Złodzieje numerów kart kredytowych, chcieli nas wy****ć. Teraz dostali za swoje
Cwaniaków w sieci nie brakuje. Należą do nich zwłaszcza osoby trudniące się pozyskiwaniem i handlem numerami kradzionych kart kredytowych. Niecny proceder wymagający na ogół sporej wiedzy i sprytu jest oczywiście zwykłym złodziejstwem. Ale jak to mawiają: kradzione nie tuczy.
Cwaniaków w sieci nie brakuje. Należą do nich zwłaszcza osoby trudniące się pozyskiwaniem i handlem numerami kradzionych kart kredytowych. Niecny proceder wymagający na ogół sporej wiedzy i sprytu jest oczywiście zwykłym złodziejstwem. Ale jak to mawiają: kradzione nie tuczy.
W Niemczech pasjonaci cudzych pieniążków skupiali się wokół carders.cc. Liczące niemal 5000 członków forum było do tej pory salonem swobodnej wymiany myśli i owoców pracy, oraz giełdą zdobytych nielegalnie informacji.
„Było” ponieważ baza danych forum została wykradziona (o ironio) i trafiła do publicznego obiegu, można ją odnaleźć obecnie na rapidshare czy różnej maści sieciach P2P. Amatorzy łamania cudzych zabezpieczeń nie pomyśleli o ustawieniu właściwych uprawnień do plików na serwerze. W związku z tym wszystkie dane użytkowników, takie jak hasła, adresy IP, e-maile, posty czy prywatne wiadomości są teraz powszechnie dostępne.
Funkcjonariusze z odpowiednich wydziałów na pewno z szerokim uśmiechem myślą o tak ciekawej lekturze. Teraz, gdy „książka została już wydana”, wielu pierwszoplanowych bohaterów przyspiesza pewnie terminy wakacji w Egipcie.
Jednym minusem całej historii jest fakt, iż wraz z danymi przestępców do obiegu trafiły również dane ich ofiar (numery kart kredytowych, kont, wszelkie hasła). Te jednak i tak były w posiadaniu osób trzecich.