Klient jest głupi, więc wszystko kupi! Czyż nie?

Klient jest głupi, więc wszystko kupi! Czyż nie?11.05.2012 23:55
A może kota w worku? (fot. na lic. CC; Flickr.com/by jinterwas)
Jacek Klimkowicz

Ostatnimi czasy odnoszę wrażenie, że giganci rynku IT nie wytrzymują tempa, które sami sobie niegdyś narzucili. W rezultacie to, co trafia na rynek coraz częściej jest, delikatnie mówiąc, dalekie od ideału. Nikt jednak nie zamierza zwolnić, bo i po co? Idioci i tak wszystko wykupią! A może i nie?

Ostatnimi czasy odnoszę wrażenie, że giganci rynku IT nie wytrzymują tempa, które sami sobie niegdyś narzucili. W rezultacie to, co trafia na rynek coraz częściej jest, delikatnie mówiąc, dalekie od ideału. Nikt jednak nie zamierza zwolnić, bo i po co? Idioci i tak wszystko wykupią! A może i nie?

Bodźca do podjęcia nieco drażliwego tematu dał mi testowany aktualnie ultrabook Acer Timeline Ultra M3. Świeżutki model, który lada moment trafi na sklepowe półki, doskonale obrazuje najnowsze trendy na rynku komputerów przenośnych. Niska waga, bardzo smukła obudowa (mniej niż 20 mm), duża matryca HD (15,6"), wydajny, niskonapięciowy procesor Intel Core, pojemny SSD oraz mocna, dedykowana karta graficzna Nvidia GeForce GT 640M (28-nm Kepler).

Krótko mówiąc cud, miód i orzeszki, bo cena też ma być przystępna. Całość, przynajmniej na papierze, prezentuje się świetnie. Teoretycznie można liczyć na niesamowite wprost tempo działania i wydajność, która pozwala uczynić z ultrabooka superprzenośne centrum pracy i rozrywki. I owszem, pierwsze wrażenie nowość Acera sprawia bardzo dobre - jakość wykonania pozytywnie zaskakuje, tempo startu systemu i aplikacji wgniata w fotel, głośniki także grają lepiej niż oczekiwałem.

Acer Aspire Timeline Ultra M3
Acer Aspire Timeline Ultra M3

Pomijam tu marnej jakości monitor LCD, bo do tego producenci laptopów zdążyli mnie już przyzwyczaić, choć przyznam, że przesiadka z IPS-a dawno mnie tak nie bolała. Mniejsza jednak o to. Zachęcony wizją gamingowego ultrabooka przystąpiłem do testów. Zainstalowałem kilka gier, uruchomiłem i… czar prysł. Owszem, duet Intela i Nvidii faktycznie jest w stanie uciągnąć najnowsze tytuły. Nawet Battlefield 3 żwawo śmiga w natywnej rozdzielczości na średnich nastawach, a to już coś.

Problem w tym, że pograć, mimo wysokich framerate'ów za bardzo się nie da! Bufor klawiatury jest niewystarczający i nawet dwuklawiszowe (!) kombinacje nie zawsze działają. Nie raz zdrowo przywaliłem w bandę podczas wyścigu, nie mogąc skręcić, bo kombinacja strzałki w górę i w lewo/prawo to czasami zbyt wiele. To jednak nic w porównaniu do temperatur roboczych i kultury pracy ultrabooka. Pod obciążeniem jest naprawdę głośno, a przy tym gorąco. Bardzo gorąco.

Temperatury rzędu 90-95 stopni na CPU i 93 na GPU to niemal standard przy bardziej wymagających tytułach i nawet nowicjusze chyba widzą, że to trochę za dużo. Biorąc pod uwagę fakt, że przy ok. 100 stopniach na CPU zaliczamy zwis i/lub BSOD, śmiem twierdzić, że są powody do niepokoju i to nie tylko o żywotność sprzętu. Obudowa bez problemu rozgrzewa się w najgorętszym punkcie do ponad 60 stopni Celsjusza i, co tu dużo mówić, co delikatniejszych może oparzyć.

O tych problemach jednak nie dowiecie się od specjalistów od marketingu, którzy zgodnie twierdzą, że nadchodzi czas ultrabooków dla graczy. Nie poruszy tej kwestii także wielu recenzentów, czy to z racji zwykłego niedbalstwa czy też w ramach dobrych stosunków z dostawcami sprzętu. O tym, że prawda jest niewygodna mogłem przekonać się nie raz. Jedni przestają odpowiadać na maile, inni wprost sugerują zdjęcie recenzji z serwisu. O podjęciu działań na rzecz poprawy jakości nie ma nawet mowy.

