USS „Gerald R. Ford”: najdroższy okręt wojenny świata. Era pływających fabryk dronów bojowych

USS „Gerald R. Ford”: najdroższy okręt wojenny świata. Era pływających fabryk dronów bojowych14.11.2016 22:29

Do służby w amerykańskiej flocie wejdzie niebawem zupełnie nowy typ okrętu. USS „Gerald R. Ford” to największy i najdroższy okręt wojenny świata. Czym różni się od starszych lotniskowców?

Wydatki na zbrojenia

Nie ma na świecie drugiego kraju, który wydawałby na zbrojenia tyle, ile wydają Stany Zjednoczone. Armia tego kraju pochłania więcej pieniędzy, niż siły zbrojne kilku kolejnych państw świata razem wziętych. Zabawnym przykładem skali wydatków jest fakt, że na same orkiestry wojskowe Amerykanie wydają więcej, niż Litwa na swoją całą armię.

Nic zatem dziwnego, że amerykańskie siły zbrojne mogą realizować programy zbrojeniowe o skali niedostępnej dla innych krajów. Przykładem takiego programu jest opisywany niedawno, futurystyczny niszczyciel USS „Zumwalt”, który – choć kosztował ponad 7 mld dolarów – przez pewien czas będzie pozbawiony swojego kluczowego uzbrojenia.

Zumwalt jest na razie rekordzistą – to najdroższy okręt, jaki kiedykolwiek wszedł do służby. Już niedługo utraci jednak pod tym względem palmę pierwszeństwa. Niebawem do służby zostanie przyjęty okręt jeszcze potężniejszy, większy i znacznie droższy.

USS "Zumwalt", Źródło zdjęć: © Fot. US Navy
USS "Zumwalt"
Źródło zdjęć: © Fot. US Navy

USS „Gerald R. Ford” – najdroższy okręt wojenny świata

Jest nim USS „Gerald R. Ford” (CVN-78). Okręt jest już niemal gotowy, a przyjęcie do służby planowane jest na 2017 rok. Koszt budowy okrętu zbliży się do 13 mld dolarów, a tym samym jednostka ustanowi nowy, kontrowersyjny rekord, będąc najdroższym okrętem wojennym, jaki kiedykolwiek zbudowano.

Nie ustrzegło to Forda od wieloletnich opóźnień i przekroczenia planowanego budżetu. Powodem, dla którego USS „Gerald R. Ford” jest warty opisania nie jest jednak sama cena, a raczej fakt, że okręt otwiera zupełnie nową erę w dziejach amerykańskiej marynarki.

W czasie, gdy media ekscytują się przejściem na Morze Śródziemne rosyjskiego lotniskowca Admirał Kuzniecow, któremu regularnie wysiadają silniki i nie wychodzi w rejs bez asysty holownika, Amerykanie przygotowują się do przyjęcia do służby pierwszego lotniskowca atomowego nowej generacji.

USS "Abraham Lincoln" z grupą okrętów, Źródło zdjęć: © Fot. Wikimedia Commons
USS "Abraham Lincoln" z grupą okrętów
Źródło zdjęć: © Fot. Wikimedia Commons

Grupa lotnicza jak lotnictwo całego kraju

Dotychczasowa potęga US Navy opierała się na 10 lotniskowcowych grupach uderzeniowych, których trzon stanowią okręty typu „Nimitz” (do 2012 roku było 11 grup, ale lotniskowiec innej klasy, USS „Enterprise”, został wycofany ze służby).

Typ Nimitz to obecnie największe lotniskowce świata, a Ameryka ma takich – klasycznych (STOBAR/CATOBAR) - lotniskowców więcej, niż reszta państw razem wziętych. Aby uświadomić sobie siłę, jaką dysponuje taki okręt, można każdy z nich porównać do całości lotnictwa wojskowego kraju średniej wielkości.

W hangarach zarówno Nimitzów, jak i Fordów, zmieści się około 90 – 100 samolotów i śmigłowców. Dla porównania, drugie pod względem wielkości, budowane lotniskowce brytyjskie, zabiorą do 40 samolotów, a duma francuskiej marynarki, jedyny lotniskowiec Charles de Gaulle, dysponuje grupą lotniczą liczącą 35-40 samolotów. Jeszcze mniej – około 30 – maszyn przenosi rosyjski Admirał Kuzniecow. Choć w teorii jego grupa lotnicza może być liczniejsza, to Rosjanom brakuje obecnie odpowiednich samolotów.

HMS "Queen Elizabeth" w stoczni, Źródło zdjęć: © Fot. Wikimedia Commons
HMS "Queen Elizabeth" w stoczni
Źródło zdjęć: © Fot. Wikimedia Commons

Taśmowa produkcja lotniskowców

Ciekawostką jest fakt, że Stany Zjednoczone od lat budują lotniskowce w trybie ciągłym – po ukończeniu jednego rozpoczyna się budowa albo generalny remont kolejnej jednostki, związany m.in. z wymianą paliwa jądrowego, przewidzianą w połowie 50-letniej eksploatacji okrętu.

Ma to sens nie tylko z wojskowego punktu widzenia – ciągła praca wyspecjalizowanej stoczni pozwala utrzymać relatywnie (pamiętajmy, że chodzi tu o miliardy dolarów) niskie koszty.

O problemach z ponownym - po długiej przerwie - rozpoczęciem budowy lotniskowców przekonali się m.in. Brytyjczycy, budujący obecnie nowoczesne, ale mniejsze od amerykańskich, dwa lotniskowce typu Queen Elizabeth.

