Konkluzja publikacji jest bezlitosna; Keely był oszustem, który w mistrzowski sposób zwodził wszystkich w swoim otoczeniu. Jak tego dowiedziono? Laboratorium zostało rozebrane cegła po cegle. W ścianach, suficie, słupach i podłodze odkryto niezwykle skomplikowany system pneumatyczny oraz zagadkowe przewody elektryczne. W piwnicy znajdował się potężny zbiornik ciśnieniowy, a całość miała być podłączona do generatora eteru.

W tym momencie pojawia się największa tajemnica. Zarząd Keely Motor Company przeprowadził własne śledztwo i doszedł do zupełnie innych wniosków. Wykryta instalacja elektryczna była częścią systemu alarmowego, wmurowany w ściany i podłogę układ ciśnień nie nosił śladów używania, a o jego istnieniu wiedzieli wszyscy. Co więcej, żadna z maszyn Johna nie pasowała do wykrytej instalacji i z punktu widzenia praw fizyki nie mogła ona pomagać w pozorowaniu eksperymentów.

Jedni nazywają go oszustem, inni geniuszem. John Ernst Worrell Keely przeprowadził w swoim laboratorium i poza nim szereg eksperymentów, które zadziwiały i wciąż zadziwiają świat nauki. Na oczach zdumionych obserwatorów rozbijał kryształki kwarcu dźwiękiem (dziś metoda powszechnie stosowana do wielu procesów technologicznych), prezentował wtedy nieznaną sonoluminescencję, zadziwiał lewitacją indukowaną dźwiękiem i pokazał silnik, który miał następnie skopiować Nikola Tesla (silnik wielofazowy). Keely ciągle żyje w pamięci jego zwolenników, a jego dziedzictwo wydaje się mocno niedocenione. Oszust? Geniusz? Tego pewnie już nigdy się nie dowiemy.

Rzekomo działająca replika generatora (Fot. keelynet.com)
Rzekomo działająca replika generatora (Fot. keelynet.com)

Źródło: KeelyNetSVPVRIL

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)