Recykling po amerykańsku, czyli ekościema. Zamiast przerabiać, wysyłali śmieci na inny kontynent

Recykling po amerykańsku, czyli ekościema. Zamiast przerabiać, wysyłali śmieci na inny kontynent25.03.2019 02:15
Problem śmieci rozwiązano, wysyłając je na inny kontynent
Źródło zdjęć: © Pixabay, Lic. CC0

Przetwarzanie surowców to zdecydowanie dobre rozwiązanie dla naszej planety. Gorzej, że w praktyce recykling bywa po prostu kosztownym oszustwem. Dowodzi tego afera, jaka wybuchła w USA.

Jak sądzicie - co dzieje się ze śmieciami, które coraz staranniej sortujemy przed wyrzuceniem? Zazwyczaj są odbierane, sortowane jeszcze dokładniej, a następnie, jako surowce wtórne, przetwarzane. Korzyści wydają się oczywiste. Zasoby planety są efektywnie wykorzystywane, śmieci jest mniej, a do tego rozsądne przetwarzanie surowców wydaje się opłacalne.

Tak wygląda model, który sprawdziłby się w idealnym świece. Problem w tym, że – niestety – ten, w którym żyjemy, jest daleki od ideału. Wystarczyła jedna decyzja Chin, by budowany przez lata obraz dbającego o ekologię Zachodu rozsypał się jak domek z kart. Wszystko za sprawą amerykańskiego podejścia do recyklingu.

Eksport śmieci

Recykling po amerykańsku oznacza bowiem coś zupełnie innego niż mogłoby się wydawać. – Hej! Załadujmy nasze śmieci na statki i wyślijmy gdzieś daleko. Ważne, aby na trawniku przed Kapitolem nie było widać kubków po coli! – Tak w dużym uproszczeniu można podsumować działania, jakie podejmowało wiele amerykańskich metropolii w ramach proekologicznych starań.

Zamiast przetwarzać, wywozili śmieci do Chin, Źródło zdjęć: © Pixabay, Lic. CC
Zamiast przetwarzać, wywozili śmieci do Chin
Źródło zdjęć: © Pixabay, Lic. CC

Wyrzucanie śmieci "gdzieś daleko" oznaczało w tym przypadku wysyłanie ich do Chin. Z ekologią nie miało to nic wspólnego. Z recyklingiem również, bo Chińczycy owszem, śmieci przyjmowali, ale nie po to, aby je przetwarzać, ale aby składować.

Skąd się bierze plastik w oceanie?

Jak to działa w praktyce, doskonale pokazuje poniższa mapa - 90 proc. plastiku, jaki trafia do mórz i oceanów, pochodzi z zaledwie 10 rzek. 8 z nich znajduje się w południowej Azji, dwie w Afryce. Ale wcale nie znaczy to, że spływające nimi śmieci powstały w tamtych rejonach świata.

10 rzek odpowiada za 90 proc. plastiku w oceanie. 1. Jangcy, 2. Indus, 3. Huang He, 4. Hai He, 5. Nil, 6. Ganges, 7 Rzeka Perlowa. 8. Amur, 9. Niger, 10. Mekong, Źródło zdjęć: © Change
10 rzek odpowiada za 90 proc. plastiku w oceanie. 1. Jangcy, 2. Indus, 3. Huang He, 4. Hai He, 5. Nil, 6. Ganges, 7 Rzeka Perlowa. 8. Amur, 9. Niger, 10. Mekong
Źródło zdjęć: © Change

Wszystko działało dobrze do czasu, gdy chińscy decydenci postanowili, że Państwo Środka przestanie być śmietnikiem planety. Jak postanowili, tak zrobili - Chiny przestały przyjmować transporty amerykańskich śmieci. No i się zaczęło…

Recykling po amerykańsku

Okazało się, że amerykański recykling to w wielu przypadkach jedna wielka ekościema. Władze do spółki z organizacjami ekologicznymi mogą sobie wyznaczać coraz ambitniejsze cele i normy. W kolejnych raportach wszystko wygląda świetnie - ulice są czyste, a śmieci magicznie znikają.

