Drony [cz. 3]. Czas autonomicznych maszyn bojowych
Drony bojowe stały się ostatnio tematem tak modnym, że niewiele brakuje, by matki zaczęły straszyć nimi niegrzeczne dzieci. Propagowany przez popkulturę obraz bezlitosnych morderców krążących gdzieś nad naszymi głowami ma jednak niewiele wspólnego z rzeczywistością. Jak radzą sobie współczesne bezzałogowe aparaty latające i co czeka je w najbliższej przyszłości?
18.03.2013 | aktual.: 13.01.2022 12:19
Drony bojowe stały się ostatnio tematem tak modnym, że niewiele brakuje, by matki zaczęły straszyć nimi niegrzeczne dzieci. Propagowany przez popkulturę obraz bezlitosnych morderców krążących gdzieś nad naszymi głowami ma jednak niewiele wspólnego z rzeczywistością. Jak radzą sobie współczesne bezzałogowe aparaty latające i co czeka je w najbliższej przyszłości?
Irakijczycy kapitulują przed maszyną
Przyspieszenie rozwoju dronów, nazywanych również bezzałogowymi aparatami latającymi (Unmanned Aerial Vehicle – UAV), nastąpiło po pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej. Operacja Pustynna Burza, trwająca od 17 stycznia do 28 lutego 1991 roku, po raz kolejny wykazała przydatność dronów.
Światowym liderem w budowie tych maszyn był wówczas Izrael, z powodzeniem rozwijający konstrukcję Tadiran Mastiff, która ułatwiła zwycięstwo w słynnej bitwie powietrznej nad Doliną Bekaa. I właśnie do rozwiązań izraelskich sięgnęli Amerykanie, w latach 80. poszukujący niewielkiej maszyny rozpoznawczej. Opracowane przez nich na podstawie izraelskiego pierwowzoru maszyny RQ-2 Pioneer wykonały w czasie kilkutygodniowej kampanii 530 lotów, spędzając w powietrzu ponad 1700 godzin.
Do historii przeszedł jeden z egzemplarzy tej maszyny, który po starcie z pokładu pancernika USS Iowa wykonywał zwiad nad wyspą Failaka, zajmowaną przez wojska Saddama Husajna. Iraccy żołnierze, ostrzelani uprzednio przez amerykański pancernik, na widok nadlatującego niewielkiego bezzałogowca zaczęli się poddawać. Kamery drona zarejestrowały wówczas prawdopodobnie pierwszy przypadek w dziejach, gdy ludzie poddawali się maszynie.
GNAT-750 – przodek Predatora
Po wojnie w Zatoce Perskiej Amerykanie rozwijali m.in. sprawdzonego Pioneera (jego następcy to modele Hunter i Shadow), ale prawdziwym przełomem okazała się zupełnie inna konstrukcja. Jej początki sięgają jeszcze połowy lat 80., gdy DARPA we współpracy z firmą LSI rozpoczęła prace nad BAL-em nowej generacji o nazwie Amber.
LSI została niebawem przejęta przez General Atomics Aeronautical Systems, a projekt Ambera ewoluował do nieco większej maszyny o nazwie GNAT-750. Jej opracowanie oznaczało rozpoczęcie nowej ery w dziejach dronów. Dlaczego? Wyposażenie nowej maszyny mogło składać się z różnych rodzajów kamer, w tym kamery FLIR, pozwalającej na obserwację w podczerwieni. Dron miał moduł GPS, radiolokator i dalmierz laserowy i jako pierwszy na świecie umożliwiał kierowanie za pomocą łącz satelitarnych.
Oznaczało to, że operujący w dowolnym miejscu świata dron mógł być sterowany z innego, dowolnego miejsca na świecie. Zalety nowej maszyny szybko doceniła CIA, wykorzystująca ją m.in. w byłej Jugosławii. Potencjał tej konstrukcji był tak duży, że na jej podstawie rozpoczęto projektowanie kolejnego, jeszcze bardziej zaawansowanego drona o nazwie MQ-1 Predator, który wkrótce miał stać się symbolem zarówno bezpilotowych maszyn, jak i wojny z terroryzmem.
