Tomasz Lis i naTemat.pl. Czy znane nazwiska wystarczą, by odnieść sukces?

Tomasz Lis i naTemat.pl. Czy znane nazwiska wystarczą, by odnieść sukces?

Wystartował projekt Tomasza Lisa - naTemat.pl
Wystartował projekt Tomasza Lisa - naTemat.pl
Łukasz Michalik
23.02.2012 00:05

W środę zadebiutował naTemat.pl, zapowiadany na początku listopada serwis blogowy Tomasza Lisa. Plany były bardzo ambitne - stworzenie polskiego odpowiednika The Huffington Post. Teraz możemy się w końcu przekonać, co wcześniejsze zapowiedzi oznaczają w praktyce.

W środę zadebiutował naTemat.pl, zapowiadany na początku listopada serwis blogowy Tomasza Lisa. Plany były bardzo ambitne - stworzenie polskiego odpowiednika The Huffington Post. Teraz możemy się w końcu przekonać, co wcześniejsze zapowiedzi oznaczają w praktyce.

Pierwsze, co rzuca się w oczy po odwiedzeniu naTemat.pl, to nietypowy brak reklam. Na stronie głównej nie widać ich wcale, a jedyna pojawia się dopiero po przewinięciu ekranu.

Skoro już o przewijaniu mowa, to główna strona naTemat.pl jest niesamowicie długa (gdy próbowałem zrobić zrzut ekranu, wyszło ponad 15 tys. pikseli wysokości), co wprawdzie wydaje się zrozumiałe w przypadku serwisu blogowego, ale biorąc pod uwagę liczbę autorów, poruszanych tematów i układ treści, nie sprzyja przejrzystości. Dla osób przyzwyczajonych do portalowego layoutu będzie to na początku pewne utrudnienie.

naTemat.pl
naTemat.pl

W nawigowaniu pomoże przejrzyste menu podzielone na kilka podstawowych kategorii - Blogi, Wydarzenia, Pieniądze, Kultura i styl oraz Sport. Największym atutem serwisu jest jednak nie wygląd, ale autorzy tekstów. Fakt, że to oni są najważniejsi, dobrze podkreśla pasek ze zdjęciami, widoczny na górze każdej strony. Przeglądając blogi poszczególnych autorów, wśród których nie brak nazwisk z pierwszych stron gazet,  mam jednak mieszane uczucia. Dlaczego?

W niedawnym artykule, odnosząc się do działań Zbigniewa Hołdysa, przytoczyłem słowa Apellesa z Kolofonu, które doskonale pasują również do tej sytuacji. Gdy starożytny grecki artysta namalował obraz, obuwie uwiecznionej postaci fachowo skrytykował szewc, który znając się na rzeczy, dostrzegł nieprawidłowości tego fragmentu. Po chwili szewc zaczął jednak krytykować inne części obrazu, na co Apelles zaoponował słowami: „Szewcze, trzymaj się kopyta”.

Plejada postaci, które osiągnąwszy wiele w swoich dziedzinach, zaczynają występować jako znawcy od wszystkiego, wydaje mi się w wielu miejscach nieprzekonująca.

Start serwisu naTemat.pl

Kabaret Ani Mru Mru w jednym ze swoich skeczy trafnie wyszydził pęd współczesnych celebrytów do wielozadaniowości, wspominając o „znanym prozaiku” Krzysztofie Ibiszu. Grafomańska choroba z księgarnianych półek przeniosła się do Internetu, a naTemat.pl w kilku przypadkach serwuje ją w formie skondensowanej.

Podziwiam sportowców, słucham muzyków, oglądam aktorów, ale nie obchodzi mnie, co mają do powiedzenia na tematy niezwiązane z tym, w czym osiągnęli sukces. Gdy próbują pisać o wszystkim, byle nie o tym, w czym są naprawdę dobrzy, są dla mnie zupełnie nieprzekonujący. Rozumiem ich, każdy chciałby być współczesnym człowiekiem renesansu, ale niestety, Jeremy Clarkson jest tylko jeden. Jestem w tej opinii osamotniony?

Gadżetomania i vBeta na premierze natemat.pl

Odrębną kategorię stanowią politycy. Niezależnie od reprezentowanego ugrupowania jest to grupa jednorodnie nudna i pisząca dokładnie to, co daje szansę na podniesienie słupków poparcia o kolejny promil albo obniżenie o promil poparcia dla rywala. Ich wiarygodność jako publicystów czy choćby nawet dostawców zabawnych, zakuluarowych historyjek jest dla mnie zerowa.

Mimo tego naTemat.pl nie tylko przykuł moją uwagę, ale mogę nawet stwierdzić, że serwis mi się podoba. Jak to możliwe, biorąc pod uwagę powyższą krytykę?

Stwierdzenie, że po pierwszym dniu jest za wcześnie na oceny, byłoby banałem. Sądzę, że przez pierwsze kilka tygodni zainteresowanie serwisem nie będzie miało nic wspólnego z jego rzeczywistą wartością. Powiew świeżości i duża liczba komentarzy - do nich zalicza się też niniejszy artykuł - z pewnością skłonią do odwiedzin bardzo wielu internautów, z których jakaś część rozejrzy się i nigdy już nie wróci.

Blogerzy naTemat.pl
Blogerzy naTemat.pl

Z drugiej strony liczba blogerów reprezentujących różne zawody, poglądy i umiejętności daje szansę, że każdy znajdzie w naTemat.pl coś dla siebie - aktualną listę autorów można znaleźć w tym miejscu. Mimo krytycznych uwag jestem przekonany, że naTemat.pl ma bardzo duży potencjał. Nie tworzą go jednak znane twarze, które choć przydatne do zrobienia medialnego szumu i przyciągnięcia internautów, z blogowaniem czy publicystyką radzą sobie średnio.

Prawdziwą siłą naTemat.pl jest zespół znacznie mniej sławnych blogerów, którzy nie tylko piszą ciekawie, ale również sprawiają wrażenie zorientowanych w poruszanych tematach. Jeśli serwis, co wydaje się bardzo prawdopodobne, odniesie sukces, będzie to przede wszystkim ich zasługa.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)