Do czasu, aż okazuje się, że system po prostu nie działa, bo z przetwarzaniem surowców wtórnych nie ma nic wspólnego. Gdy nie da się wywieźć śmieci do Chin, trzeba je spalić, bo koszt przetwarzania jest zbyt wysoki i nikomu się to nie opłaca.

Import śmieci? To się opłaca!

Nikomu? Na szczęście jest iskierka nadziei. To, co w wydaniu amerykańskim stało się ekokarykaturą, okazuje się nieźle działać w Europie, a przynajmniej w niektórych krajach. Wystarczyło - zamiast maksymalizować krótkotrwałe zyski - podejść do problemu systemowo, jak zrobiła to Szwecja.

Na przetwarzaniu śmieci można zarobić!, Źródło zdjęć: © Pixabay
Na przetwarzaniu śmieci można zarobić!
Źródło zdjęć: © Pixabay

System recyklingu w tym skandynawskim kraju okazał się na tyle skuteczny, wydajny i opłacalny, że Szwecja zaczęła importować śmieci. Nie po to, by – jak Chińczycy – zrzucić je na wielką hałdę, ale po to, aby naprawdę je przetworzyć, przy okazji na tym zarabiając. Można? Można. Mogą również Niemcy, importujący ogromne ilości śmieci - dwukrotnie więcej niż rocznie produkuje cała Polska.

Mało śmiecimy, nie segregujemy

A jak jest w Polsce? Odpowiedzieć można jednym słowem: dziwnie. Wszystko za sprawą faktu, że polska branża przetwarzania odpadów jest zbyt wydajna w stosunku do możliwości dostawców. Produkujemy za mało śmieci? Owszem - w 2017 roku było to 315 kg na mieszkańca, czyli prawie najmniej w Unii Europejskiej (średnio – 487 kg, rekordowa Dania – 781 kg). W zasadzie powinno to być powodem do zadowolenia. Mniej śmieci produkują tylko Rumuni.

Problemem jest coś innego - jakość krajowych śmieci. Szwankuje polski system zbiórki i selekcji, który zamiast dostarczać surowce do przetworzenia, niezmiennie produkuje hałdy zwykłych odpadków. Te trafiają na wysypiska, a stamtąd - to bardzo, bardzo smutny żart - są często wysyłane wprost do supernowoczesnego centrum składowania odpadów w chmurze. Niestety, nie obliczeniowej, tylko tej śmierdzącej, powstającej po podpaleniu wysypiska.

Przenoszenie śmieci do chmury. Niestety, z nowoczesnością nie ma to nic wspólnego., Źródło zdjęć: © Climate Central/Ted Christian
Przenoszenie śmieci do chmury. Niestety, z nowoczesnością nie ma to nic wspólnego.
Źródło zdjęć: © Climate Central/Ted Christian

Polska też importuje śmieci. Musi

W rezultacie polskie firmy przetwórcze muszą sprowadzać śmieci z zagranicy. I nie byłoby w tym nic złego (śmieci importuje przecież wspomniana wcześniej Szwecja, Niemcy czy Czechy), gdyby nie fakt, że nie przetwarzamy tego importu w całości. Około 80 proc. importowanych śmieci udaje się powtórnie wykorzystać. Problemem jest pozostałe 20 proc., które trafiają po prostu na polskie wysypiska.

Na domiar złego - jak wynika z ubiegłorocznego raportu NIK - poziom przetwarzania polskich odpadków zamiast rosnąć, zaczyna maleć, co stawia pod znakiem zapytania ambitny cel, by w 2020 roku przerabiać połowę wytwarzanych w naszym kraju śmieci. Jedno jest pewne: do Chin - tak, jak robili to Amerykanie - już ich nie wywieziemy. Pozostaje wydajniej segregować i przetwarzać.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.