11‑latek zabił się podczas zabawy w Halo
Najmłodsi gracze niestety nie mają wyobraźni. Prasa dostarczyła kolejny dowód na zły wpływ gier wideo. Dzieciak, Johnson Creek był wielkim fanem gry Halo. Jego pasją było tworzenie kostiumów i futurystycznych pukawek z gry. Zabawa rozkręciła się na dobre, gdy chłopiec znalazł w domu strzelbę, kaliber: 22 mm. W komorze została jedna kula. Chłopak przypadkowo postrzelił się w głowę myśląc, że wyciągnięty magazynek zabezpieczył wystarczająco strzelbę. 11-latek zginął na miejscu.
Najmłodsi gracze niestety nie mają wyobraźni. Prasa dostarczyła kolejny dowód na zły wpływ gier wideo. Dzieciak, *Johnson Creek *był wielkim fanem gry Halo. Jego pasją było tworzenie kostiumów i futurystycznych pukawek z gry. Zabawa rozkręciła się na dobre, gdy chłopiec znalazł w domu strzelbę, kaliber: 22 mm. W komorze została jedna kula. Chłopak przypadkowo postrzelił się w głowę myśląc, że wyciągnięty magazynek zabezpieczył wystarczająco strzelbę. 11-latek zginął na miejscu.
Tragiczny wypadek będzie teraz kolejnym pretekstem na rozpętanie medialnej wojny o wpływie gier wideo na najmłodszych odbiorców kultury masowej. Jest to jednak wina amerykańskiego prawa, które zezwala na posiadanie broni w domowym zaciszu. To wydarzenie jest niestety tylko ułamkiem tego, co dzieje się na terenie Stanów. Kto zatem naprawdę zawinił?
Źródło: Gamegrep