Wyłącz poprawę płynności w telewizorze – radzi Tom Cruise i gwiazdy Hollywood
Funkcje telewizorów, które mają poprawić jakość i płynność obrazu, nie zawsze przynoszą pożądany efekt. Dochodzi do tego, że hollywoodzcy twórcy nawołują, by wyłączyć niektóre z nich. Dlaczego im na tym zależy?
18.12.2018 14:21
Jedną z popularnych funkcji, obecnych w wielu współczesnych telewizorach, jest poprawa płynności ruchu. W niektórych przypadkach – jak choćby imprezy sportowe – miewa to sens, jednak gdy oglądamy na ekranie telewizora hit znany z dużego ekranu, efekt może być odwrotny od zamierzonego.
Zobacz także
Wszystko za sprawą faktu, że filmowe hity nagrywane z reguły (są wyjątki, jak choćby „Hobbit”) w 24 klatkach na sekundę. Nie zapewnia to idealnej płynności, ale daje charakterystyczny, kinowy efekt. W pogoni za płynnością obrazu producenci telewizorów zaczęli stosować w nich rozwiązania, które – dzięki analizie obrazu – są w stanie wygenerować dodatkowe klatki i wstawić je w oryginalny materiał wideo, dając oglądającemu wrażenie większej płynności.
Soap Opera Effect in Slow Motion
Dlaczego warto wyłączyć poprawę płynności?
W praktyce wygląda to tak, jakby wysokobudżetowy hit był nagrany małą, ręczną kamerą, co zyskało nazwę „efektu opery mydlanej”. Przeciwko funkcjom zwiększania płynności obrazu występowali już hollywoodzcy twórcy. Ich apel dotyczył tego, by funkcja ta – choć dostępna – była domyślnie wyłączona.
Niedawno do apelu dołączył się kolejny gwiazdor. Tym razem nieprzychylnie o zwiększaniu płynności obrazu wypowiedział się Tom Cruise, apelując, by wyłączyć tę funkcję. Dzięki temu obejrzymy film z jego udziałem – „Mission: Impossible Fallout” – w wersji zgodnej z wizją reżysera.