Moment – smartwatch jak bransoletka. Inteligentny zegarek może być ładny?
Wydaje się, że w temacie inteligentnych zegarków powiedziano już wszystko. Twórcy Moment udowadniają, że co nieco da się jeszcze wymyślić.
I nie będzie to pomysł dodany na siłę
Wiecie, że nie podobają mi się inteligentne zegarki. OK, mają mnóstwo świetnych funkcji, ale na ręce wciąż wolę mieć tradycyjny zegarek. Dlaczego więc podoba mi się Moment?
Bo on z tradycyjnym zegarkiem nie próbuje rywalizować. Nie ma pseudoklasycznej tablicy, nie ma też brzydkich pasków. A właściwie to w ogóle nie ma paska albo... sam jest jednym dużym paskiem.
Trochę to pokręcone, bo Moment wygląda bardziej jak bransoletka, a nie zegarek. I to duża zaleta tego urządzenia, ponieważ mamy do czynienia z oryginalnym i sporym wyświetlaczem. W końcu ekran znajduje się wokół naszego nadgarstka.
O tym, że to naprawdę wygodne i przydatne, świadczyć może zwykłe pisanie SMS-a. Klawiatura jest spora, nie musimy przejmować się malutkim ekranikiem i tym, że nie trafimy w żądaną literę.
Z dala od ładowarki
Twórcy chwalą się baterią: Moment wystarczy na 30 dni normalnego użytkowania bez ładowania. To całkiem sporo i kto wie, czy nie będzie to jeden z powodów, dla którego gadżet stanie się popularny.
Jak na inteligentny zegarek Moment nie kosztuje zbyt wiele – na Kickstarterze można go kupić za 174 dolary. Trzeba się jednak spieszyć, bo to promocyjna cena, która później wzrośnie do 188 dolarów.
Wygląda na to, że takiego smartwatcha potrzebujemy. Kampania na Kickstarterze dopiero się rozkręca, a twórcy mają już ponad 30 tysięcy. Jeżeli uzbierają stówkę, to Moment trafi na nadgarstki w styczniu 2015 roku.