Wygląda jak MacBook, kosztuje 699 złotych. Co oferuje nowy laptop z Biedronki, Kiano SlimNote 14,1+?
29.09.2017 15:05, aktual.: 09.03.2022 10:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pół roku temu pisaliśmy o pojawieniu się w ofercie Biedronki laptopa, który wyglądał jak MacBook, ale kosztował tylko 600 złotych. Tym razem na sklepowe półki trafia odświeżona wersja tego sprzętu - Kiano SlimNote 14,1+. Sprawdzamy, co oferuje ten laptop, co zmieniło się względem poprzednika i czy warto go kupić?
Pierwsze wrażenie jest bez zarzutu – wciągnięty z pudełka laptop prezentuje się co najmniej dobrze. Wzornictwem czerpie pełnymi garściami z najlepszych wzorców i choć jakością materiałów odstaje od aluminiowo-magnezowych liderów segmentu ultrabooków, to pod względem wyglądu trudno mu cokolwiek zarzucić.
Po wzięciu laptopa do ręki czujemy jednak, że obudowa to plastik, do tego dość podatny na nacisk. Otwarcie ekranu uświadamia nam błyskawicznie, że nie jest to sprzęt z Cupertino – potrzeba do tego dwóch rąk, a ekran otwiera się z wyraźnym oporem. Kąt otwarcia jest za to wzorowy – maksymalnie otworzony laptop pozwala położyć ekran niemal całkiem płasko.
To ważna i przydatna cecha – docenimy ją choćby w podróży, gdy szerokie otwarcie trzymanego na kolanach laptopa wymiernie przekłada się na komfort pracy.
Kiano SlimNote 14.1+ Idealny pierwszy laptop dla dziecka - znajdziesz w Biedronce!
Gabaryty kartki A4
Kiano SlimNote 14,1+ został wyposażony w 14-calowy ekran o rozdzielczości 1366 × 768 pikseli. Biorąc pod uwagę przeznaczenie i możliwości tego urządzenia, nie jest to dyskwalifikujące wada, choć czasem na ekranie zwyczajnie brakuje miejsca. Mile widzianą zmianą byłby ekran FHD.
Sam ekran to matryca TN, przez co pod spojrzeniu na nią pod większym kątem możemy spodziewać się zniekształceń kolorów. Sama matryca jest otoczona dość szerokimi ramkami. Z jednej strony ułatwia to zamykanie i otwieranie laptopa bez upstrzenia ekranu odciskami palców, ale z drugiej powiększa gabaryty samego urządzenia.
Kiano SlimNote 14,1+ przy ekranie o przekątnej 14 cali mierzy 347 × 230 × 25 mm i waży 1,4 kg. W praktyce oznacza to, że – choć na rynku znajdziemy wiele szczuplejszych konstrukcji – laptop Kiano jest smukły, niewiele większy od kartki A4 i z powodzeniem mieści się nawet w cienkiej aktówce, a jego całodzienne noszenie nie stanowi najmniejszego problemu.
Wydajność: jeśli nie grasz, będziesz zadowolony
Kiano SlimNote 14,1+ wygląda jak ultrabook, ale ultrabookiem nie jest. Odpowiada za to niewielka wydajność tego sprzętu. W porównaniu z poprzednią wersją widać jednak znaczącą poprawę – zamiast 2 GB RAM-u mamy 4, do tego szybsze, a procesor to nie Atom Z3735F, ale wydajniejszy Atom X5 Z8350. Mimo zwiększonej wydajności Kiano SlimNote 14,1+ jest jednak bardziej energooszczędny, co powinno przełożyć się na dłuższy czas działania.
Powinno i przekłada – akumulator o pojemności 10 000 mAh wystarcza na około 5-6 godzin pracy z włączonym Wi-Fi i jasnością ekranu około 40 proc. Skoro chwalę w tym miejscu akumulator, warto wspomnieć o jego innej właściwości – tym razem będącej zdecydowaną wadą. Chodzi o koszmarnie długi czas ładowania – w czasie testów nie udało mi się zejść poniżej 4,5 godziny.
Wróćmy jednak do wydajności. Jej wzrost nie oznacza, że laptop zaczął nadawać się do gier. W tej kwestii postawmy sprawę jasno: to nie jest sprzęt do grania. Wyższą kulturę pracy widać za to w działaniu pakietu biurowego czy przeglądarki, która nie dostaje już zadyszki przy kilkudziesięciu otwartych kartach.
Niewielki laptop i wygoda, czyli ergonomia na poziomie
Rozmiary laptopa przekładają się na wielkość wyspowej klawiatury – jest wygodnie, klawisze są wystarczająco odseparowane od siebie, szybkie pisanie nie stanowi problemu i nie wymaga długiego przyzwyczajania się. Do pełni szczęścia brakuje mi w zasadzie tylko odrobinę cichszego działania i minimalnie większego skoku klawiszy, jednak podkreślam, że są to subiektywnie odczuwane detale. Gdyby jeszcze klawisze były podświetlane…
W porównaniu z poprzednią wersją laptopa nie zmieniła się liczba portów USB, jednak jeden z nich obsługuje teraz standard 3.0. Poza nim mamy do dyspozycji USB 2.0, mini HDMI i czytnik kart pamięci, obsługujący oficjalnie do 32 GB (nieoficjalnie poradził sobie i z 64, i ze 128 gigabajtami, ale producent tego nie gwarantuje). Gniazda rozmieszczone są rozsądnie, w miejscu, gdzie w żaden sposób nie przeszkadzają. Odstępy pomiędzy nimi również są bez zarzutu, więc wpinanie różnych dziwnych pendrive'ów nie stanowi żadnego problemu.
Warto zwrócić uwagę na kulturę pracy laptopa. To – po raz kolejny – subiektywna opinia, ale w porównaniu z poprzednią wersją temperatury wydają się niższe i podczas testów miałem wrażenie, że laptop zdecydowanie mniej grzeje moje kolana.
Kiano SlimNote 14,1+: czy warto kupić?
Czy warto go kupić? Wszelkie rozważania warto prowadzić po uświadomieniu sobie, że nie jest to sprzęt do gier. Z większością typowych, domowych zastosowań poradzi sobie jednak bez najmniejszego problemu. Strony WWW, dokumenty, multimedia – jeśli nie grasz, Kiano SlimNote 14,1+ nie powinien zawieść oczekiwań.
Warto przy tym zauważyć, że na rynku wciąż znajduje się poprzednia wersja laptopa Kiano, stanowiąca w takim przypadku naturalny punkt odniesienia. Za "starego" laptopa zapłacimy około 600 zł.
Wersja z "+" oferuje wyraźnie więcej – szybszy procesor, dwukrotnie więcej RAM-u, dłuższy czas pracy i szybki port USB. Gdy zestawimy to z kwotą 699 zł, jaką już od 2 października przyjdzie nam zapłacić przy kasie w Biedronce, odpowiedź wydaje się oczywista – w tej cenie zdecydowanie warto.