Gry retro – do muzeum, nie do sklepów! Nie nabierajmy się na tanie sentymenty
Kultowe konsole, piksele, legendarne tytuły. Gracze z jednej strony chcą nowości, ale z drugiej chętnie zanurzają się w świat wspomnień, przypominając sobie, jak to kiedyś było wspaniale. Dla twórców gier to świetna wiadomość, bo wcale nie muszą się starać.
18.05.2014 22:39
Analogue Nt to nic innego jak konsola NES w nowej, aluminiowej obudowie. Jej twórcy poprawili jedynie wygląd i to, że obraz może być wyświetlany w rozdzielczości HD. Poza tym to wciąż stary sprzęt na kartridże. Owszem, mamy przejściówkę i kabel HDMI, obsługę czterech padów czy dźwięku stereo, ale pod względem „mocy” to nadal legendarny NES.
Jak myślicie, ile kosztuje? Obstawiam, że nie zgadliście:
500$ - tyle płaci się za wspomnienia
I właśnie dlatego nie lubię gier retro. Na hasło „kultowa, legendarna konsola”, łapię się za portfel. Wiem, że już czają się twórcy, którzy chcą zarobić na tym, że kiedyś, za dzieciaka, dzisiejsi gracze zachwycali się 8-bitową grafiką i grali na takich cudach techniki jak NES.
To naciąganie. Niektórzy spryciarze wiedzą, że ludzie lubią sobie powspominać i mają tendencję do idealizowania swoich wspomnień, więc to wykorzystują. Pewnie, że kiedyś było fajnie, bo mieliśmy mnóstwo czasu, gry bardziej nas bawiły, byliśmy młodzi i piękni.
Mother Russia Bleeds - Pre-Alpha Teaser
To straszna moda. Zobaczcie na Hotline Miami (tak, uwielbiam klimat, podoba mi się gameplay, ale nie mogę znieść pikeslowej grafiki). Albo Mother Russia Bleeds. Serio, jest rok 2014, nowa generacja się rozkręca, a ktoś chce sprzedać mi grę, która niczym nie różni się od produkcji sprzed dwudziestu lat!
Mam wrażenie, że to jakiś przykry żart. I bezczelność
Doceniam twórców Franko 2, że trochę poprawili grafikę względem oryginału, ale nie kupuję tłumaczenia, że ta jest nieważna, bo przecież w „jedynce” też była słaba. Ale oryginalny Franko wyszedł kupę lat temu! Teraz mamy dostęp do porządnej technologii, korzystajmy z tego!
Irytuje mnie, że dla niektórych twórców jednym ze sposób na zarobek jest wykorzystywanie naszych wspomnień. To bezczelna praktyka. I dla autorów gier bardzo wygodna. Przecież nie trzeba się specjalnie męczyć, a jakby ktoś narzekał, to zawsze można powiedzieć, że grafika się nie liczy, tak jak nie liczyła się dwadzieścia lat temu.
A gracze to kupują, bo jak tu nie powiedzieć, że stare gry nie bawiły? To tak, jakbyście skreślili własne dzieciństwo albo młodość. A przecież to niemożliwe, bo kiedyś wszystko było takie super. Gry i konsole też, nie to co dzisiaj.
Patrzmy w przyszłość!
Rozumiem, że od czasu do czasu można się spotkać na takiej imprezie jak Pixel Heaven. Chociaż też trudno mi pojąć, czemu po raz kolejny magluje się te same tematy. Jak powstała branża gier, jak pracowało się w pierwszych polskich pismach – przecież pisało o tym każde pismo w tym kraju. Wszyscy o tym wiemy!
Kisimy się w starym sosie. Oczywistą przesadą byłoby stwierdzenie, że przez modę na retro nie ma nowych, dobrze wyglądających gier, ale w pewien sposób hamuje to postęp. Twórcy mają wymówkę, czemu wciąż robią pikselowe, dwuwymiarowe produkcje.
Nie trzeba się starać. Wystarczy dopisek „klasyk” i gra sama się sprzedaje. Dochodzi do sytuacji, że na platformy mobilne wypuszczane są gry w dokładnie takiej samej formie, jak przed laty. Bez żadnych liftingów, z surowymi dźwiękami i minimalną grafiką.
Tak się kiedyś grało, proszę młodzieży, patrzcie i się uczcie! A ja patrzeć już nie mogę. I mam nadzieję, że większości też się to z nudzi. Szkoda czasu na wspominki!