Kuriozalna sprawa Benjamina Buttona
To bardziej dosłowne, ale mniej zgrabne tłumaczenie tytułu filmu, który został nominowany do Oscara w 13 kategoriach, a do polskich kin wchodzi już w piątek, bardziej pasuje do treści newsa. Chodzi bowiem o sprawę sądową. Już od lat stałym, cyklicznym elementem życia kulturalnego jest proces, w którym nikomu nie znany autor rości sobie prawa do znanego dzieła. Tak jest też w przypadku Benjamina Buttona i pomysłu na scenariusz.
To bardziej dosłowne, ale mniej zgrabne tłumaczenie tytułu filmu, który został nominowany do Oscara w 13 kategoriach, a do polskich kin wchodzi już w piątek, bardziej pasuje do treści newsa. Chodzi bowiem o sprawę sądową. Już od lat stałym, cyklicznym elementem życia kulturalnego jest proces, w którym nikomu nie znany autor rości sobie prawa do znanego dzieła. Tak jest też w przypadku *Benjamina Buttona *i pomysłu na scenariusz.
?Ale jak to?" - zapytają ci bardziej rozgarnięciu - ?Czyżby potomkowie F. Scotta Fitzgeralda jakoś dochodzili swoich praw?" . Ależ nie. Chociaż* Ciekawy przypadek Beniajamina Buttona* jest adaptacją opowiadania sprzed prawie stu lat napisanego przez autora Wielkiego Gatsby'ego, we Włoszech znalazła się inna ?autorka" pierwowzoru.
Adriana Pichini, pracownica biurowa z Rzymu właśnie sądzi się z Ericem Rothem, twierdząc, że ten ukradł jej pomysł na historię. Pani Pichini jest autorką opowiadania Il ritorno di Arthur all'innocenza, czyli (w moim niezgrabnym tłumaczeniu) Powrót Artura do niewinności . To właśnie z tego opowiadania scenarzysta filmu miał zrzynać. Problem polega na tym, że dzieło nie było nigdy opublikowane...
Rzymski sąd obejrzy film oraz przeczyta opowiadanie, napiszemy Wam jaki był werdykt. Wiadomo o co chodzi - oczywiście Adrianie Pichini raczej nic nie skapnie, ale parę minut sławy ?okradzionej pisarki" właśnie trwa.
The Curious Case of Benjamin Button - trailer
Źródło: Hollywoodreporter