Oszczędny prysznic z milionami na Kickstarterze: nie wszystko zostało wymyślone. Gdzie jeszcze brakuje innowacji?
01.09.2015 12:24, aktual.: 10.03.2022 10:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Myśleliście, że mamy już wszystko i niczego nowego nie da się wymyślić? Prysznic Nebia udowadnia, że stare przedmioty mogą zostać odkryte. Nawet jeśli się tego nie spodziewamy.
9 dni do końca zbiórki. Na koncie - ponad 2,7 mln dolarów. Owszem, Nebia raczej nie przejdzie do historii Kickstartera. Gdzie “inteligentnemu prysznicowi” do smart-lodówki (ponad 13 mln dolarów) czy zegarków Pebble. Nawet kurtka gadżeciarza ma więcej, bo prawie 7,5 mln dolarów.
Nebia: oszczędny prysznic
Ale Nebia to… słuchawka prysznicowa. Coś tak bardzo przyziemnego, że aż niepasującego do Kickstartera. Przecież tutaj sukces odnoszą albo dziwaczne projekty, albo - teoretycznie - przełomowe technologie, od małych, niezależnych twórców.
A tu - prysznic. I jest sukces.
Choć nie da się ukryć, że Nebia poradziła sobie świetnie dzięki prawom rządzącym Kickstarterem. Tłum zaczął wpłacać, znani ludzie wsparli ideę, o urządzeniu napisały znane i cenione serwisy.
Na pewno przy wielu kampaniach crowdfundingowych pojawia się zjawisko dołączania do rozpędzonego tłumu, wpłacania dlatego, że wiele innych osób to zrobiło - mówi nam Marcin Galicki z polskiego serwisu crowdfundingowego wspieram.to.
Tylko że w przypadku “inteligentnego prysznica” bardzo łatwo uzyskać odpowiedź na pytanie: “a po co ja to kupuję?”. Rozwiązanie jest proste: żeby zaoszczędzić na wodzie.
Twórcy chwalą się, że Nebia zużywa 70% mniej wody niż zwykła prysznicowa słuchawka. To dlatego, że gadżet “wypuszcza” mnóstwo malutkich kropelek. Efekt ten sam, a oszczędność gigantyczna. Do tego dochodzą oryginalne wrażenia, jakbyśmy myli się w środku chmury.
Niewykluczone, że Nebia to jedynie pic na wodę, co wyjdzie w myciu, ale trzeba przyznać, że przynajmniej na papierze projekt przedstawia się interesująco. I co najważniejsze - oryginalnie.
Kickstarter - atak klonów
Zdarza nam się narzekać na to, że Kickstarter to wylęgarnia klonów. Mnóstwo takich samych gadżetów, które różnią się od siebie drobnymi, nic nieznaczącymi funkcjami.Tymczasem wciąż możliwe jest wymyślenie czegoś nowego.
A raczej - udoskonalenie starego.
Oczywiście nie chciałbym, żebyśmy teraz tylko tym się zajmowali, odstawiając na bok prawdziwe odkrycia. W końcu nie chodzi o to, żeby odmieniać dla samego odmieniania. To ma działać. Tak jak Nebia.
Tym bardziej że pod względem gadżetów łazienka jest trochę pomijana, o czym już kiedyś pisałem. Salony to stolica technologicznych nowinek, także sypialnie mogą być naszpikowane gadżetami (np. inteligentnymi budzikami czy smart-zasłonami), w kuchni znajdziemy mądre piekarniki, lodówki, ekspresy do kawy, a wkrótce blaty, które nie tylko będą służyć do gotowania, ale również do przeglądania Internetu.
A łazienka? Jakaś staromodna. Może popularność Nebia to zmieni. Mnie przychodzi do głowy pomysł na prysznic, który rozpozna właściciela. Nauczy się jego zachowań i automatycznie dostosuje temperaturę wody i rodzaj natrysku. Skończą się problemy z zapominalstwem innych użytkowników, którzy lubią jak woda leje im się na głowę, ale zapominają “wyłączyć” tej funkcji korzystającym ze słuchawek.
Podobną opcję chciałbym zobaczyć w windach. Niby wciskanie przycisku nie jest wielkim problemem, ale wyobraźcie sobie, że wchodzimy, a system od razu wie, na które piętro nas zawieźć.
Sport i nowe technologie
Sporo ciekawych “ulepszeń” chciałbym zobaczyć w świecie sportu. Ostatnio Polacy wymyślili specjalne piłkarskie ochraniacze, które dosłownie ukarzą faulującego.
Jak wyjaśnia prof. dr hab. inż. Mikołaj Szafran, kierownik projektu, jeżeli tkanina zostanie nasączona taką cieczą, a osoba ją ubierająca wykona ruch ręką czy nogą –to nic się nie stanie. Jednak jeśli przeciwnik na boisku wykona nagłą nieoczekiwaną interwencję, np. w postaci zamachnięcia pięścią, to lepkość materiału wzrośnie i zachowa on ciało stałe. W efekcie…pochłonie energię z nieprzepisowego ataku.
Pomysł ciekawy, szalony, ale… no cóż, dziwaczny. To jednak pokazuje, że na boisku można wprowadzić sprytne rozwiązania. Widziałbym ochraniacze, które świecą się, jeżeli dojdzie do ostrego kontaktu, wskazując miejsce uderzenia. Wówczas łatwo byłoby zobaczyć, czy doszło do faulu, czy może mamy do czynienia ze zwykłą “symulką”.
Niezłe byłyby też korki, które sygnalizowałyby, kto ostatni dotknął piłki. Często kibice i dziennikarze zastanawiają się, kto jest strzelcem gola - i czy czasem zawodnik nie był na pozycji spalonej. Takie rozwiązanie przydałoby się nie tylko profesjonalistom, ale też zwykłym orlikowym kopaczom. Bo mało to kłótni na orlikach?
Tyle jest jeszcze do zrobienia… A Nebia to potwierdza. I przywraca wiarę w Kickstartera - to wciąż jest miejsce dla oryginalnych pomysłów. Dobrze, że mogą zostać zrealizowane.