Padasz ze zmęczenia? To idź spać!

Padasz ze zmęczenia? To idź spać!

Praca w nocy? (fot.: morguefile.com)
Praca w nocy? (fot.: morguefile.com)
Kira Czarczyńska
23.09.2011 12:30, aktualizacja: 14.01.2022 12:47

Oczywiste? Niby tak - ale szczerze: ile razy zdarzało wam się kończyć w nocy pilną pracę, ratować się piciem kawy za kawą, widząc jednocześnie, że i tak postępy są nikłe albo żadne? Mi się ostatnio zdarza zdecydowanie zbyt często, dlatego postanowiłam jednak parę rzeczy zmienić...

Oczywiste? Niby tak - ale szczerze: ile razy zdarzało wam się kończyć w nocy pilną pracę, ratować się piciem kawy za kawą, widząc jednocześnie, że i tak postępy są nikłe albo żadne? Mi się ostatnio zdarza zdecydowanie zbyt często, dlatego postanowiłam jednak parę rzeczy zmienić...

Dlaczego pracujemy po nocach?

Winnych jest zazwyczaj równocześnie kilka czynników spośród tych wymienionych poniżej:

  • mamy naprawdę za dużo pracy w stosunku do ilości czasu, jakim dysponujemy;
  • zrobiliśmy sobie koszmarne zaległości i nie ma kiedy ich nadrobić;
  • pracujemy mało efektywnie(http://lajfmajster.pl/2010/03/29/aby-czas-nie-uciekal-przez-palce), przez co na koniec godzin pracy nadal zostaje sporo do zrobienia;
  • to, co robimy, tak nas nudzi, że odkładamy na ostatnią możliwą chwilę;
  • mieliśmy masę czasu, ale przebimbaliśmy go na coś zupełnie innego i teraz goni nas termin;
  • wzięliśmy na siebie dodatkowe zobowiązanie, bez dokładnego rozważenia, czy wystarczy nam czasu.

Brzmi znajomo? Pewnie tak. Z każdym z powyższych punktów da się jednak coś zrobić, chociaż trzeba o tym pomyśleć wcześniej niż zwykle. Najważniejsze jest jednak coś innego:

Praca, kiedy padamy ze zmęczenia, jest bez sensu!

Postaw sobie pytanie i szczerze na nie odpowiedz: jak efektywnie pracujesz, gdy jedynym, o czym marzysz, jest ciepłe łóżko i wygodna poduszka? Nie daje to zbyt dobrych rezultatów, prawda?

Ja zauważyłam po tygodniu takiego maratonu, że:

  • nadrabiając zaległości w nocy, pracuję nawet 3-4 razy wolniej;
  • niemal nigdy nie udaje mi się skończyć, chociaż w dzień w tym samym czasie zdążyłabym bez problemu;
  • prędzej czy później przychodzi moment, kiedy MUSZĘ się położyć - nieważne, ile pracy zostało;
  • śpię znacznie krócej, więc następnego wieczora poprzednie punkty jeszcze bardziej się pogłębiają;
  • po kilku dniach, z powodu niewyspania, spada też moja efektywność w dzień.

Kiedy doszłam już tą metodą do momentu, że mimo kolejnych filiżanek kawy padam ze zmęczenia w okolicach północy, uznałam, że to jednak nie ma żadnego sensu. Chcę wam więc zaproponować inną metodę, która od paru dni daje u mnie znacznie lepsze efekty: kiedy już zmęczona zaczęłam być dosyć jak na mnie wcześnie, na jeden dzień rzuciłam pracę po nocach i porządnie się wyspałam. Teraz natomiast pracuję rano, wstając po prostu godzinę wcześniej, niż zwykle.

Wydawać się może, że to wszystko jedno - ale tak nie jest, nawet mimo tego, że ogólnie wczesne wstawanie to nie moja bajka. Ma jednak szereg zalet:

  • siadam do pracy, kiedy jestem wyspana(http://lajfmajster.pl/2009/07/09/jak-spac-zeby-budzic-sie-wyspanym) - idzie mi więc szybciej;
  • wiem, o której muszę skończyć i że mam tylko tą godzinę - działa jako deadline, który jak wszyscy wiemy potęguje efektywność;
  • w normalny dzień pracy wkraczam ze sporą dozą samozadowolenia, bo przecież już zdążyłam coś ważnego zrobić - poprawia to humor na resztę dnia.

Skutek uboczny jest też taki, że zaczęłam jeść śniadania, na które zwykle nie mam czasu. Inaczej jednak jest, kiedy chcemy wygospodarować kilka minut na samo jedzenie, a inaczej, kiedy przegryzamy je sobie w przerwie pracy, np. zastanawiając się nad rozwiązaniem jakiegoś problemu. Tak, wiem że to mało zdrowe - ale brak śniadań jest jeszcze gorszy, więc ogólnie wyszło na plus.

Spróbujcie kiedyś - i dajcie znać, co wam wyszło z tego eksperymentu.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)