Agenci ABW zamknęli serwis żartujący z prezydenta. Cenzura?
Sądzisz, że nękanie nieprzychylnych rządzącym internautów to domena Chin lub krajów Bliskiego Wschodu? Niestety, równie nieodporne na krytykę są polskie władze. Przekonał się o tym twórca serwisu krytykującego prezydenta - pobudkę zrobili mu agenci ABW. Dlaczego?
21.05.2011 15:26
Sądzisz, że nękanie nieprzychylnych rządzącym internautów to domena Chin lub krajów Bliskiego Wschodu? Niestety, równie nieodporne na krytykę są polskie władze. Przekonał się o tym twórca serwisu krytykującego prezydenta - pobudkę zrobili mu agenci ABW. Dlaczego?
Zwolennicy różnych opcji politycznych od dawna toczą z sobą sieciowe boje. Partyjne strony, fora największych portali czy różne blogi są miejscem, gdzie można niekiedy znaleźć merytoryczną dyskusję, ale również niewybredne obelgi kierowane pod adresem polityków.
Choć docinki i oskarżenia często przekraczały granice dobrego smaku, a niekiedy łamały prawo, pozostawały z reguły niszowym sieciowym folklorem. Walkę z obelgami w Sieci próbował podjąć minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, co spotkało się z bardzo zróżnicowanym odbiorem internautów.
Zwolennicy ministra podkreślali, że jego starania dotyczą wszystkich łamiących prawo wpisów. Jego przeciwnicy podnosili argument, że minister pod pozorem walki z internetowym grubiaństwem próbuje załatwić swoje prywatne sprawy.
Jeszcze bardziej kontrowersyjne wydają się działania podjęte wobec twórcy strony AntyKomor.pl. Strona zawierała m.in. satyryczne fotomontaże, kpiące z prezydenta Komorowskiego i jego otoczenia.
Dla jednych była to świetna satyra, dla innych - niesmaczny humor wyjątkowo niskich lotów, jednak autor strony dbał o to, by opublikowane treści nie przekraczały granic wyznaczonych przez prawo.
Starania te okazały się niewystarczające. Prowadzący serwis AntyKomor.pl student został o szóstej rano obudzony przez agentów ABW, którzy po przeszukaniu mieszkania i piwnicy zarekwirowali laptopa i nośniki pamięci.
Twórca serwisu, obawiając się dalszych represji, wyłączył go. Pod adresem AntyKomor.pl znajduje się obecnie jedynie tekst wyjaśniający przyczyny wyłączenia.
Choć przedstawiciele Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego bronią się, tłumacząc, że podjęte działania są reakcją na donos, a śledztwo prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie, można zastanowić się nad sensem takiej akcji.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ma służyć – zgodnie z nazwą i ustawą o ABW – do zwalczania zagrożeń godzących w bezpieczeństwo państwa, czyli najgroźniejszych przestępców, terrorystów, mafiosów czy nie mniej groźnych skorumpowanych polityków.
Czy władza uznała, że największym problemem Polski jest w tej chwili strona z karykaturami prezydenta i jego małżonki? Warto przypomnieć, że zbliżony serwis SpieprzajDziadu.com, krytykujący poprzedniego prezydenta, istniał i rozwijał się bez przeszkód.
Co sądzicie o akcji ABW? Czy jest to – Waszym zdaniem – usprawiedliwione działanie służb, interweniujących w sytuacji znieważenia konstytucyjnych organów państwa, czy może raczej próba uciszenia osób krytycznie oceniających obecną władzę?
Źródło: Dziennik Internautów