10 skandali z historycznymi postaciami w tle. Hitler, Gandhi i Marcin Luter

Wielkie postacie znane z kart książek do historii to osoby, które dokonują czynów o niebagatelnym znaczeniu. Wywołują wojny, wygrywają bitwy, jednoczą kraje, dokonują niezwykłych odkryć… Oprócz tego mają jednak swoje skandale i skandaliki, których próżno szukać w szkolnych podręcznikach. Dziś „pudelkowe” podejście do tematu – opiszę kilka nietypowych historii z udziałem słynnych tego świata.

10 skandali z historycznymi postaciami w tle. Hitler, Gandhi i Marcin Luter
Gadżetomania poleca

25.01.2014 | aktual.: 25.01.2014 15:53

Hitler nie płacił podatków

Adolf Hitler
Adolf Hitler

Adolf Hitler, znany miłośnik wszczynania wojen światowych, powszechnie uchodził za wielbiciela bezwzględnego porządku. Ostatnie badania dowodzą, że wcale nie był aż taki krystaliczny, na jakiego się kreował, a nienagannie przystrzyżony wąs i ulizana grzywka były jedynie elementami marketingu.

Zdaniem niemieckiej telewizji ZDF Führer był oszustem podatkowym. Gdy w 1933 roku objął funkcję kanclerza Rzeszy, oficjalnie zrezygnował z pensji (ponad 20 tys. marek miesięcznie), twierdząc, że wystarczają mu tantiemy z „Mein Kampf” (ok. 1,2 mln marek). Rok później chyba zmienił zdanie, gdyż brał pensję podwójną – swoją i po zmarłym prezydencie Rzeszy Hindenburgu. Pod koniec 1934 r. Urząd Skarbowy w Monachium zaczął domagać się od Hitlera uiszczenia podatków za poprzedni i bieżący rok, w wysokości 405 tys. marek.

Nacjonalizm przegrał ze zwykłą chciwością. Führer załatwił tę sprawę, przyznając odpowiedzialnemu za jego podatki urzędnikowi stałą premię – dwa tysiące marek zwolnione od podatku. W zamian za to urzędnik dług umorzył. W chwili śmierci na koncie Hitlera było podobno łącznie 700 mln marek.

Churchill był rasistą

Winston Churchill
Winston Churchill

Winston Churchill był świetnym politykiem, mówcą i pisarzem. Był też rasistą, tak przynajmniej można wywnioskować z lektury jego dzieł i mów. Za przykład niech posłuży przemówienie do Komisji Królewskiej w Palestynie, wygłoszone w 1937 roku:

“Nie mogę się zgodzić z tym, że amerykańskim czerwonoskórym czy czarnoskórym mieszkańcom Australii wyrządzono krzywdę. Zostali oni wyparci przez przedstawicieli silniejszej, reprezentującej wyższy stopień rozwoju rasy”.

„Urocze”, nieprawdaż?

Gandhi – erotoman

Gandhi
Gandhi

Mahatma Gandhi znany był ze swej niezwykłej łagodności i dobroci. Mniej znana jest jego druga natura. W wieku 36 lat, będąc już żonatym mężczyzną, ojciec indyjskiej niepodległości zdecydował się na celibat, co miało mu dopomóc w osiągnięciu stanu oświecenia. Czy udało mu się to – nie wiadomo, wiadomo natomiast, że odtąd seks stał się jego… ulubionym tematem.

Gandhi rzekomo z każdym kolejnym rokiem swojego życia mówił o sferze erotycznej więcej. Nie rozbijało się tylko o słowa. W jednej z jego biografii przeczytać można o tym, że normą był dla niego przygodny seks z różnymi kobietami, a jeszcze jako 70-latkowi zdarzało mu się sypiać ze swoją 17-letnią prasiostrzenicą Manu. Gandhi twierdził, że to dla jej dobra – chciał „poprawić jej posturę w czasie snu”. Z żoną rozstał się jednak z innego powodu, jak donosi badacz historii Gandhiego Joseph Lelyveld. Zadecydował romans z niemieckim architektem Hermannem Kallenbachem, którego Hindus spotkał podczas pobytu w Afryce.

George Washington – miłośnik dolarów

George Washington
George Washington

Portret George’a Washingtona nieprzypadkowo znajduje się na jednym z dolarów. Wcale nie dlatego, że był pierwszym prezydentem. Washington po prostu przejawiał smykałkę do interesów. Udało mu się nakłonić kongres do płacenia bardzo przyzwoitych pieniędzy przez… obniżkę pensji. Jak to? Tak to. Zasugerował obniżkę zarobków o ponad 1000 dolarów miesięcznie, w zamian za zwrot kosztów urzędowania…

Może trochę liczb. Na prezydenckiej pensji kongres zaoszczędził 12 000 dolarów w skali roku, a za to zobowiązany był pokryć koszty w wysokości… 449 261 dolarów. W przeliczeniu na dzisiejszą wartość waluty USA były to ponad 4 mln dolarów. Sprytnie, panie Washington; uważam, że umieszczenie pana na tak niskim nominale to zniewaga.

Marcin Luter – pierwszy nazista?

