Recenzja WALL-E na Blu‑ray
20.11.2008 14:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O niebieskim wydaniu najnowszego filmu Pixara, WALL-E, wspominaliśmy na początku miesiąca. Mark Wilson z Gizmodo dostał film w swoje ręce i przygotował krótką recenzję.
Werdykt mógł być tylko jeden - rewelacja!
O niebieskim wydaniu najnowszego filmu Pixara, WALL-E, wspominaliśmy na początku miesiąca. Mark Wilson z Gizmodo dostał film w swoje ręce i przygotował krótką recenzję.
Werdykt mógł być tylko jeden - rewelacja!
Trzypłytowe wydanie WALL-E'go rzuca oczywiście na kolana jakością filmu, ale podobno to co jest w paczce najlepsze to dodatki. O krótkich filmach Pixara już wcześniej wspominaliśmy (*BURN-E *i znany z kina filmik Presto). Poza nimi na krążkach znajdziemy takie perełki jak:
- 20-minutowy dokument o oprawie dźwiękowej (np. jak Disney robi dźwięk do swoich filmów animowanych od 1937 roku),
- kolejne reportaże pokazujące skomplikowaną pracę twórców (od zwykłej lampy w tle po główne postaci),
- opis budowy robotów z gotowych „klocków\
- oczywiście masa wywiadów, concept artów, wycięte sceny, komentarze, pokazy otoczenia w 3D.
Powiem szczerze, że prawdopodobnie widziałem dopiero połowę zawartości płyt, a już wydają się one dobrym zakupem - pisze Mark Wilson.
Brzmi naprawdę zachęcająco.