Bateria umywalkowa na pedał
Świat ma się zachwycić absolutnie nowatorskim sposobem na ograniczenie zużycia wody wypływającej z baterii zamontowanych nad umywalką, a tymczasem podobne rozwiązanie jest - od co najmniej kilkudziesięciu lat - stosowane przy umywalkach toalet znajdujących się w pociągach.
Świat ma się zachwycić absolutnie nowatorskim sposobem na ograniczenie zużycia wody wypływającej z baterii zamontowanych nad umywalką, a tymczasem podobne rozwiązanie jest - od co najmniej kilkudziesięciu lat - stosowane przy umywalkach toalet znajdujących się w pociągach.
Mechanizm działa na zasadzie: naciskasz pedał, woda leci, nie naciskasz - za chwilę przestaje lecieć.
Ba, napiszę nawet (co pewnie dla wielu historyków technologii zabrzmi pewnie jak herezja), że studnie głębinowe, z których czerpano wodę za pomocą pompy ręcznej, należałoby wrzucić do tego samego worka rozwiązań - które w XXI wieku wypadałoby zaliczyć do tych związanych z oszczędnym poborem wody, a niegdyś powszechnie stosowanych w celu ułatwienia życia.
Po cóż pedał w umywalce? By kontrolować ilość zużywanej wody, która przez niedbalstwo, lenistwo i tysiąc innych przyczyn, przecieka nam przez palce (dosłownie), ot, chociażby podczas mycia zębów. Jeśli dźwignia jest w pozycji górnej, woda nie leci. Wciśnięta, odblokowuje strumień wody.
Ano właśnie ODBLOKOWUJE strumień, ale nie REGULUJE jego wielkości. A od czego mamy ręce? I głowę? Korzystając ze standardowych baterii przy umywalkach, z pomocą rąk i uruchomionego myślenia zaoszczędziłoby się pewnie więcej wody, niżeli podczas korzystania z tego cuda techniki ze zdjęcia.
Sekret oszczędności tkwi, uważam, m.in. w wielkości strumienia wypływającego z kranu, a nie w biegłości obsługiwania pedału przy umywalce.
Źródło: Ecofriend