Solary przenośne w walizkach - na razie tylko w wojsku
Formacja US Marines podąża za duchem czasu. Zadbała też ostatnio o uniezależnienie żołnierzy od tradycyjnych dostaw energii: w ciągu zaledwie roku opracowany został system wg projektu GREENS (Ground Renewable Expeditionary ENergy System), dzieki któremu panele słoneczne staną się tak samo mobilne jak żołnierze.
Formacja US Marines podąża za duchem czasu. Zadbała też ostatnio o uniezależnienie żołnierzy od tradycyjnych dostaw energii: w ciągu zaledwie roku opracowany został system wg projektu GREENS (Ground Renewable Expeditionary ENergy System), dzieki któremu panele słoneczne staną się tak samo mobilne jak żołnierze.
Innowacja polega na stworzeniu przenośnego systemu paneli słonecznych i baterii magazynujących energię - zamknięte będą one w eleganckich walizeczkach.
Celem projektu było nie tylko uniezależnienie żołnierzy od dostaw energii z zewnątrz (bo w warunkach wojennych i na terenach adwersarza bywa to często nader niepewne), ale i znalezienie sposobu na pogodzenie ochrony środowiska naturalnego z oszczędnościami.
Walizkowy system paneli słonecznych powstał w odpowiedzi na wnioski Marines, by wykorzystywać źródła energii odnawialnej w celu wsparcia działań w Iraku - a tam akurat słońca nie brakuje. W walizce znajdują się składane, 1600 W panele słoneczne, oraz baterie, dzięki którym udaje się uzyskać 300 W mocy stałej.
Taki system zrobiłby pewnie furorę nie tylko wśród mundurowych. Cywile - szczególnie ci mobilni (fani turystyki, caravaningów, itp.) wyjątkowo chętnie zakupiliby taki osprzęt. A stąd już tylko krok do tego, by rozkładane, przenośne panele słoneczne weszły do każdego domu.
Ciekawe tylko, czy ugotowanie żołnierskiej grochówki na pustyni byłoby możliwe przy korzystaniu z takiego źródła energii? (Zakładam, że zaopatrzenie w prowiant byłoby zrealizowane.)