W trakcie testów nie ma litości (fot. na lic. CC; Flickr.com/by stuartpilbrow)
W trakcie testów nie ma litości (fot. na lic. CC; Flickr.com/by stuartpilbrow)

A czy nie można przypadkiem przetestować produktu przed wprowadzeniem na rynek? Przecież ja tak naprawdę nie robię nic, czego producent nie mógłby wykonać na właściwym etapie prac nad produktem. I nie zajmuje to, wbrew pozorom, dużo czasu. A jednak coś takiego jak testy czy kontrola jakości to rzadkość. Nawet specjaliści od marketingu nie chwalą się tym w ulotkach i spotach reklamowych. Po prostu nie ma czym, a produkty trafiające na rynek to potwierdzają.

I tak w jednym laptopie źle zamontowano klawiaturę, w innym układ chłodzenia nie daje rady, w jeszcze innym wetknięcie pendrive'a w jeden z portów skutkuje blokadą dwóch sąsiadujących. I nie są to problemy jednostkowe, trapiące budżetowe konstrukcje. Coraz częściej takie wady mają kosztujące ponad 5000-7000 zł modele. Mógłbym udać, że wszystko jest w porządku, by pozyskać kolejne sample do testów. Ale nie potrafię zwłaszcza, gdy sytuacja powtarza się przy n-tym laptopie pod rząd.

Czy to normalne, że użytkownicy muszą zakładać fanpage'e na portalach społecznościowych, blogi i wątki na forach, by zmotywować producenta do naprawienia tego, co powinno bezproblemowo działać? To nie żart, to się zdarza coraz częściej. Czy sprzedawanie starego produktu pod nową nazwą za wyższą cenę powinno mieć miejsce? Czy oznaczanie kilku nierównorzędnych sprzętów tym samym symbolem i nieinformowanie o tym w żaden sposób kupującego jest w porządku?

Nie jest. Dlatego konsekwentnie piszę o wszystkich mankamentach i takich praktykach - bez ogródek i owijania w bawełnę, podlizywania się dostawcom sprzętu. Jednym się to podoba, innym mniej. Żałuję tylko tego, że nie każdy z takim samym uporem piętnuje takie działania. Może, gdyby do producentów dotarł silny głos sprzeciwu licznego grona potencjalnych, niezadowolonych klientów, podjęliby oni stosowne kroki na rzecz poprawy jakości produktów, za które często trzeba słono płacić.

Biznes to biznes... (fot. na lic. CC; Flickr.com/by European Southern Observatory)
Biznes to biznes... (fot. na lic. CC; Flickr.com/by European Southern Observatory)

Niestety, obecnie na półki sklepowe trafia coraz gorszy chłam, którego stosunek jakości do ceny spada. Problemów ze zbytem jednak nie ma. Nieświadomi użytkownicy kupują to, co im podsuną sprzedawcy lub spece od reklamy. Co bardziej zorientowani z ograniczonym budżetem wybierają tzw. mniejsze zło. Nieliczni, ale obyci w temacie wyłożą kilka tysięcy i będą zadowoleni. I tak maszyna się kręci, producenci liczą zyski i wprowadzają nowe buble, których wady muszą tuszować spece od PR.

Brakuje mobilizacji i skutecznego aparatu nacisku ze strony konsumentów. Mechanizmy rynkowe, jak wolna konkurencja, w niektórych kwestiach nie zdają egzaminu. Maksymalizacja zysków to cel wszystkich koncernów. A dobro użytkownika? Nikt o to nie dba. Skoro więc większość nawet nie wie, co kupuje, część, tak recenzentów jak i użytkowników nie widzi problemu lub udaje, że go nie ma, sytuacja jest taka jaka jest. Obecnie nawet dysponując znacznymi środkami trudno jest coś wybrać.

Już w ten weekend kolejna recenzja, bezlitośnie piętnująca wszelkie wady konstrukcji i nie pomijająca żadnej z zalet. Będziecie mogli przekonać się, jak szybki jest mobilny Kepler ze średniej półki. Przy okazji liczę (jak zwykle), że zainteresowani dobrze zniosą konstruktywną krytykę i wyciągną właściwe wnioski na przyszłość. Czekam też na Wasze opinie i sugestie w komentarzach. Z góry dziękuję za uwagi, także krytyczne.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.