Tylko stu internautów odpowiada aż za dwie trzecie pirackich plików w Sieci?

Tylko stu internautów odpowiada aż za dwie trzecie pirackich plików w Sieci?

Łukasz Michalik
27.02.2011 14:54

Sądzisz, że BitTorrent działa dzięki milionom użytkowników? Teoretycznie masz rację – sprawna wymiana danych może odbywać się dzięki dużej liczbie osób dzielących się plikami. Okazuje się jednak, że internauci nie mieliby się czym dzielić, gdyby nie licząca zaledwie 100 osób grupa.

Sądzisz, że BitTorrent działa dzięki milionom użytkowników? Teoretycznie masz rację – sprawna wymiana danych może odbywać się dzięki dużej liczbie osób dzielących się plikami. Okazuje się jednak, że internauci nie mieliby się czym dzielić, gdyby nie licząca zaledwie 100 osób grupa.

W 2010 roku naukowcy z niemieckich, amerykańskich i hiszpańskich uniwersytetów rozpoczęli wspólny projekt badawczy. Jego celem było zweryfikowanie, czy współdzielenie danych za pomocą P2P ma podłoże altruistyczne, czy może jest inspirowane żądzą zysku.

Na uznanie zasługuje skala badań – naukowcy wzięli pod lupę ponad 50 tys. torrentów udostępnianych m.in. w serwisach The Pirate Bay i Mininova. Pliki reprezentowały wiele kategorii – były tam m.in. filmy, zdjęcia, gry i muzyka.

Wnioski okazały się zaskakujące. Udało się sporządzić listę 100 użytkowników, którzy stanowią źródło 67 proc. udostępnionych plików. Co ciekawe, pliki te generują ok. 75 proc ruchu, a zatem są ponadprzeciętnie atrakcyjne.

Weryfikacja najbardziej aktywnych użytkowników okazała się możliwa dzięki błyskawicznemu sprawdzaniu nowych torrentów. Gdy krótko po opublikowaniu były udostępniane tylko przez jedną osobę, można było zweryfikować jej IP. Pomocne okazały się również serwisy, w których torrenty udostępniały zalogowane osoby, identyfikowane nickiem.

Na marginesie głównych badań zauważono, że istotną część dostępnych torrentów stanowią różnego rodzaju pliki, których opis nie odpowiada zawartości. Były to m.in. zakamuflowane materiały pornograficzne i malware. Fałszywe treści stanowiły 30 proc. plików i generowały 25 proc. ruchu.

Prawdopodobnie za część fałszywych plików odpowiadają przedstawiciele przemysłu filmowego i muzycznego, którzy za pomocą BitTorrenta rozpowszechniają swoje apele o przestrzeganie praw autorskich.

Sieci P2P są również wykorzystywane do zbierania informacji o osobach pobierających pliki, by groźbami procesu wymusić kosztowną ugodę.

Bram Cohen - twórca BitTorrenta (Fot. Flickr/ioerror/Lic. CC by-sa)
Bram Cohen - twórca BitTorrenta (Fot. Flickr/ioerror/Lic. CC by-sa)

Najciekawszym zagadnieniem okazała się jednak motywacja tej nielicznej grupy odpowiadającej za większość treści udostępnianych za pomocą sieci P2P. Wbrew pozorom nie był to idealizm czy altruizm, ale raczej okazja do szybkiego zarobku.

Osoby udostępniające atrakcyjne treści starały się przyciągnąć jak najwięcej użytkowników do swoich katalogów torrentów. Strony te były wypełnione reklamami oraz oferowały płatne konta, zapewniające różnego rodzaju korzyści.

Poza zachętami w opisach torrentów wyjątkowo popularne okazało się dołączanie do poszukiwanych treści plików TXT z reklamami i linkami. Co ciekawe, nieproporcjonalnie duża część plików dostępnych w sieci BitTorrent swój początek bierze u klientów ISP z Francji – OVH.

Zebrane dane pozwalają na postawienie interesujących wniosków. Biorąc pod uwagę łatwość, z jaką namierzono osoby odpowiedzialne za większość udostępnianych przez BitTorrent plików, bardzo dziwne wydają się narzekania przemysłu rozrywkowego na piractwo, zmniejszające zyski.

Gdyby wytwórnie rzeczywiście chciały ograniczenia piractwa, bez trudu mogłyby to zrobić, wytaczając procesy najaktywniejszym użytkownikom. Dużo bardziej opłacalne okazuje się jednak tolerowanie piratów i nękanie pozwami wielu internautów pobierających i udostępniających dane na małą skalę.

Jednocześnie sam proceder piractwa pozbawiony został swojej romantycznej otoczki. Użytkownicy udostępniający duże ilości danych nie robią tego z powodu umiłowania wolności czy chęci popularyzowania dóbr kultury. Ich celem jest po prostu zarobienie pieniędzy, a BitTorrent to w tym wypadku tylko narzędzie.

Szczegółowy opis przeprowadzonych badań i uzyskane wyniki można znaleźć w materiałach udostępnionych przez badaczy.

Źródło: Bit-Tech

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)