Ministerstwo Kultury chce niższego VAT‑u na książki. A co z e‑bookami?
Zerowa stawka VAT na książki na pewno ucieszy branżę i być może także czytelników, bo wpłynie na ceny książek. Są jednak tacy, którzy siedzą w kącie i nieśmiało pytają: "a co z nami?". Chodzi o użytkowników czytników.
24.04.2020 12:46
Propozycję obniżenia stawki VAT-owskiej na książki drukowane do stawki zerowej złożył Minister Kultury Piotr Gliński. To reakcja na prośby księgarzy i wydawców. Sama dobra wola rządu nie wystarczy. Zgodzić musi się Unia Europejska, bo 0 proc. VAT to ewenement. Najniższą możliwą stawką dopuszczoną przez unijne przepisy jest 5 proc. Tyle że sytuacja jest wyjątkowa.
Co jednak niepokojące, w propozycji nie wspomniano o e-bookach. Wprawdzie niższy VAT na elektroniczne wydania, wprowadzony w ubiegłym roku, nie doprowadził do znaczącej obniżki cen, ale zachęcił niektórych wydawców do wypuszczania książek w tym formacie.
Robert Drózd, autor bloga Świat Czytników, słusznie obawia się, że potrzebny ruch ministerstwa może ponownie dyskryminować e-booki jako ten gorszy, nieliczący się format. Niby z e-booków korzysta tylko 6 proc. czytających książki (a 2 proc. całej populacji), ale w trakcie pandemii odnotowano wzrost zainteresowania e-bookami.
Pominięcie e-booków w dyskusji o VAT na książki ponownie spycha cyfrowe wydania na margines. Znowu uznane są jako te gorsze, będące dodatkiem do papierowej książki. Wydaje się, że to niesprawiedliwe podejście.
Oczywiście e-booki potrzebują papierowych wydań. Jeżeli wydawcy tradycyjnych książek upadną, to nie będą z oczywistych względów wypuszczać cyfrowych wydań. Dlatego warto trzymać kciuki, by zerowa stawka przeszła, ale jednocześnie domagać się, aby e-booki również były ją objęte. Niekoniecznie z powodów finansowych - cyfrowe wydania już dziś są tanie - ale "wizerunkowych". Tradycyjny format nie powinien być premiowany, a zatem uznany za ważniejszy.