Bill Gates nie kupuje ekologicznego jachtu. A powinien, bo został uznany za wielkiego truciciela
Superjacht napędzany napędem wodorowym jednak nie będzie własnością Billa Gatesa. A przynajmniej nie teraz. Chociaż firma Sinot zdementowała wieść, że miliarder kupuje ekologiczny statek, to bez wątpienia... powinien to zrobić. Żeby zredukować szkody, które wyrządził.
11.02.2020 | aktual.: 09.03.2022 08:43
Wieść o tym, że Bill Gates kupuje wyjątkowy jacht, okazała się nieprawdziwą informacją. Szkoda. Może gdyby współzałożyciel Microsoftu częściej przebywał na wodach, nie latałby tak często, jak do tej pory.
Naukowcy z Uniwersytetu w Lund wyliczyli, że w 2017 roku Bill Gates "wyprodukował" aż 1,6 tys. ton dwutlenku węgla. Jego loty prywatnymi samolotami sprawiły, że zostawił największy ślad węglowy spośród wszystkich celebrytów na świecie - wyprzedzając Paris Hilton czy Jennifer Lopez. Chociaż fotografia przedstawiająca Gatesa w kolejce po hamburgera każe sugerować, że to człowiek jak każdy inny, dane na temat lotów pokazują coś zupełnie innego.
Dla porównania, ślad węglowy przeciętnego mieszkańca Polski wynosi ok. 10 ton rocznie, z czego dwutlenek węgla to 8 ton.
Bill Gates uwielbia latać
Z szacunków naukowców wynikało, że w 2017 roku Gates odbył co najmniej 59 lotów, pokonując prawie 350 tys. km. Co najmniej, bo badacze nie dysponowali biletami od celebrytów. Opierali się na informacjach pozyskanych m.in. z mediów społecznościowych. Wykręcone liczby mogą być więc znacznie większe.
W głowie Billa Gatesa | Oficjalny zwiastun | Netflix
Owszem, jest druga strona medalu: poruszając się głównie odrzutowcem Bombardier BD-700, Bill Gates zapewne latał na istotne spotkania. Także na te, które miały przyczynić się do powstrzymania zmian klimatycznych.
Miliarder ma kilka pomysłów na to, jak walczyć z globalnym ociepleniem. Jednym z nich jest eksperyment geoinżynieryjny, polegający na rozpylaniu specjalnych substancji w stratosferze. Dzięki swoim właściwościom będą one blokować ilość promieniowania słonecznego, jakie dociera do Ziemi. Wprawdzie pomysł budzi kontrowersje w środowisku naukowców, ale zawsze to jakaś koncepcja.
Inną receptą jest stworzenie nowego źródła prądu.
- W przypadku odnawialnej i zielonej energii fundowane powinny być dziesiątki pomysłów i start-upów – mówił Gates w 2017 roku – W tym segmencie jeszcze nie wiadomo, która technologia okaże się sukcesem. Wyłożyć na to pieniądze powinni najbogatsi ludzie, m.in. tacy jak ja, którzy mogą sobie pozwolić na przekazanie miliardów dolarów na ryzykowne projekty.
Gates zdaje sobie sprawę z negatywnego wpływu produkcji mięsa na klimat. Z badań wynika, że 26 proc. produkcji gazów cieplarnianych produkowanych przez człowieka pochodzi z produkcji żywności, z czego aż 58 proc. emisji - z wytwarzania produktów odzwierzęcych.
Co zamiast mięsa? Bill Gates ma pomysł
Dlatego miliarder zainwestował w akcje firm Beyond Meat i Impossible Foods, zajmujących się opracowaniem alternatywy dla burgerów i innych dań dla mięsożerców. Roślinne mięso staje się coraz bardziej popularne, a Gates zaczął na nim nieźle zarabiać - sprzedał część akcji Beyond Meat, kiedy te znacząco wzrosły. Jak widać bardzo łatwo można pogodzić troskę o środowisko z troską o domowy budżet.
Z jednej strony można usprawiedliwić Gatesa, bo angażuje się w sprawy, które mają pomóc Ziemi - alternatywne źródła energii, wymyślanie nowych szczepionek, walka z trującą produkcją mięsa. Jednak z drugiej strony to wszystko projekty przyszłościowe. Nie wiadomo, czy i kiedy wypalą.
Tymczasem tu i teraz Gates generuje olbrzymie ilości zanieczyszczeń. Być może jeden z jego genialnych projektów okaże się sukceem i za 10 lat Ziemia będzie lepszym miejscem do życia. A być może nie - serial Netfliksa o pomysłach miliardera pokazał, że były szef Microsoftu ma na swoim koncie również nieudane akcje. Zostaniemy więc z tym, co Gates wypuścił do atmosfery.
Nie chodzi o to, żeby robić z Gatesa kozła ofiarnego. Podobne zarzuty padają pod adresem m.in. Leonarda DiCaprio. Aktorowi też leży na sercu dobro planety, ale nie przeszkadza mu to wsiadać na pokład prywatnych odrzutowców, by dotrzeć na uroczystości rozdania nagród.
Moda na prywatne loty szkodzi
W przypadku celebrytów angażujących się w temat ochrony planety można spojrzeć na nich przychylniejszym okiem. W końcu w jakiś sposób rekompensują szkody, na dodatek uświadamiają innych. Ale nie o każdym bogaczu można tak powiedzieć.
Podróże prywatnymi samolotami szkodzą środowisku znacznie bardziej niż normalnymi, bo na pokładzie znajduje się dużo mniej osób. Tymczasem moda na tego typu rejsy rośnie, a niewielkie maszyny są dla bogatych tym, czym dla przeciętnych ludzi nowy model telefonu - fajnym gadżetem, który wymienia się raz do roku. A żeby było ciekawiej, to właśnie m.in. Gates nakręcił koniunkturę, inwestując ponad 10 lat spore pieniądze w rynek małych, prywatnych samolotów odrzutowych.
Na ironię zakrawa fakt, że do Davos, gdzie odbywało się Światowe Forum Ekonomiczne poświęcone m.in. sprawom klimatu, wielu miliarderów przyleciało właśnie "podniebnymi taksówkami". Można więc żałować, że przynajmniej jeden z nich nie postawił na super ekologiczny jacht.