Amazon stworzył jeden z najlepszych seriali science-fiction. "Opowieści z Pętli" powinien obejrzeć każdy
Powolny, leniwy, momentami dla niektórych może być wręcz nudny - a jednak "Opowieści z Pętli" to moim zdaniem jeden z najlepszych seriali science-fiction ostatnich lat.
20.04.2020 | aktual.: 09.03.2022 08:19
"Opowieści z Pętli" to jeden z tych seriali, w których nawet po trzecim odcinku nie wiadomo, do czego to wszystko zmierza. Ba, nawet zakończenie niekoniecznie wszystko wyjaśni, pozostawiając widzów ze sporą liczbą pytań. Choć odcinki teoretycznie nie są ze sobą powiązane i równie dobrze można było oglądać je "losowo", łączy je dużo więcej niż na pierwszy rzut oka się wydaje.
Największa zaleta "Opowieści z Pętli" to magiczność. To science-fiction, w którym liczy się historia. Serial Amazona nie straszy technologiami, nie pokazuje mrocznych konsekwencji ich użycia. Owszem, technika odgrywa olbrzymią rolę w życiu bohaterów (co ważne, są to zwykli ludzie, z ludzkimi problemami - a nie herosi, którzy lada moment zbawią świat), ale twórcy nie skupiają się na moralizatorstwie. Po prostu stworzyli nietypowy świat - inspirowany pracami szwedzkiego artysty - by opowiedzieć coś w rodzaju baśni. Nowoczesnej baśni.
Tales From the Loop | Official Trailer
To oderwanie się od rzeczywistości, własny styl, robi olbrzymie wrażenie. Niby historie są momentami banalne czy niezbyt oryginalne, ale i tak ma się wrażenie, że obserwujemy coś takiego pierwszy raz. Duża w tym zasługa obrazów, którymi twórcy się inspirowali.
Grafiki Simona Stålenhaga przedstawiają sielski obraz wsi czy też niewielkich miasteczek, ale w tle oprócz dobrze znanych nam widoczków widzimy też niesamowite, fantastyczne konstrukcje. Coś podobnego tworzy Jakub Różalski, tyle że Szwed skupia się na teraźniejszości (lub mniej odległej przeszłości) niż rodzimy artysta.
Twórcy "Opowieści z Pętli" świetnie oddali magię tych obrazów. Gdzieś w tle przemyka robot. Daleko wystają ogromne słupy odpowiedzialne za oświetlenie. Na polu natknąć można się na niedziałający, lewitujący kombajn. Niektóre z tych dziwnych obiektów mają większy wpływ na fabułę, inny mniejszy, ale wszystkie razem tworzą na tyle intrygujące środowisko, że łatwo w ten świat wsiąknąć.
"Opowieści z pętli" nie mają ambicji, by jak "Black Mirror" czy "Rok za rokiem" tłumaczyć nam rzeczywistość. Ale i tak twórcy przemycili kilka wątków do zastanowienia, które wychwyci każdy, kto oczekuje od seriali science-fiction czegoś więcej.
Najbardziej zaintrygował mnie szef Pętli. Tytułowa Pętla to coś w rodzaju korporacji zajmującej się… nie do końca wiadomo czym. A przynajmniej nie dokładnie, bo jak mówi sam jej twórca, celem jest tworzenie rzeczy niemożliwych - możliwymi. Pewne jest to, że młodzi ludzie chcą w Pętli pracować, a całe przedsięwzięcie ma wpływ na miasto.
Co jednak ciekawe, szef - dziadek jednego z młodych bohaterów - to po prostu zwykły mieszkaniec, spacerujący po ulicach. Daleko mu do stereotypowego wizjonera, szefa wielkiej korporacji. Spójrzmy na inny wydany niedawno serial "Devs", który zupełnie inaczej portretuje bossa projektu.
Charyzmatyczny Forest z "Devs" jest samotnikiem, który mimo olbrzymiego bogactwa żyje skromnie. To typowy geniusz - właśnie tak wielu wyobraża sobie specjalistów z Doliny Krzemowej. Nie jako biznesmenów, ale wizjonerów, nie bojących przekraczać się granice. Bezwzględnych, niekoniecznie sympatycznych, ale jednak bez nich świat współczesny by nie funkcjonował - a przynajmniej tak wielu o tym myśli.
Szef Pętli bardziej przypomina Paula Barana, człowieka, któremu zawdzięczamy internet. Również jest to ktoś, kto chce kształtować przyszłość, ale jednocześnie twardo stąpa po ziemi. Wprawdzie trudno powiedzieć, czy Pętla przynosi mieszkańcom więcej pożytku niż nieszczęść (nie wiadomo też, czy sam zdaje sobie z tego sprawę), ale jej szef nie jest kimś, kto wzbudza niechęć i strach. Słowem, różni się od współczesnych liderów technologii.
Ale jednocześnie wpływ Pętli na ludzi krąży nad tą opowieścią. "Opowieści z Pętli" pokazują więc świat zanim korporacje stały się wszechmogące. Zanim uwierzyliśmy, że to liderzy mają ostatnie i decydujące zdanie na temat polityki. Jeszcze można było nad nimi zapanować, ale nikt tego nie zrobił. "Devs", mimo że to odmienny serial od nowej produkcji Amazonu, pokazuje konsekwencje takiego stanu rzeczy - oto rzeczywistość, w której korporacja może wszystko, a ludzie i władza niewiele. "Opowieści z pętli" to coś w rodzaju początku drogi prowadzącej do utopii, która jak wiele z nich stała się fiaskiem.
"Opowieści z Pętli" zadają uniwersalne pytania - w jaki sposób technologie i postęp mogą wpłynąć na nasze życie; czy rzeczywiście nowinki to coś, dzięki czemu będziemy szczęśliwsi? - ale w tak nietypowej otoczce i formie, że wydają się odświeżającą, wręcz nowatorską produkcją. Życzyłbym sobie więcej takich produkcji science-fiction. Stawiających na historię, magię, inny świat, oddalony od naszego i z zupełnie innymi problemami.