Agent ABW może ściągać dziecięce porno?
Temat pornografii dziecięcej ogólnie jest paskudny. Jeszcze parszywiej prezentuje się wtedy, kiedy ściąganie z Internetu tego typu materiałów stanowi hobby oficera Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, od którego społecznie oczekujemy jednak posiadania solidnego systemu moralnego. Kiedy zaś prokuratura umarza postępowanie w tej sprawie, nie za bardzo wiadomo w zasadzie co o tym wszystkim myśleć...
30.12.2008 11:10
Temat pornografii dziecięcej ogólnie jest paskudny. Jeszcze parszywiej prezentuje się wtedy, kiedy ściąganie z Internetu tego typu materiałów stanowi hobby oficera Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, od którego społecznie oczekujemy jednak posiadania solidnego systemu moralnego. Kiedy zaś prokuratura umarza postępowanie w tej sprawie, nie za bardzo wiadomo w zasadzie co o tym wszystkim myśleć...
Sprawa wypłynęła rok temu, zaczęła się jednak już... w 2002 roku. W grudniu na łamach prasy ujawniono raport świadczący o tym, że oficer poznańskiego ABW spędza po kilka godzin dziennie na ściąganiu z Internetu materiałów pornograficznych z dziećmi i zwierzętami. Po odkryciu tego faktu, zebraniu dowodów i przekazaniu ich do do centrali UOP w Warszawie... nic się nie stało. Prokuratura nie została nawet powiadomiona, a oficer nadal robił błyskotliwą karierę, zostając między innymi doradcą szefa ABW Bogdana Święczkowskiego.
Postępowanie ruszyło dopiero po ujawnieniu sprawy przez media. Prokuratura Okręgowa w Pozaniu powołała biegłych z zakresu zarówno informatyki, jak też antropologii i seksuologii - ci pierwsi stwierdzili istnienie materiałów pornograficznych na komputerze oraz ich pochodzenie z Internetu, pozostali zaś potwierdzili, że znalezione w komputerze oficera ABW materiały pornograficzne przedstawiają osoby nieletnie. W trakcie śledztwa sprawdzano także, dlaczego sprawa nie miała dotąd żadnych skutków prawnych i nie wszczęto nawet postępowania.
Wyglądało dobrze. W pierwszej połowie grudnia 2008 sprawa została przez poznańską prokuraturę umorzona. Nie wiadomo nadal dlaczego, ponieważ część akt, w tym uzasadnienie decyzji o umorzeniu sprawy, została utajniona a prokurator Łukasz Biela odmówił odpowiedzi na pytania dotyczące ustaleń śledztwa. Prawdopodobnie zastosowana została korzystna interpretacja prawa: materiały pornograficzne, które ujawniono, pochodziły z roku 2002 - wtedy zaś samo posiadanie dziecięcej pornografii karalne nie było, jedynie jej sprowadzanie.
Być może w całej sprawie wystąpiły jakieś szczególne okoliczności, które uzasadniają tego typu decyzję - nie wiemy tego i nie dowiemy się raczej. Bardzo chciałabym wierzyć, że była to po prostu mylnie zinterpretowana sytuacja... bo alternatywa w postaci agenta ABW bezkarnie cieszącego się dziecięcym porno przyprawia mnie o gęsią skórkę. Jak tu bowiem poczuć się w tym kraju w miarę choćby bezpiecznie, skoro o to bezpieczeństwo dbają pedofile i chroniący ich system prawny?
Źródło: KidProtect