Czego spodziewam się po obecnej generacji konsol?

Czego spodziewam się po obecnej generacji konsol?

Czego spodziewam się po obecnej generacji konsol?
Sebastian Oziemski
24.04.2014 21:19, aktualizacja: 25.04.2014 16:26

Premiera konsol nowej generacji już za nami. Mogłoby się wydawać, że po ich pojawieniu, sposób w jaki gry będą się prezentować znacząco się zmieni. Oczekiwania były ogromne, zważywszy na fakt, iż duża jak nie większa część współczesnych graczy pamięta zmiany jakie dokonały się podczas przesiadki z konsol szóstej generacji na generację numer siedem. Co takiego zatem przyniosła nam ósemka? Moja odpowiedź brzmi – niewiele. Poza ładniejszymi (nie zawsze) graficznie produkcjami, ósma generacja konsol nie zaskakuje pod wieloma względami. Jakich pomysłów i rozwiązań wciąż oczekuję od gier, bym bez cienia wątpliwości mógł nazwać je produkcjami next-genowymi? Postaram się to wyjaśnić.

Na wstępie zaznaczę, że grafika nie jest i nie powinna być nigdy wyznacznikiem jakości gry! Historia niejednokrotnie pokazała, iż gry niewątpliwe brzydsze potrafią być bardziej grywalne i ciekawe dzięki innym swoim aspektom. Jednak nie trudno odnieść wrażenia, że twórcy sami zapędzają się w kozi róg. Obiecują nam produkcje piękne, wręcz fotorealistyczne na każdym materiale zapowiadającym ich dzieło. Na zwiastunach premierowych lub co gorsza po premierze okazuje się, że gry zwyczajnie brzydną.

Z początku panuje ogólne zdziwienie, które zmienia się potem w masę pytań i wszechobecnego żalu, a wszystko kończy się piękną i każdemu znaną nowelą o konieczności optymalizacji, brakiem czasu, pieniędzy tudzież o niedoskonałościach silnika graficznego. Od razu uspokajam, iż nie zamierzam w żaden sposób hejtować współczesnych twórców za poziom graficzny ich gier. Wciąż jesteśmy na etapie przejściowym, gdzie niejednokrotnie producenci pracują nad tytułem przeznaczonym zarówno na siódmą, jak i ósmą generację.

Powodem są głównie korzyści finansowe takiego podejścia. Produkcje przeznaczone wyłącznie na PS4 i X1 prezentują się już znacznie lepiej, mimo iż nadal problemem jest liczba klatek na sekundę. Chcę jednak zauważyć, że producenci dopiero uczą się nowego sprzętu – dla zobrazowania mojego punktu widzenia polecam porównać pierwsze produkcje przeznaczone na X360 oraz PS3 z tymi, które ukazały się stosunkowo niedawno. Różnica jest ogromna i taka też będzie w najbliższych latach. Jakiej grafiki możemy zatem być pewni?

  • Slider item
[1/1]

Na pewno dominować będą gry kładące nacisk na fotorealizm – co do tego nie mam wątpliwości. W jaki jednak sposób efekt ten zostanie osiągnięty? Do niedawna odpowiedź była dosyć oczywista – coraz to nowocześniejsze i napakowane silniki graficzne, generujące super realistyczne tekstury i efekty. Co do efektów mogę się zgodzić, z teksturami sprawa nie jest już tak oczywista. O ile powierzchnie w grach z pewnej odległości wyglądają realistycznie, to z bliska zawsze będą jedynie komputerowo wygenerowanym zbiorem pikseli.

Być może już niedługo do tworzenia tekstur powszechnie używana będzie technologia skanowania 3D. Jest to pomysł o tyle ciekawy, że pozwala na uzyskanie faktury niemal każdej powierzchni czy obiektu. W teorii jest to ideany pomysł, który pozwoliłby na uzyskanie tekstur wyglądających równie prawdziwie co pierwowzór, który został do skanu wykorzystany. Haczyk polega jednak na tym, iż aby uzyskać jakąś teksturę za pomocą skanowania, ta musi istnieć w realnym świecie. Innym problemem jest miejsce jakie zajmuje skan jednego obiektu, a co dopiero całej mapy.

Rozwiązaniem byłby edytor skanowanej rzeczywistości. Pozwoliłby on po pierwsze na kompresję za pomocą porządkowania podobnych tekstur i ich ujednolicania. Ponadto umożliwiłby tworzenie zupełnie nowych elementów, których nie da się zeskanować, gdyż te nie istnieją lub ich skan jest niemożliwy z pewnej losowej przyczyny. Gdyby zatem skanowanie 3D zostało wdrożone na stałe i powstałyby narzędzia umożliwiające edytowanie tak pozyskanej zawartości, rola silników graficznych zostałaby ograniczona do animacji, efektów fizycznych oraz cząsteczkowych.