USS "Gerald R. Ford" w stoczni, Źródło zdjęć: © Fot. Daily Press
USS "Gerald R. Ford" w stoczni
Źródło zdjęć: © Fot. Daily Press

Czym USS „Gerald R. Ford” różni się od typu Nimitz?

USS „Gerald R. Ford” wygląda jak nieco większy „Nimitz”, jednak są to pozory. Jest zupełnie nowym okrętem, zaprojektowanym według nowej koncepcji, będącej sumą doświadczeń z kilkudziesięciu lat eksploatacji „Nimitzów”. Widoczną zmianą jest nieco mniejsza i przesunięta do tyłu, charakterystyczna nadbudówka, tzw. „wyspa”.

Najważniejsze jest jednak to, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Zmiana dotyczy wyposażenia radionawigacyjnego i przeniesienia centrum dowodzenia z „wyspy” do wnętrza okrętu. Zmieniono również hangary i magazyny uzbrojenia, automatyzując proces dostaw broni na pokład lotniskowca. Zmieniono również sposób obsługi samolotów na pokładzie w taki sposób, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia zatorów i płynnie obsługiwać wszystkie wymagające tego maszyny.

Okręt dostosowano także do obsługi obecnych i przyszłych bezzałogowców, a także, dzięki ogromnej nadwyżce mocy, do zastosowania w przyszłości broni laserowej. Reaktory „Forda” produkują około 2,5 razy więcej energii elektrycznej od „Nimitzów”.

FS "Charles de Gaulle", Źródło zdjęć: © Fot. Wikimedia Commons
FS "Charles de Gaulle"
Źródło zdjęć: © Fot. Wikimedia Commons

Mniejsza załoga i elektromagnetyczne katapulty

Istotne zmiany dotyczą również bardziej komfortowych pomieszczeń dla załogi. O ile Nimitz był miejscem zamieszkania dla 2480 osób personelu lotniczego i 3200 marynarzy, to USS „Gerald R. Ford” – przy takiej samej liczbie lotników, będzie wymagał o 1200 marynarzy mniej.

Ważną innowacją są również elektromagnetyczne katapulty (Electromagnetic Aircraft Launch System - EMALS), wyrzucające startujący samolot z pokładu lotniskowca. Na Nimitzach pracują katapulty parowe, narzucające ograniczenia związane m.in. z minimalną masą wyrzucanych samolotów.

W przypadku elektromagnetycznych nie ma takich ograniczeń, bo siłę ich działania można płynnie regulować w zależności od potrzeb. 93-metrowa katapulta może wyrzucić obiekt o wadze do 45 ton, nadając mu prędkość do 240 kilometrów na godzinę. Parametry pracy tych urządzeń imponują, jednak same katapulty – zanim zostały dopracowane – były przyczyną opóźnień, związanych z konieczną poprawą niezawodności.

Rosyjski lotniskowiec Admirał Kuzniecow w eskorcie HMS Liverpool, Źródło zdjęć: © Fot. Wikimedia Commons
Rosyjski lotniskowiec Admirał Kuzniecow w eskorcie HMS Liverpool
Źródło zdjęć: © Fot. Wikimedia Commons

Początek modernizacji floty lotniskowców

Wszystko to podporządkowane jest – obok zmniejszenia kosztów - jednemu celowi: możliwości wysłania do walki jak największej liczby samolotów w jak najkrótszym czasie.

W praktyce oznacza to, że o ile „Nimitz” mógł w ciągu doby wysłać do walki w sumie około 120 samolotów (wliczając w to wielokrotne starty tych samych maszyn), to USS „Gerald R. Ford”, mimo mniej licznej załogi, będzie w stanie obsłużyć nawet 160 lotów.

Pokoleniowa zmiana w amerykańskiej marynarce, czyli wyprodukowanie kolejnych 9 lotniskowców nowego typu będzie trwała prawdopodobnie kilkadziesiąt lat. Ostatni lotniskowiec typu „Nimitz”, czyli USS „George H. W. Bush”, wszedł bowiem do służby w 2009 roku, a czas eksploatacji zarówno starego, jak i nowego typu lotniskowców szacuje się na pół wieku.

Dron X-47B na pokładzie lotniskowca USS "George H.W. Bush"
Dron X-47B na pokładzie lotniskowca USS "George H.W. Bush"

Pływające fabryki dronów

Lotniskowce – a zatem i typ Gerald R. Ford – zapewne przejdą w tym czasie radykalną metamorfozę. Eksperci, prognozujący kierunki rozwoju technologii i uzbrojenia wskazują bowiem, że dzięki rozwojowi bezzałogowców i druku 3D klasyczne lotniskowce mogą zostać zastąpione przez okręty, na bieżąco budujące i wysyłające do walki drony. Brzmi jak SF?

Być może, ale ta wizja właśnie się spełnia, czego przykładem jest brytyjski HMS Protector. Z jego pokładu wiosną 2016 roku wystartował dron, wydrukowany zgodnie z potrzebą chwili, w celu wsparcia okrętu podczas nawigacji na wodach Antarktyki.

Dotyczyło to co prawda bardzo prostej i taniej, nieuzbrojonej maszyny, ale dało przedsmak tego, jak może wyglądać wojna na morzu. Niewykluczone, że modernizacje, jakim w przyszłości zostaną poddane okręty typu Gerald R. Ford, będą zmierzać właśnie w tę stronę i zmienią klasyczny lotniskowiec w pływającą fabrykę bojowych dronów.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.