World of Tanks: Rush. Z on‑line do off‑line
24.02.2014 13:13, aktual.: 25.02.2014 10:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Drugi tekst na blogu miał być o czymś zupełnie innym. Ale kiedy zobaczyłam to małe pudełeczko z charakterystycznym logo, mój cały misternie ułożony harmonogram przestał mieć znaczenie. Planszówka World of Tanks to coś, co na pewno Was zainteresuje.
Od razu zaznaczę, że nigdy nie grałam w oryginalne World of Tanks. Wiem natomiast, że pół świata kompletnie na jego punkcie oszalało. Do tego stopnia, że gra została wpisana do Księgi rekordów Guinnessa. Dwukrotnie. Kiedy więc nadarzyła się okazja, żeby przedpremierowo zagrać w planszówkową wersję World of Tanks, nie wahałam się ani chwili.
WoT to prościutka i szybka karcianka oparta na mechanice deck building, czyli budowaniu własnej talii (każdy zaczyna grę z takim samym zestawem kart i wykorzystuje je do zdobywania nowych, silniejszych). Gra kończy się, gdy wszystkie trzy bazy należące do jednego z graczy zostaną zniszczone lub gdy zostanie zabrana ostatnia karta z jednym Medalem z jednego ze stosów państw. Wygrywa ten, kto zdobył najwięcej medali. Prawda, że proste?
Po jednej rozegranej partii mogę powiedzieć tylko tyle, że gra ma szansę spodobać się fanom WoT [zwłaszcza że dodawany jest do niej unikalny kod, dzięki któremu w grze on-line otrzymuje się superczołg 4 poziomu - PZ.KPFW B2 740 (F)], jednak wytrawnych planszówkowiczów pewnie trochę znudzi (po co grać w uproszczonego Dominiona, skoro można zagrać po prostu w Dominiona?). Ale może się mylę (rano było, sobota, przed trzecią kawą).
Polską premierę gry zapowiedziano na kwiecień/maj 2014.
Jeżeli chcecie zobaczyć, jak przebiega rozgrywka w World of Tanks: Rush, obejrzyjcie filmik the Dice Tower.