Luter
Luter

Wielki reformator religijny stworzył dzieło o nic niemówiącym tytule “O Żydach i ich kłamstwach”. O czym był to traktat? Luter obwiniał w nim Żydów o wszystko, co tylko można, a zwłaszcza o wszelkie nieszczęścia dotykające chrześcijan. Dzieło zawierało także opis rozwiązania „problemu” wyznawców judaizmu.

Zakładał on między innymi zniszczenie domów, synagog i szkół żydowskich, zakaz głoszenia nauk przez rabinów oraz konfiskatę złota, srebra i klejnotów posiadanych przez Żydów. Brzmi znajomo? No właśnie. Śmiało możemy uznać go za pierwszego z nazistów, biorąc pod uwagę, jak potoczyła się historia XX wieku oraz to, że Alfred Rosenberg i Julius Estreicher chętnie podpierali się „dziełem” ojca protestantyzmu.

Thomas Jefferson – obłudnik

Thomas Jefferson
Thomas Jefferson

Thomas Jefferson, trzeci prezydent USA, uważał, że “Mieszanie się białych z czarnymi powoduje degradację, na którą nikt, dla kogo ojczyzna i wybitność ludzkiego charakteru są bliskie sercu, nie może się godzić”. Jeśli myślicie, że sprawa jest prosta i znowu chodzi o rasizm – jesteście w błędzie. Jefferson mówił jedno, a robił drugie. Ze swoją niewolnicą Sally Hemmings, siostrą przyrodnią żony, miał kilkoro dzieci. Polityk co prawda zaprzeczał tym rewelacjom, ale w świetle przeprowadzonych ostatnio badań DNA był on ojcem co najmniej jednego z dzieci Hemmings. Rasista na pokaz?

Albert Einstein – kobieciarz

Albert Einstein
Albert Einstein

Jeden z najwybitniejszych, a może nawet najwybitniejszy naukowiec w historii. Obok teorii względności Einstein wsławił się jednak… niewiernością wobec kobiet. Pierwsza żona odeszła od niego po zdradzie. Drugie małżeństwo Einstein zawarł ze swoją kuzynką Elzą. Związek nie wytrzymał próby czasu z tego samego powodu co pierwszy – fizyk wdał się w romans ze swoją sekretarką Betty Neumann. Ponadto w listach Einstein przyznawał się, że w trakcie małżeństwa z Elzą zadawał się z… sześcioma kobietami. Podryw na teorię względności? Na pewno względne pojmowanie wierności.

Elvis Presley – na tropach Jamesa Deana

Elvis Presley
Elvis Presley

Elvis Presley swym podejściem do muzyki w pewnym sensie zrewolucjonizował rocka. Sęk w tym, że kariera muzyczna niekoniecznie była jego marzeniem. Presley marzył o aktorstwie. Podjął kilka średnio udanych prób w tej dziedzinie. Idolem Elvisa był wieczny buntownik James Dean, muzyk miał obsesję na jego punkcie – idol tłumów chciał być zawsze jak najbliżej swojego idola. Do tego stopnia, że… związał się z byłym partnerem aktora Nickiem Adamsem.

Andrew Johnson – alkohol i szczerość

Andrew Johnson
Andrew Johnson

Kolejny amerykański prezydent. Johnson to przypadek szczególny z dwóch względów. Nie stronił od alkoholu, a przy tym lubił powiedzieć, co leży mu na sercu. Dodatkowo nie znosił klasy rządzącej, co nie jest zbyt dobrą cechą u polityka. Wsławił się swoją przemową podczas zaprzysiężenia na wiceprezydenta Stanów.

Archiwa prasowe zawierają taki opis: „Z mętnym wzrokiem, śmierdząc whiskey, przypomniał Kongresowi, Sądowi Najwyższemu, prezydenckiemu gabinetowi oraz wszystkim znajdującym się na sali, że zawdzięczają swe pozycje plebejuszom, jak on (pochodził z biednej rodziny – przyp. aut.). Po zakończeniu ucałował Biblię i, zataczając się, odszedł”. Los chciał, że – mimo swoich poglądów – został prezydentem (z pewnością – ku niezadowoleniu amerykańskiej klasy politycznej).

Pius IX – papież porywacz?

Pius IX
Pius IX

23 czerwca 1858 roku bolońska policja odebrała żydowskiemu małżeństwu Salomonowi i Mariannie Padovani Mortara sześcioletniego Edgara – ich najmłodszego syna. Na jakiej podstawie? Na podstawie rozkazu Piusa IX, według którego dziecko ma być przewiezione do Rzymu i wychowane przez państwo… Dlaczego? Otóż władze kościelne dowiedziały się, że mały Edgar został potajemnie ochrzczony przez 14-letnią służącą państwa Mortara, która obawiała się, aby nie trafił do piekła. Tym samym młody żydowski chłopiec w świetle kanonicznym stał się – chcąc nie chcąc – chrześcijaninem, dlatego nie mógł pozostać pod opieką rodziców. Według głowy Kościoła Mortarowie mogli odzyskać syna, tylko gdyby porzucili swoją wiarę na rzecz katolicyzmu. Porwanie w imię wiary – usprawiedliwione? Chyba nie.

Łukasz Wieliczko

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (43)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.