“Nie ma polskiej wersji? Nie kupuję!”. Może tak przekonamy do lokalizacji?

“Nie ma polskiej wersji? Nie kupuję!”. Może tak przekonamy do lokalizacji?

“Nie ma polskiej wersji? Nie kupuję!”. Może tak przekonamy do lokalizacji?
Adam Bednarek
25.07.2014 02:04

Niby nasz rynek jest coraz większy, ale polskich wersji wciąż brakuje.

Kiedy zaczynałem interesować się grami, brak polskich wersji tłumaczono tym, że w Polsce gry sprzedają się słabo. Owszem, niektóre hity miały porządną lokalizację, ze znanymi aktorami w obsadzie, ale większość gier, szczególnie konsolowych, wychodziło po angielsku. Konsol było niewiele, mało kto na nich grał, dużo osób piraciło, to faktycznie się nie opłacało.

Ostatnio zaczęło się to zmieniać. Nawet Rockstar otworzyło się na Polskę i pozwoliło na spolszczenie swoich gier: najpierw Max Payne 3, a później GTA V. Wprawdzie nie z dubbingiem, ale napisy to już przecież coś.

Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę

Jest lepiej? Niekoniecznie. Rynek niby rośnie, niby jest coraz większy, ale gdy spojrzymy na lokalizację, to okaże się, że wciąż jest takich samych, niewielkich rozmiarów.

Destiny tylko po angielsku

Ostatnio dowiedzieliśmy się, że Destiny, jeden z jesiennych hitów od Bungie (twórców Halo) nie ukaże się w polskiej wersji językowej. Wina nie leży po stronie polskiego dystrybutora, bo decyzję podjął światowy wydawca gry, Activision.

Oficjalnych powodów nie znamy, ale tłumaczenia możemy się domyślić. Polska niewiele znaczy na growej mapie świata, tutaj konsole nie dominują, nie ma sensu więc się starać i męczyć z tłumaczeniem. Dlatego zagramy po angielsku.

Obraz

Destiny nie jest wyjątkiem potwierdzającym regułę. Na przykład polskie wersje gier od EA także nie są regułą. Rok temu po angielsku trzeba było grać w Need for Speed: Rivals i FIFĘ 14 na next-genach. Na szczęście Dragon Age: Inkwizycja pojawi się już po polsku na PlayStation 4 i Xbox One, choć lokalizację na początku wykluczano.

Ale już taki Risen III, wydawany przez Cenegę, na konsolach dostępny będzie jedynie wyłącznie po angielsku. A pecetowa edycja dostanie jedynie napisy, a nie dubbing, jak to było przy okazji poprzedniej części. Czyli krok do tyłu.

Z jednej strony rozumiem tłumaczenia wydawców - no wiecie, Polsko, my was lubimy, ale problem jest taki, że na was nie zarobimy. Tylko jak takie Activision ma u nas zarabiać, skoro nie pomaga w rozwoju rynku?

Absurdalna sytuacja - niby rośniemy, ale wciąż jesteśmy za mali, żeby kogoś obchodzić. Tkwimy w zawieszeniu.

GTA V - sukces dzięki lokalizacji

Wydawcy, którzy myślą w ten sposób, popełniają jednak błąd. I przykładem jest GTA V, które sprzedało się w Polsce fantastycznie - sto tysięcy egzemplarzy w tydzień. Mogę się założyć, że bez polskiej wersji ten wynik byłby znacznie mniejszy.

Obraz

Polska wersja dla wydawców powinna być inwestycją. Może i dzisiaj nie zarobimy, ale przy następnej części już tak, bo wyrobimy sobie markę. Czymś do siebie przekonamy, zwrócimy uwagę. A dzisiaj o Polaków się nie walczy. Myśli się, że ciemny lud to kupi.

A skoro tak, to może czas na radykalne kroki - bojkot gier, które nie są dostępne w polskiej wersji? Ktoś powie, że to podcinanie gałęzi, na której się siedzi. Skoro teraz jest źle, to przecież nie kupując gier będzie jeszcze gorzej!

Ale może dla kogoś to będzie alarm? Zaraz, jak to - gry w tej całej Polsce zaczęły sprzedawać się nieco więcej niż przed laty, tamtejsi mieszkańcy kupują konsole, a sprzedaż nie rośnie. Co jest? I może dojdzie do wniosku, że polska wersja językowa to bardzo dobra reklama i coś, czym polskiego klienta się przyciągnie.

Wiecie co jednak jest najgorsze w temacie polskich wersji? Że nie chcą ich sami Polacy. Kolejny kompleks. My nie możemy wymagać. Nie możemy niczego oczekiwać. Mamy się grzecznie cieszyć, że ktoś podaruje napisy, ale broń Boże oburzać się, gdy ich zabraknie.

Gra po polsku albo nie kupuję!

Obraz

To przykre, bo dlaczego ktoś, kto chce zarabiać w Polsce, miałby nie sprzedawać gry w naszym języku? Bo tutaj też uczą się w szkole angielskiego? Taki argument często pojawia się w dyskusjach o lokalizacjach, ale wybaczcie, jest głupi.

Z grami powinno być tak samo jak z książkami czy filmami w kinie - muszą być po polsku! Tylko że nikt na to się nie zdecyduje, jeżeli sami nie będziemy tego wymagać. Może niech w końcu logo “polska wersja językowa” wpłynie na decyzję o zakupie?

Czas najwyższy - włóżmy między bajki narzekania o “małym rynku”. Od lat się nic nie zmienia, więc czas wziąć sprawy w swoje ręce.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (47)