Konopie wolne jak nigdy wcześniej. Moneta za blanta?
Na polskich ulicach co pewien czas pojawiają się grupy wielbicieli ekstensywnego rolnictwa, chcących sadzić, palić i legalizować. Są jednak kraje, w których kontrowersje związane z marihuaną są znacznie mniejsze i gdzie dopuszcza się ją do obrotu np. w celach medycznych. W jaki sposób zapewnić wówczas jej dystrybucję?
25.04.2012 | aktual.: 10.03.2022 14:47
Na polskich ulicach co pewien czas pojawiają się grupy wielbicieli ekstensywnego rolnictwa, chcących sadzić, palić i legalizować. Są jednak kraje, w których kontrowersje związane z marihuaną są znacznie mniejsze i gdzie dopuszcza się ją do obrotu np. w celach medycznych. W jaki sposób zapewnić wówczas jej dystrybucję?
Opracowany przez Dispense Labs automat Autospense to dystrybutor marihuany. W samym fakcie automatycznej sprzedaży nie ma nic szczególnego – dla urządzenia nie stanowi raczej różnicy, czy wyrzuca z siebie paczkę gum do żucia, czy woreczek ziela. Wart uwagi jest jednak sposób, w jaki zadbano, by zawartość automatu trafiała do właściwych osób.
Kannabinoidy znajdujące się w konopiach indyjskich są w niektórych krajach wykorzystywane w medycynie. Marihuana może być pomocna m.in. w terapii nowotworowej oraz jako skuteczny środek przeciwbólowy np. w przypadku stwardnienia rozsianego.
Co zrobić, by automat wydawał porcję marihuany nie wszystkim zainteresowanym, których zapewne zebrałby się spory tłum, ale osobom potrzebującym jej ze względów medycznych. Aby uniknąć nadużyć, Autospense został wyposażony w wielostopniowy system zabezpieczeń.
Marihuana zostanie wydana pod czujnym okiem kamer po użyciu przypisanej do konkretnego użytkownika karty identyfikacyjnej, zeskanowaniu odcisku kciuka i wpisaniu przez chorego cyfrowego kodu. Po pozytywnej weryfikacji można, za pomocą ekranu dotykowego, wybrać właściwy rodzaj lekarstwa – do wyboru są m.in. odmiany takie jak: Skywalker, Bio Diesel i Platinum (w tym artykule znajdziecie inne, nietypowe maszyny vendingowe).
Pierwszy automat tego typu jest już używany w Kalifornii. Ciekawe, jak długo – mimo monitoringu – wytrzymałby bez uszczerbku, stojąc przy którejś z polskich ulic?
Źródło: Dvice