Winyle sprzedają się świetnie. Wielki powrót zaliczają też kasety
Ostatni raz tak dobrą sprzedaż winyle osiągnęły w… 1990 roku. Czyli w czasach, kiedy hitem były nagrania Sinead O’Connor oraz New Kids on the Block. Obecnie dużym zainteresowaniem cieszą się nie tylko czarne płyty, ale też… kasety.
25.11.2020 | aktual.: 25.11.2020 12:42
Sprzedaż płyt winylowych w Wielkiej Brytanii już wzrosła o 10 proc., a według szacunków do końca roku uda się przekroczyć 100 mln funtów zarobionych na sprzedaży czarnych albumów. Analizy zakładają, że na samych Wyspach zakupionych zostanie przeszło 4,3 mln winyli w 2020 roku. Ostatni raz takie liczby sprzedawcy widzieli 30 lat temu, a więc w okresie dominacji muzyki analogowej.
"Guardian" odnotowuje również wzrost rynku kasetowego, który w Wielkiej Brytanii ma osiągnąć wartość miliona funtów. W 2020 roku sprzedaż kaset jest o 85 proc. większa niż w poprzednim. To akurat nie dziwi, bo kasety startują z dużo niższego pułapu, więc o rekordy łatwiej niż w przypadku winyli, które wróciły do łask już dawno.
O ile obecność płyt winylowych w sklepach czy domowych kolekcjach nikogo już nie dziwi, tak kasety są pewnego rodzaju ekstrawagancją. Do niedawna były nośnikiem dostępnym głównie w kręgach alternatywnych. Mali, niezależni wydawcy wydawali swoją muzykę na taśmie, bo tak było najtaniej. A że przy okazji małe pudełeczko efektownie wygląda - tym lepiej.
Mainstream już podchwycił modę na kasety, o czym świadczą nie tylko liczby podawane przez "Guardian". Na przykład na stronie internetowej Empiku znajdziemy kasetową sekcję, jednak są tam głównie znani artyści. A małym oficynom chodzi o coś innego - kaseta ma nie być modnym gadżetem.
"Jest 2020 rok, a ja kupuję więcej kaset niż w latach 90."
To po pierwsze pewna intymność. Złapanie muzyki chwili, może czasem niepotrzebnej. Czy każdy koncert zasługuje na osobną rejestrację i wydanie na CD? Nie. Ale kaseta, jak papier, to zniesie. Tak jak kiedyś nagrywano próby na kasetach, tak dziś łatwo potraktować ją jako muzyczny dyktafon. Nośnik, który służy do dokumentacji — żeby cenne nuty nie uciekły, żeby pozostał ślad. Nie machiny do wielkich, dopracowanych produkcji muzycznych. To zapis dźwięków nienastawionych na poklask. Prezent od twórcy dla małego grona fanów, jego pamiętnik, którym zainteresują się tylko znajomi. To fizyczna więź między nami, tak bardzo spotęgowana w czasach pandemii. To w końcu coś o charakterze skrzyni ze skarbami. Limitowany nieraz do 50 czy 30 sztuk nakład sprawia, że stajemy się posiadaczami czegoś wyjątkowego. Nabywamy to z pełną świadomością, a nie w ramach masowego pędu czy promocji na zalegające w magazynach płyty.
Z jednej strony cieszy, że w dobie pandemii fani wspierają muzyków i kupują fizyczne wydania. "Guardian" pokazał jednak TOP 10 najlepiej sprzedających się płyt winylowych w Wielkiej Brytanii.
Na pierwszym miejscu jest Oasis, dalej znajdziemy Amy Winehouse, Nirvanę, Kylie Minogue, Lady Gagę, Liama Gallaghera czy Queen. Jedynym tak naprawdę świeżym artystą w tym zestawieniu jest zespół Idles. Słowem: chodzi o marki, które przetrwają niejeden kryzys.
Pewnie podobnie jest z kasetami i Brytyjczycy kupują to, co dobrze znają, ale na innym nośniku. To prowadzi do smutnego wniosku, że dominacja winyli i powrót kaset to po prostu kolejna odsłona nostalgii, a nie nowe, prawdziwe życie. Przynajmniej w tym głównym muzycznym nurcie.
Z którego wypada płyta CD. Sprzedaż zmalała o 30 proc. Jeśli trend utrzyma się do końca roku, będzie to najgorszy wynik od 1987. Cóż - jeżeli chcecie bawić się w alternatywę, na pewno nie wyrzucajcie swoich płyt CD. Niedługo mogą stać się atrakcyjnym niszowym gadżetem.