Czy wyobrażacie sobie grę opartą na teksturach skóry, drewna i wszystkiego innego pozyskanego z realnego świata z genialną animacją na miarę tej z L.A. Noire oraz efektami wygenerowanymi w Unreal Engine 4? Bo mój mózg nie jest w stanie tego zrobić. Jest to zbyt realny obraz, bym mógł traktować go jako wyobrażenie na temat jakiejś gry. A jednak – już niedługo w taką produkcję będzie nam dane zagrać!

Przy wykorzystaniu urządzeń oferujących odbiór wirtualnej rzeczywistości, takich jak Ocultus Rift czy Project Morpheus, nowa generacja nabierze krzepy i w pełni zasłuży na swoje miano, co do tego nie mam dwóch zdań. W ramach podsumowania przypomnę natomiast, iż nad pierwszą grą wykorzystującą potencjał nowej technologii pracuje gliwickie studio The Farm 51. Ich gra zatytułowana Get Even powinna ukazać się na początku 2015 roku.

    0

    No dobrze, a co powiecie na grafikę surrealistyczną? Pominę tutaj twórców, którzy w bezczelny sposób przyszywają sobie łatkę z napisem „twórca niezależny”, tylko dlatego, że ich grafika opiera się na modelu 8-bitowym. Coraz więcej producentów o niskim budżecie lub ze słabym pomysłem stara się bowiem wmieszać w tłum naprawdę dobrych i urokliwych gier, proponując swoje marne imitacje będące pogwałceniem unikalności prawdziwych indyków.

    Jakiej grafiki należy się zatem spodziewać? Uważam, że coraz więcej gier będzie sięgać po niekonwencjonalne style graficzne. Ciekawym pomysłem byłoby eksponowanie w monochromatycznej stylizacji pojedynczej barwy (czerwieni, zieleni, błękitu i innych) w zależności od sytuacji, nastroju, postępu fabularnego. Inną możliwością jest wykorzystanie stylów znanych chociażby z malarstwa. Czy grafika utrzymana w kierunku impresjonistycznym lub wykorzystanie tonalizmu jako elementu dominującego mogłoby być podstawą do sukcesu takiego tytułu.

    Cóż, póki żaden producent nie zdecyduje się tak eksperymentalne i odważne kroki, nie dowiemy się tego w ogóle. Bardzo mocno wierzę jednak w to, że graficznie gry nadal będą zaskakiwać, a kwestią czasu jest funkcja, dzięki której z poziomu ustawień będziemy mogli wybrać, czy chcemy grać w trybie hiperrealistycznym, surrealistycznym, cel-shadingowym czy 8-bitowym. Szczerze mówiąc, bardzo podoba mi się ta wizja.

    W tym miejscu zakończę rozważania na temat grafiki, która w ostatecznym rozrachunku nigdy najważniejsza nie jest przy ocenie danej gry. O wiele bardziej istotna jest fabuła. Przynajmniej w produkcjach, które na takowej się opierają, a przynajmniej starają się to robić. Jakich fabularnie gier brakowało na siódmej i nadal brakuje na obecnej generacji konsol? Otóż odważnych. Większość dzisiejszych gier opiera się na schemacie „jesteś złym kolesiem i muszę Cię dopaść”.

    Coraz mniej gier stara się o zaskakujące zwroty fabularne, które wywrócą do góry nogami to, o co od samego początku walczyliśmy. Coraz mniej gier opiera swoje historie o tematy tabu, takie jak rasizm, bratobójstwo, szaleństwo, opętanie, kazirodztwo i inne szokujące aspekty ludzkiego życia, które możnaby wymieniać w nieskończoność, a które jeśli są wykorzystywane to w sposób delikatny i zupełnie drugoplanowy.

    Za genialną uważam twórczość Kena Levine’a ze studia Irrational Games. Według mnie seria Bioshock, za którą był odpowiedzialny, jest jedną z najlepszych jakie kiedykolwiek powstały. Poruszone tam aspekty polityczne, niszczycielski wpływ technologii i władzy na relacje międzyludzkie oraz zwroty fabularne niszczące mózg na długie tygodnie, sprawiają, iż miasta Rapture oraz Columbia będą obiektem dyskusji i opowiadań jeszcze przez długi czas.

