Technologiczna lugola. Wierzymy w bzdury, bo czujemy się zbyt bezpiecznie

Technologiczna lugola. Wierzymy w bzdury, bo czujemy się zbyt bezpiecznie

Technologiczna lugola. Wierzymy w bzdury, bo czujemy się zbyt bezpiecznie
Adam Bednarek
14.12.2014 13:56, aktualizacja: 10.03.2022 10:42

Fakt, że okraść mogą nas przez zbyt słabe i proste hasło, nie przemawia. Dlatego tak dobrze mają się ci, którzy sprzedają super pewne i nie do złamania zabezpieczenia.

“Dowiedzieliśmy się, że w większości lubelskich aptek płynu Lugola, jodyny i jodu w tabletkach już nie ma. Ludzie wykupili specyfiki” - pisał Fakt, relacjonując to, co działo się po awarii elektrowni atomowej na Ukrainie. I choć oficjalnego zagrożenia nie było, lud wiedział lepiej i popędził do aptek.

Można się pośmiać, można ponarzekać, jak to ludzie mało wiedzą. Tyle że uprzedzam - nie da się pocieszyć tym, że w “Internecie jest lepiej”. Otóż nie jest. I udowadnia to nie tylko Łukasz, który co jakiś czas rozprawia się z technologicznymi mitami mającymi się w Sieci bardzo dobrze.

Zdjęcie kart pochodzi z serwisu shutterstock.com
Zdjęcie kart pochodzi z serwisu shutterstock.com

Mam teorię, że jest nawet gorzej. Nie oszukujmy się - komu zaszkodził fakt, że ludzie kupili lugolę? Aptekarze trochę zarobili, klienci trochę stracili, ale to po pierwsze niewielkie sumy, a po drugie - jednorazowe. Taki szturm na apteki zdarza się raz na kilka lat. Natomiast my na technologicznych mitach możemy cierpieć codziennie!

Na Allegro co jakiś czas sprzedają się etui na karty zbliżeniowe. Aukcji jest mnóstwo, a przy każdej widać, że ktoś to kupuje. Na jednej z nich widziałem nawet sensacyjną informację, że złodziej może podejść z walizką i w ten sposób dokonać transakcji, wykradając nam sumę z konta. Brzmi groźnie, więc etui, na dodatek kosztujące bardzo niewiele, się sprzedaje.

Obraz

W Sieci znajdziemy też bardziej prawdopodobne scenariusze, np. kradzież z wykorzystaniem smartfona, ale jakoś wątpię, by komuś chciało się dla 50 zł, które ewentualnie może zyskać, tyle kombinować. Nie mówiąc już o tym, że nie wszyscy mają taką wiedzę.

Mitów i plotek jest wiele, tymczasem...

Mam wrażenie, że media w sprawie skanowania zbliżeniówek nakręcają trochę spiralę strachu – ocenia jednak Wojciech Boczoń z redakcji Bankier.pl. Jego zdaniem jak dotychczas skutecznych “ataków” na karty zbliżeniowe było bardzo niewiele. – To minimalna część wszystkich przeprowadzonych transakcji – ocenia Boczoń.

Ale pal licho prawdopodobieństwo - czy słyszeliście kiedyś o tym, by kogoś w taki niesamowity sposób okradziono? Jeśli już czyta się o kradzieżach, to są to “zwykłe” buchnięcia portfela, a nie akcje rodem z filmów sensacyjnych. I to pokazuje absurd całej sytuacji - masz etui, ale wkładasz portfel tam, skąd łatwo go skubnąć.

Mimo to ludzie wiedzą lepiej i kupują sobie etui na karty zbliżeniowe. Mit silniejszy od prawdy. I już można machnąć ręką na to, że jakiś “Janusz biznesu” zarabia na osobach niedoinformowanych, bo to też nie są wielkie sumy, a jak ktoś chce kupić, to trudno mu tego zabronić.

Tyle że ci ludzie wierzą w głupoty i to dotyka też was. Na przykład w kolejce do sklepu. Zamiast zbliżyć kartę do czytnika, kupujący podają ją kasjerce, terminal robi swoje, drukuje paragon, pani wyciąga, oddaje, a w międzyczasie jest jeszcze czas na PIN. Przez głupią niewiarę dzień w dzień tracimy czas!

Obraz

I mogę się założyć, że osoby, które boją się zbliżeniówek albo wkładają je do euti, często noszą w portfelu PIN zapisany na kartce. Albo ich hasło do banku brzmi: “Grażyna12”.

Tak samo jak ci, którzy popędzili po lugolę, raczej nie biorą codziennie witamin i nie dbają o swoje zdrowie. Kiedy jednak sensacja na horyzoncie - o, wtedy robi się wszystko, nawet jeśli to strasznie głupie.

Przecież na “naszym podwórku” jest tak samo. Bagatelizuje się zwykłe, proste zabezpieczenia, wierzy się w bezpłodność spowodowaną laptopem, ale gdy przyjdzie co do czego, to w ramce “hasło” wpisuje się: “imię12” albo “Niebieski7”, jak nasz były premier.

Dlaczego tak się dzieje? Pewnie, najłatwiej powiedzieć, że ludzie są głupi i naiwni. Ale problem jest większy - ludzie czują się zbyt bezpiecznie. Nie wierzą, że ktoś może dostać się na maila wpisując ich hasło, składające się z kombinacji imię + liczby.

A przecież jakieś zagrożenie musi być, prawda? No to wymyślają cwaniaczków chodzących z walizkami, którzy czają się na dokonujących transakcję zbliżeniowo albo laptopy, które przeszkodzą w założeniu rodziny.

Złodzieje i drobni oszuści nie wzięli się znikąd - ktoś uśpił naszą czujność. I to także my popełniliśmy błąd - chcąc zachęcić starszych do Internetu (nieskutecznie) źle wytłumaczyliśmy im bezpieczeństwo w Sieci. Albo i nam źle to wyjaśniono. I liczne, szkodliwe technologiczne mity są tego efektem.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)