11‑latek zabił się podczas zabawy w Halo
Najmłodsi gracze niestety nie mają wyobraźni. Prasa dostarczyła kolejny dowód na zły wpływ gier wideo. Dzieciak, Johnson Creek był wielkim fanem gry Halo. Jego pasją było tworzenie kostiumów i futurystycznych pukawek z gry. Zabawa rozkręciła się na dobre, gdy chłopiec znalazł w domu strzelbę, kaliber: 22 mm. W komorze została jedna kula. Chłopak przypadkowo postrzelił się w głowę myśląc, że wyciągnięty magazynek zabezpieczył wystarczająco strzelbę. 11-latek zginął na miejscu.
08.09.2008 15:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Najmłodsi gracze niestety nie mają wyobraźni. Prasa dostarczyła kolejny dowód na zły wpływ gier wideo. Dzieciak, *Johnson Creek *był wielkim fanem gry Halo. Jego pasją było tworzenie kostiumów i futurystycznych pukawek z gry. Zabawa rozkręciła się na dobre, gdy chłopiec znalazł w domu strzelbę, kaliber: 22 mm. W komorze została jedna kula. Chłopak przypadkowo postrzelił się w głowę myśląc, że wyciągnięty magazynek zabezpieczył wystarczająco strzelbę. 11-latek zginął na miejscu.
Tragiczny wypadek będzie teraz kolejnym pretekstem na rozpętanie medialnej wojny o wpływie gier wideo na najmłodszych odbiorców kultury masowej. Jest to jednak wina amerykańskiego prawa, które zezwala na posiadanie broni w domowym zaciszu. To wydarzenie jest niestety tylko ułamkiem tego, co dzieje się na terenie Stanów. Kto zatem naprawdę zawinił?
Źródło: Gamegrep