"Hobbit" i "Django" hitami na torrentach. Wypuścili je członkowie oscarowej akademii?

"Hobbit" i "Django" hitami na torrentach. Wypuścili je członkowie oscarowej akademii?

Kto wypuścił "Django"?
Kto wypuścił "Django"?
Marta Wawrzyn
10.01.2013 16:00, aktualizacja: 10.03.2022 12:32

Tuż przed ogłoszeniem nominacji do Oscarów w Sieci pojawiły się filmy, takie jak "Anna Karenina", "Hobbit: Niezwykła podróż" czy "Django Unchained". To nie przypadek. Torrenty, na które być może też natknęliście się w Sieci, to kopie przeglądowe filmów wysyłane członkom Akademii Filmowej.

Tuż przed ogłoszeniem nominacji do Oscarów w Sieci pojawiły się filmy, takie jak "Anna Karenina", "Hobbit: Niezwykła podróż" czy "Django Unchained". To nie przypadek. Torrenty, na które być może też natknęliście się w Sieci, to kopie przeglądowe filmów wysyłane członkom Akademii Filmowej.

Przedstawiciele przemysłu filmowego robią wszystko, co w ich mocy, by każdy z nas, kto chce obejrzeć jakiś film, poszedł do kina, a następnie kupił go jeszcze na DVD. Przeforsowanie ACTA w tajemnicy przed obywatelami państw, które miały stać się stroną dokumentu, nie wyszło, ale to nie znaczy, że nie ma nowych pomysłów tego typu.

A jednocześnie co roku przed Oscarami w sieci BitTorrent pojawiają się najnowsze hity. Jakaś tajemnicza dobra wróżka wrzuca do Internetu dobrej jakości kopie (nie żadne marne telesync, nagrywane kamerą w kinie!) najnowszych hitów kinowych. Jak to się dzieje?

Oscarowe hity podbijają Sieć

TorrentFreak donosi, że w sieci BitTorrent pojawiło się w ostatnim czasie mnóstwo nowych filmów. Hitem ostatniego weekendu stał się "Django Unchained" Quentina Tarantino, który w wielu krajach (w tym oczywiście w Polsce) jeszcze nie miał premiery. W ciągu 24 godzin film pobrało 500 tys. internautów. I nic dziwnego – to świetna kopia, która z powodzeniem może zastąpić wyprawę do kina.

Już pod koniec zeszłego roku fani kina mogli cieszyć się darmowymi kopiami takich filmów, jak: "Skyfall", "Flight", "Lincoln", "Hitchock" czy "Hobbit". Pojawiło się mnóstwo oscarowych hitów, wszystkie bardzo dobrej jakości, oznaczone zazwyczaj jako "DVDSCR".

Obraz

W styczniu worek z nowościami znów się rozwiązał. Oprócz "Django" po Internecie zaczęły krążyć takie produkcje, jak: "Anna Karenina", "The Sessions", "Hyde Park on Hudson" i kilka innych. Mnóstwo nielegalnych kopii filmów pojawiło się w Internecie w ostatni weekend i od razu ściągały je tysiące ludzi, mimo że Zatoka Piratów w niedzielę w ogóle nie działała.

Kto odpowiada za wyciek?

Dla wytwórni taki wyciek to koszmar. Dla twórców też, w końcu im mniej ludzi pójdzie do kina czy w inny sposób zapłaci za film, tym mniej oni wszyscy zarobią. A jednak trudno nie zauważyć, że wszystkie te wielkie produkcje wyciekły w czasie, kiedy członkowie szacownej Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej otrzymują swoje kopie przeglądowe.

Filmy są zabezpieczone przed kopiowaniem i żeby wrzucić torrent do Sieci, trzeba najpierw te zabezpieczenia usunąć. W 2005 roku, kiedy to członkowie Akademii Filmowej otrzymywali płyty z cyfrowym znakiem wodnym (teraz popularniejsza jest już dystrybucja cyfrowa), jeden z nich, Carmine Caridi, zaliczył wpadkę. W efekcie musiał zapłacić wytwórni Warner Bros 300 tys. dol. kary.

Mimo to oscarowe hity wyciekają każdego roku, zanim jeszcze zdążą pojawić się na ekranach kin w wielu krajach czy ukazać się na DVD. Ponieważ jakość dostępnych w Sieci kopii jest świetna, można mieć w zasadzie 100-procentową pewność, że są to przeglądówki. Czyli kopie, które powinni oglądać tylko członkowie oscarowej akademii. Nie ich dzieci, żony, kochanki i sekretarki, tylko oni sami. Po to, żeby zdecydować, na które filmy oddadzą swoje cenne głosy.

A jednak w jakiś tajemniczy sposób rozprzestrzeniają się te kopie po Sieci. Dwa lata temu tak było z "Avatarem", w tym roku coraz trudniej wskazać tytuł, którego w sieci BitTorrent by nie było.

Nielogiczny przemysł filmowy

Fani seriali dobrze wiedzą, że można czasem natrafić w Internecie na niedokończony odcinek (np. premierowy odcinek 8. sezonu "House'a" w roboczej wersji, bez czołówki) albo odcinek przeznaczony tylko dla dziennikarzy. Odcinki w niekontrolowany sposób wyciekają, tak jak wyciekają czasem ważne spoilery. I jakoś nie słychać, żeby ścigano winnych.

Coraz częściej zdarza się, że wytwórnie same ułatwiają zadanie piratom. W przypadku seriali coraz częściej jest normą, że pilot pojawia się online w iTunesie, Hulu czy innych serwisach i jest tam dostępny za darmo. Oczywiście tylko dla Amerykanów, reszta świata musi sobie radzić inaczej.

Podobnie bywa czasem w przypadku filmów. Wczoraj Charlie Sheen zachęcał na Twitterze do oglądania online, w serwisie iTunes, swojego najnowszego filmu, "A Glimpse Inside the Mind of Charles Swan III". Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że obraz wejdzie na ekrany amerykańskich kin dopiero w lutym. Tymczasem grupka osób zapłaciła za jego obejrzenie online, a reszta ściągnęła sobie nielegalne kopie. Ci ludzie nie zapłacą już za bilety do kina.

Obraz

W działaniach wielkich wytwórni i osób związanych z przemysłem filmowym trudno dopatrzyć się sensu. Czasem odnoszę wrażenie, że niektóre informacje z planu czy nawet kopie filmów albo odcinków seriali wyciekają, bo jakiś mało znaczący człowiek chce pokazać sobie i reszcie świata, że może. Ale winni są zawsze i tak piraci.

Jednocześnie milionom ludzi z całego świata, którzy chcieliby zapłacić za dostęp online do filmów czy seriali, pod warunkiem że mogliby je oglądać dzień po Amerykanach, wciąż utrudnia się życie. O cyfrowej dystrybucji bez blokad geograficznych na razie możemy tylko pomarzyć. Gdzie w tym wszystkim logika, gdzie w tym sens?

Źródło: TorrentFreak

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)