Zachodnie strony e‑commerce naciągają swoich klientów!
Setki popularnych zachodnich firm e-commerce wykorzystuje nieuwagę swoich klientów i w sprytny sposób podsuwa im pod nos dodatkowe oferty po dokonaniu faktycznego zakupu. Oczywiście na pierwszy rzut oka te bonusowe propozycje wyglądają na darmowe. O obciążeniu kart kredytowych użytkownicy dowiadują się później.
Setki popularnych zachodnich firm e-commerce wykorzystuje nieuwagę swoich klientów i w sprytny sposób podsuwa im pod nos dodatkowe oferty po dokonaniu faktycznego zakupu. Oczywiście na pierwszy rzut oka te bonusowe propozycje wyglądają na darmowe. O obciążeniu kart kredytowych użytkownicy dowiadują się później.
Mechanizm oszustwa przypomina zamieszanie związane z grami w serwisach społecznościowych. Po potwierdzeniu zakupów, użytkownikowi przedstawiana jest dodatkowa oferta, która nie wymaga podawania numeru karty kredytowej (nie kojarzy się z zawieraniem transakcji), lecz jedynie wypełnienia formularza z adresem e-mail. Niczego nieświadomy klient zamawia wówczas jakąś bezużyteczną usługę, za którą musi płacić, a firma-sprzedawca przekazuje dane odnośnie płatności swojemu kooperantowi. Na końcu dochodzi oczywiście do podziału kasy, wypracowanej w ten nieuczciwy sposób.
Poniższy film dokładnie przedstawia całą aferę:
Webloyalty Scam
Wśród firm, które zarabiają najwięcej na tym procederze znajduje się wiele najbardziej rozpoznawalnych na zachodzie marek e-commerce (m.in. Buy.com, 1-800-Flowers.com czy Fandango). Okazuje się, że dzięki takiej działalności "dorobili" ponad 10 milionów dolarów rocznie! Setki mniej znanych podmiotów załapały się na wypłaty rzędu 1-10 milionów dolarów od firm-partnerów oferujących bezużyteczne usługi.
Żerowanie na niewiedzy użytkowników staje się nową modą. Ciekawe, ile jeszcze podobnych afer wydostanie się na światło dzienne.
Źródło: TechCrunch