Wardęga nie żyje? Nieprawda. To tylko kolejna próba wyłudzenia od Was pieniędzy

Wardęga nie żyje? Nieprawda. To tylko kolejna próba wyłudzenia od Was pieniędzy

Wardęga w pierwszym słynnym filmiku
Wardęga w pierwszym słynnym filmiku
Marta Wawrzyn
01.12.2014 12:53, aktualizacja: 10.03.2022 10:45

Za granicą uśmierca się celebrytów w Sieci dla żartu, w Polsce "umarł" nasz najpopularniejszy jutuber, Sylwester Wardęga. Ale nie dla żartu, tylko po to, aby ktoś mógł na nas zarobić.

Uśmiercanie celebrytów nie jest nową zabawą. Co jakiś czas w Internecie umierają takie gwiazdy, jak Jeff Goldblum czy Justin Bieber, ostatnio Sieć obiegła wiadomość, że nie żyje Macaulay Culkin, znany z filmu "Kevin sam w domu". W Polsce też takie podłe żarty się zdarzają, jeden z nich dotknął Anię Przybylską na kilka miesięcy przed prawdziwą śmiercią. Ale zazwyczaj są to tylko podłe żarty, nie złodziejstwo.

Wardega nie żyje? To tylko atak oszustów

Tym razem ktoś postanowił pójść o krok dalej i nie tylko wmówić internautom w serwisach społecznościowych, że znana osoba nie żyje, ale też na tym zarobić. Informacja o rzekomej śmierci Wardęgi wczoraj w szalonym tempie rozchodziła się po Facebooku. Ostrzeżenia, oczywiście z tytułami, które niekoniecznie informowały, o co tak naprawdę chodzi, pojawiły się wszędzie, nawet w "Fakcie" czy "Super Expressie".

Jak wygląda oszustwo? Tak jak zwykle. Na Facebooku pojawiła się informacja, że Wardęga zginął podczas kręcenia kolejnego filmiku. Po kliknięciu trafia się na stronę z czarno-białym zdjęciem popularnego jutubera i wiadomością: "Z przykrością informujemy, iż dnia 29 listopada o godz. 22.18 zginął znany wszystkim youtuber Sylwester Adam Wardęga". Chcesz wiedzieć więcej? Podaj numer telefonu. A jak już podasz, wykupisz SMS-ową usługę premium, od której nie będzie łatwo się uwolnić.

Obraz

Co ciekawe, tym razem złodzieje byli jeszcze bardziej bezczelni niż zwykle. AntyWeb pisze, że tuż pod wiadomością o śmierci jutubera znaleźć można adnotację, iż strona, na którą weszliśmy, ma charakter rozrywkowy i znajdujące się na niej informacje nie muszą mieć nic wspólnego z prawdą.

To nic nowego, scamerzy działają wciąż tak samo

Wardęga, sam przecież żartowniś jakich mało, padł ofiarą wyjątkowo okrutnego internetowego dowcipu. I przy okazji udowodnił ostatnim niedowiarkom, że jest bardziej popularny niż jakikolwiek polski vloger. Informacje o jego rzekomej śmierci są naprawdę wszędzie, niektóre portale stosują, nie bez powodu oczywiście, "chwytliwe" tytuły, z których nijak nie wynika, że chodzi o oszustwo, a nie prawdziwą śmierć.

A najgorsze jest to, że choć naciągacze nie zmieniają metod, Polacy wciąż nabierają się na te same przekręty. Sensacyjny tytuł, cycki, ZOBACZ WIDEO, zachęta do podania numeru telefonu. To zadziałało już dziesiątki razy – i, jak widać, wciąż działa. Przeciętny internauta nie widzi różnicy pomiędzy czymś takim a prawdziwą informacją. Być może dlatego, że na pierwszy rzut oka różnica rzeczywiście nie jest taka duża.

Mutant Giant Spider Dog (SA Wardega)

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)