      0

      Podobną opinią cieszył się u mnie pierwszy Far Cry. Dla wielu z czytelników będzie to szok, gdyż według wielu recenzentów strona fabularna nie była najlepszą stroną tej jakże rewolucyjnej gry. Ja tak nie uważam. Twierdzę nawet, iż serii dobrze zrobiłoby wyjaśnienie dalszych losów głównego bohatera jedynki oraz tego co stało się z zabraną przez niego dokumentacją na temat eksperymentów. Wiemy już, że czwarta część serii rozgrywać się będzie w Himalajach. Otrzymamy zatem kolejną grę opartą w dużej mierze na eksploracji otwartego świata i walce z naturą.

      A gdyby tak w następnej odsłonie zastąpić tubylców najemnikami, a zwierzęta dziesiątkami odmian mutantów. Możliwość zażywania mutagenów i zmiana naszego wyglądu w zależności od stopnia i rodzaju mutacji byłoby niewątpliwym smaczkiem i gwarantowałoby masę zabawy w potyczkach z naszymi wrogami. Są to jednak moje luźne dywagacje na temat jednej z wielu serii, które będą nam towarzyszyć w tej generacji konsol.

      Co jednak powiecie na grę w której załodze obcego pojazdu kosmicznego dane będzie przeżyć na planecie opanowanej przez gnijące potwory, które kiedyś nazywały siebie ludźmi lub tytuł, w którym demon ucieka z piekła i stara się żyć w normalnym świecie, chroniąc swoją rodzinę i samego siebie przed kolegami z wojska i współczesną inkwizycją? A może tak anioł wtrącony do piekła za zdradę, gra o człowieku, który w wyniku nieudanego eksperymentu przenoszony jest w różne okresy historyczne co kilkadziesiąt godzin, RPG o ewolucji człowieka, czy gra o rozbitku na wzór filmu Cast Away: Poza światem?

      Brakuje mi powiewu świeżości, gier które łączą absurd z rozsądkiem, mrok z zabawą, powagę z odwagą i podchodzą do tematu różnych rzeczywistości i tematyki w sposób niekonwencjonalny. A może tak wojna wietnamska? Kiedy ostatnio graliście w dobrą grę rozgrywającą się w tych realiach? Bo ja jakieś dziesięć lat temu, kiedy ukazał się znakomity Conflict Vietnam. Możliwości jest wiele – wskrzeszanie zapomnianych i dobrych pomysłów lub próbowanie całkiem nowych i zaskakujących połączeń.

      Jedno jest pewne. Twórcy muszą przestać trzymać się tylko dwóch lub trzech standardowych tematów i sposobów opowiadania fabuły. Bo możliwości są nieograniczone, a ludzie stali się jakby bardziej wymagający. Co się tyczy sposobu przedstawiania historii. Nie zauważyliście, że większość gier pcha nas w fabułę coraz dalej i dalej bez możliwości powrotu, zmiany decyzji lub całkowitego odejścia od tego co przed chwilą się robiło.

        0

        Godnym uwagi wydaje się, przynajmniej dla mnie, pomysł gry będącej w rzeczywistości planem filmowym, na którym ciągle dochodzi do zmian w scenariuszu lub gdzie któryś z aktorów, np. nasz przeciwnik, zapomni roli. W tym przypadku jest to niewątpliwe podejście humorystyczne, ale jakże niekonwencjonalne i ciekawe. Ideę tą wykorzystano m.in przy realizacji trailera do gry The Dark Sorcerer - szkoda, że nikt nie pokusił się o podobne rozwiązanie względem całej gry.

        Kolejna możliwość to użycie narratora-obserwatora, który co jakiś czas zmienia zdanie lub wersję wydarzeń, a wszystko to ma swoje konsekwencje w środowisku i sytuacji w jakiej się aktualnie znajdujemy. Próby takowego sposobu narracji zaimplementowano m.in w ostatnej odsłonie rodzimej serii Call of Juarez. Tak czy owak, obecna generacja konsol jeszcze nie raz nas zaskoczy. Zanim jednak do tego dojdzie, twórcy muszą poznać nowe maszynki do ostatniej śrubki, a przede wszystkim przestać myśleć szablonowo. Gdy to nastąpi, efekt końcowy ich pracy oraz gry w jakie przyjdzie nam zagrać przekroczą nasze najśmielsze oczekiwania. Przynajmniej chcę w to mocno wierzyć i oczekiwać chwili, w której to nastąpi!

        Źródło artykułu:WP Gadżetomania
        Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
        Wybrane dla Ciebie
        Komentarze (12)