10 sposobów marnowania czasu w biurze, kiedy nie było Internetu
Znacie serial "The Office" ("Biuro")? Otóż kiedyś było tak naprawdę. Zamiast wpatrywać się w ekran, ludzie w biurach integrowali się i tracili czas w głupi sposób. Uwaga, prawie nic w tym tekście nie jest na poważnie! Chyba.
27.09.2011 | aktual.: 14.01.2022 12:46
Znacie serial "The Office" ("Biuro")? Otóż kiedyś było tak naprawdę. Zamiast wpatrywać się w ekran, ludzie w biurach integrowali się i tracili czas w głupi sposób. Uwaga, prawie nic w tym tekście nie jest na poważnie! Chyba.
"The Office" to takie dziwne biuro, w którym w roku 2011 pracownicy wciąż zajęci są bardziej sobą niż swoimi komputerami. Bawią się w planking, chodzą na długie lunche, godzinami konspirują i niewiele z tego wynika.
Na szczęście to nie jest rzeczywistość. W rzeczywistości zabawa w biurach już dawno przeniosła się do Internetu. A co robiliśmy w biurach kiedyś? Tego można dziś dowiedzieć się z Internetu, np. z serwisu Reddit, który zebrał wypowiedzi o tych zamierzchłych czasach.
Głupie gry i zabawy
Dawno, dawno temu, w czasach kiedy łącza były wolne, a komputery się zawieszały, pracownicy biur wymyślali przedziwne gry, które umilały im pracę. Na przykład "piłka półkowa". Wiecie, co to takiego?
To proste. Trzeba było mieć piłkę tenisową i skrzynki pocztowe (nie e-mailowe, tylko biurowe skrzynki na listy, wystarczająco duże, żeby zmieściła się w nich piłka). Piłka musiała się dobrze odbijać. I trzeba było nią trafiać do skrzynek. Za różne skrzynki można było punkty zyskiwać lub tracić. To dość skomplikowane. Jak to gra dla dorosłych ludzi.
Poznawanie współpracowników
Pamiętacie czasy, w których wiedzieliście, jak ma na imię kolega z działu 20 metrów dalej – i nie wiedzieliście tego z jego adresu e-mailowego? To było coś! W latach 90. ludzie spędzali w biurze czas ze sobą, a nie przed komputerami.
I tylko nieszczęśnicy zajmujący wyższe stanowiska już sobie klikali po kątach. A jacy byli samotni...
Pasjans przez cały dzień
Komputery bez Internetu też były fajne. Można było pograć w pasjansa albo sapera. Niektórym układanie pasjansa zajmowało większość czasu w pracy. Ach, Windows 95! Pamiętacie go jeszcze?
Wysyłanie głupich faksów
Faks był kiedyś maszyną, która miała wiele zastosowań. Służył nie tylko do komunikacji, ale też do zabawy. Można było za jego pomocą na przykład wysłać coś zabawnego do innego biura. Kawał, rysunek, cokolwiek. Często przychodziła równie zabawna odpowiedź.
I tak w kółko. Najlepsze rzeczy trafiały na tablice korkowe, gdzie mogli je podziwiać wszyscy.
Nicnierobienie
Czasem ludzie po prostu siedzieli, wpatrywali się w okno (ach, czasy biur, kiedy nie tylko wyższy szczebel miał dostęp do okien!) i myśleli. Myśleli, myśleli... i tak przez pół dnia. Było to bardzo relaksujące i można było wpaść na dobry pomysł. Czasami. Zwykle nie. Zwykle to była po prostu nuda.
Przerwy na papierosa
Ohyda! W latach 90. wiedzieliśmy już, że papierosy to zło, ale nikomu nie wpadło do głowy, żeby komuś ich zabraniać, odbierać przemocą czy chronić zdrowie tych nielicznych, którzy nie palili.
Nikt co prawda nie palił przy biurku jak w starych filmach, ale już na schodach – czemu nie? Papierosem można też było delektować się na zewnątrz, ale z własnej woli, a nie z przymusu, tylko w fajnej grupie i przy dobrej pogodzie. Trochę czasu to zajmowało, ale nikt na to krzywo nie patrzył. W końcu to nałóg, nic się na to nie dało poradzić.
Czytanie książek
W naszych czasach czyta się książki w środkach komunikacji miejskiej w drodze do pracy. Kiedyś można było poczytać książkę w pracy. Przyjemny sposób spędzania czasu, zwłaszcza jeśli ktoś miał pracę polegającą na odbieraniu telefonów.
Dziś widujemy zaczytanych co najwyżej sprzedawców, których towarem nikt się nie interesuje. Znak czasu?
Wypełnianie dokumentów
Papierkowa robota to popularny wypełniacz czasu w epoce przed Internetem. Stosy dokumentów były wszędzie, ciągle trzeba było coś wypełniać. Bardzo często trudno było znaleźć potrzebny papierek, więc dużo czasu pracownicy biurowi spędzali na poszukiwaniu dokumentów.
Dziś nadal szukamy zaginionych dokumentów – ale w Internecie. O tym, że znalezienie potrzebnej rzeczy nadal potrafi zająć naprawdę dużo czasu, można się przekonać, robiąc sobie wycieczkę do urzędu.
Szukanie zdjęć uroczych kotów... ale nie online!
Uwierzycie, że ludzie szukali słodkich kotków już w czasach przed Internetem? Kiedy jeszcze nie było stron z zabawnymi obrazkami? Naprawdę! Jeszcze trudniej uwierzyć, jak to robili:
Przeszukiwałam magazyny w poszukiwaniu zabawnych zdjęć kotów robiących zabawne rzeczy.
To musiało być... hm, zabawne.
Przychodzenie do domu wcześniej
Mimo że wcale aż tak zajęci w pracy nie jesteśmy, rzadko zdarza nam się wychodzić o czasie (no chyba że pracujemy w urzędzie). Wiadomo, dzień nie jest z gumy, więc jeśli większość czasu spędzamy na wysyłaniu i odbieraniu śmiesznych e-maili, pisaniu na Facebooku czy choćby czytaniu newsów w Sieci, w końcu musimy zabrać się do pracy.
A kiedy już nam się udaje, okazuje się, że minęło już ładnych parę godzin od przyjścia do biura. Co więc robimy? Spieszymy się, spieszymy... ale i tak musimy zostać dłużej. Wracamy do domu o 20, zmęczeni 10 godzinami w biurze i narzekamy, jaką to ciężką mamy pracę. W weekend odsypiamy. I tak w kółko.
Lata 90. były dużo fajniejsze, nie sądzicie?
Źródło: Business Insider