Gdy nowoczesny gadżet staje się narzędziem zbrodni
Wraz z upowszechnieniem się odbiorników GPS w niemalże każdym urządzeniu przenośnym ludzie zapragnęli dzielić się swoją lokalizacją z całym światem. Ale czy jesteśmy gotowi na konsekwencje takiego postępowania?
Wraz z upowszechnieniem się odbiorników GPS w niemalże każdym urządzeniu przenośnym ludzie zapragnęli dzielić się swoją lokalizacją z całym światem. Ale czy jesteśmy gotowi na konsekwencje takiego postępowania?
Produkt, który stał się narzędziem ułatwiającym popełnienie zbrodni, został stworzony z bardzo szczytnym zamysłem. The Little Buddy GPS tracker firmy Insignia ma koić nerwy zestresowanych rodziców, gdy ich pociecha jest poza domem. Gadżet ten dostarcza na bieżąco informacje o miejscu pobytu dziecka. Wystarczy jedno zerknięcie na mapę, by zlokalizować urwisa. Albo niewierną żonę.
Raul Contreres nabył opisywane urządzenie dwa dni przed popełnieniem zbrodni. Podejrzliwy mąż chciał podrzucić żonie Little Budy i sprawdzić, gdzie luba spędza wolny czas. Przyszły morderca nie miał komputera, więc śledził lokalizację za pomocą aplikacji zainstalowanej w smartfonie.
W dniu morderstwa Raul miał problemy z zalogowaniem się do systemu i niewiele brakowało, by kochanek jego żony uszedł z życiem. Niestety, dwie godziny po udanym zalogowaniu Raul stał się mordercą. Do ofiary trafił dzięki schowaniu nadajnika w szczelinie bagażnika samochodu żony.
Problem wydaje się podwójny. Po pierwsze, często sami udostępniamy informacje o swoim położeniu, nie wiedząc nawet, że trwa jego rejestracja. Nieopacznie włączone automatyczne check-iny "relacjonują" nasze zmiany lokalizacji na statusie w serwisach społecznościowych. Po drugie, co zrobić z coraz bardziej popularnymi trackerami dla dzieci?
Czy w ogóle coś robić? Bo przecież wymaganie od obywatela zezwolenia na posiadanie takiego gadżetu pachnie nieco Orwellem. Z drugiej strony śledzenie drugiej osoby za pomocą specjalnych urządzeń jest pogwałceniem sfery prywatnej i może podpadać pod nękanie i art. 107 kodeksu karnego. Co o tym sądzicie?
Źródło: Wired