Facebookowi złodzieje przeginają! Teraz naciągają na żywe ofiary katastrofy Airbusa
Oszuści, którzy naciągają na płatne SMS-y i facebookowe lajki, sięgają po coraz bardziej ohydne metody. Po wmówieniu dzieciakom, że wakacje zostały przedłużone, i uśmierceniu Wardęgi przyszła pora na wskrzeszanie ofiar katastrofy samolotu we Francji.
Katastrofy samolotów w Europie zdarzają się na tyle rzadko, że każda z nich budzi ogromne emocje w Internecie. Portale prześcigają się w dramatycznych nagłówkach, na Facebooku setki tysięcy lajków zbierają strony założone przez osoby, które świetnie wiedzą, co się stało i kogo za to winić, a do tego wszystkiego doszli jeszcze pospolici złodzieje.
Żywa ofiara katastrofy? Nie klikajcie
Antyweb donosi, że na Facebooku pojawiły się linki do fałszywego serwisu z newsami, który służy tylko do tego, aby wyciągnąć pieniądze od nieświadomych internautów.
Mechanizm zawsze jest taki sam: na Facebooku pojawia się zajawka sensacyjnej wiadomości, oczywiście udostępniona przez znajomego, który nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że rozsyła spam. Klikamy, okazuje się, że aby przeczytać cały artykuł, trzeba podać numer telefonu bądź subskrybować stronę na Facebooku. Jeśli to zrobimy, zostaniemy szczęśliwymi odbiorcami płatnych SMS-ów albo – jak w tym przypadku - spamerami, nieświadomie naciągającymi własnych znajomych na lajki.
Jak wygląda zajawka newsa, którego należy unikać, możecie zobaczyć poniżej. Oczywiście jest to od początku do końca bezczelne oszustwo, żadna z ofiar katastrofy Airbusa nie zmartwychwstała.
Wciąż nabieramy się na ten sam przekręt
O tego typu oszukańczych praktykach pisaliśmy na Gadżetomanii wiele razy. Internauci nabierali się na "zboczone filmiki" nastolatek, dziecko w śmietniku czy największy chyba złodziejski "hicior" - przedłużone wakacje. Zawsze to działa dokładnie w ten sam sposób, to znaczy zaczyna się od podkręconego, tabloidowego nagłówka, a kończy się na subskrypcji niechcianej strony i spamowaniu znajomych lub/i wykupieniu usługi SMS premium. Nic się nie zmienia od miesięcy, a jednak mnóstwo osób wciąż daje się na to nabrać.
Oszuści żerują na naszych najniższych instynktach, podtykając nam to, co lubimy najbardziej, czyli głównie seks, śmierci i wszelkiego rodzaju tragedie. A my nie dość że się sami na to nabieramy, to jeszcze często przekazujemy wirusa znajomym. Kiedy zaś orientujemy się już, co zrobiliśmy, nie ostrzegamy wszystkich dookoła, żeby nie klikali w linki, za których rozprzestrzenianie się jesteśmy współodpowiedzialni. To jest jeden z powodów, dla których ludzie wciąż dają się naciągnąć na ten sam przekręt.