Algorytm zmieni zdjęcia tak, by zostały zapamiętane. Każdy może być celebrytą?
Marzysz o tym, by rozpoznawano Cię na ulicy? Okazuje się, że sławie można pomóc nie tylko wywiadami o trudnym dzieciństwie i starannie zaplanowanym skandalem, ale również za sprawą nauki. Dzięki badaniom nad zapamiętywaniem obrazów opracowano algorytm poprawiający zapamiętywalność twarzy!
Lubię Pudelka. Uwielbiam czytać pełne głębi przemyślenia byłego kochanka kochanki podstarzałego aktora i regularnie ignoruję ostrzeżenia „tylko dla dorosłych”, sprawdzając, która ze znanych modelek potrzebowała zastrzyku gotówki i chwilowego wzrostu popularności.
Mam jednak poważny problem: połowy celebrytów po prostu nie kojarzę. Te same pozy, te same perfekcyjnie entuzjastyczne i prawie szczere uśmiechy, podobny dorobek artystyczny i te same spojrzenia, pełne tęsknoty, by ktoś w końcu dostrzegł i docenił. I nie traktował jak celebrycką szarą masę.
Okazuje się, że istnieje ratunek. Zarówno dla celebrytów, jak i dla mnie. Jak to możliwe? Chodzi o zapamiętywanie twarzy i mechanizmy wykorzystywane przez nasze mózgi do przetwarzania obrazów. Celebryta chciałby być rozpoznawany, a ja chciałbym (a może jednak nie…) celebrytę rozpoznawać. Dzięki nauce można to pogodzić.
Zakładając, że nie cierpimy na prozopagnozję, czyli zaburzenie rozpoznawania twarzy, niektóre fotografie zapamiętujemy lepiej od innych. Od czego to zależy? Badania nad tym procesem od lat prowadzi zespół naukowców z Massachusetts Institute of Technology.
Jeszcze w 2011 roku podczas konferencji IEEE Phillip Isola przedstawił ówczesny stan badań nad zapamiętywaniem obrazów. Wynikało z niego, że wbrew pozorom wcale nie zapamiętujemy zdjęć, które się nam po prostu podobają. Najbardziej zapadały w pamięci te, które przedstawiały sceny wewnątrz pomieszczeń, zawierające ludzi oraz obiekty o zbliżonych do nich rozmiarach.
Rozpoczęto wówczas prace nad algorytmem, który byłby w stanie spośród niezliczonych fotografii wyłonić te, które zostaną najlepiej zapamiętane. Po co? Taka wiedza ułatwiłaby pracę choćby projektantom stron internetowych, fotoedytorom czy całej branży reklamowej.
Okazuje się, że zdobyta wówczas wiedza może przydać się do czegoś jeszcze – do zwiększania rozpoznawalności ludzi i poprawiania fotografii w taki sposób, by przedstawione na nich twarze zostały lepiej zapamiętane.
Opracowany przez zespół z MIT algorytm bazuje na badaniach przeprowadzonych z wykorzystaniem tysięcy zdjęć twarzy i rzeszy użytkowników usługi Amazon Mechanical Turk, dzięki którym sprawdzono, które zdjęcia najlepiej zapisywały się w pamięci.
Udało się również stworzyć mechanizm, który jest w stanie dość subtelnie poprawić zdjęcie. Chodzi o to, by widoczna na nim osoba nadal przypominała samą siebie, ale była łatwiejsza do zapamiętania. Do czego można to wykorzystać?
Opracowany przez MIT algorytm wydaje się spełnieniem marzeń osób ubiegających się o pracę – zapadające w pamięć zdjęcie dołączone do CV od razu zapewni przewagę nad konkurencją. To samo można zastosować np. w materiałach reklamowych czy mediach społecznościowych.
Ten sam mechanizm można również wykorzystać w odwrotny sposób, by np. zmniejszyć rozpoznawalność twarzy znajdujących się na drugim planie fotografii.
Pomysł wydaje się bardzo obiecujący, jednak zastanawiam się, czy popularność takich modyfikacji nie będzie oznaczała spadku ich skuteczności. Gdy wokół siebie będziemy widzieli same poprawione zdjęcia, niewykluczone, że szybko się na nie uodpornimy.
Zanim to jednak nastąpi, widać spore pole do popisu dla producentów sprzętu fotograficznego, smartfonów i aplikacji. Ciekawe, kto pierwszy zacznie chwalić się w reklamach zastosowaniem algorytmu, dzięki któremu zdjęcia będą lepiej zapamiętywane.