MQ-1 Predator – symbol wojny z terroryzmem
Co istotne, prawdopodobnie najważniejszy dron ostatniej dekady powstał, zanim islamscy fanatycy staranowali wieże WTC. Pierwsza konstrukcja to wspomniany wcześniej Predator, oblatany jeszcze w 1994 roku. Początkowo projektowany jako maszyna rozpoznawcza, z czasem zyskał możliwość przenoszenia uzbrojenia – jego arsenał to rakiety Hellfire, używane do atakowania celów naziemnych oraz przeciwlotnicze pociski Stinger.
Ta charakterystyczna maszyna stała się jednym z symboli wojny z terroryzmem – od 7 października 2001 roku MQ-1 wykorzystywany jest nie tylko do rozpoznania, ale również do atakowania rozpoznanych celów. Ataki wykonywane od ponad dekady przez te maszyny stały się przyczyną licznych kontrowersji, związanych m.in. z cywilnymi ofiarami tych nalotów.
Predator ma również na koncie pierwszą walkę powietrzną stoczoną przez maszynę bezzałogową i samolot pilotowany przez znajdującego się w nim człowieka. W 2002 roku jeden z Predatorów rozpoczął walkę z irackim MiG-iem 25. Odpalona przez drona rakieta chybiła wówczas celu i bezpilotowiec został zniszczony przez irackiego pilota.
MQ-9 Reaper – postrach talibów
Kolejnym wartym wspomnienia dronem jest podobny – na pozór – do Predatora MQ-9 Reaper. Mimo podobnego wyglądu jest to maszyna znacznie większa, o zasięgu sięgającym kilku tysięcy kilometrów. Przy jej projektowaniu uwzględniono doświadczenia zebrane w czasie eksploatacji Predatorów.
MQ-9 Reaper ma nie tylko większy zasięg, prędkość i udźwig, ale też – co w wielu przypadkach jest kwestią kluczową – może przebywać w powietrzu przez ponad dobę, dyżurując nad wyznaczonym rejonem z 1,3 tony uzbrojenia na pokładzie. Co istotne, znacząco zwiększył się wachlarz przenoszonego uzbrojenia – Reaper ma pod skrzydłami sześć węzłów pozwalających na przenoszenie m.in. różnego rodzaju kierowanych bomb.
Rodzina dronów wywodzących się od Predatora nie kończy się na MQ-9. W ostatnich latach wdrożono do służby kolejne maszyny: MQ-1C Gray Eagle oraz General Atomics Avenger, który docelowo ma zastąpić w służbie Reapery. Trwają również testy morskiej wersji Avengera, przystosowanej do operowania z lotniskowców.
Global Hawk – dron o zasięgu globalnym
Omawiając współczesne drony, nie można nie wspomnieć o nieco mniej znanej, ale równie istotnej konstrukcji. Jest nią RQ-4 Global Hawk – duży bezpilotowiec, pełniący funkcję podobną do słynnych samolotów U-2.
Global Hawk jest w stanie dotrzeć do dowolnego miejsca na Ziemi i przeprowadzić rozpoznanie wybranego rejonu. Co istotne, jego sterowanie jest w znacznym stopniu zautomatyzowane – dron może wykonywać swoją misję bez udziału operatora.
Kilka lat temu zakładano, że Global Hawki do 2012 roku całkowicie zastąpią załogowe samoloty szpiegowskie, jednak ze względu na cięcie kosztów U-2 nadal pozostają w linii. W najbliższych latach wersja rozwojowa Global Hawka o nazwie MQ-4C Triton zastąpi za to część morskich samolotów patrolowych.
Autonomiczne, bojowe bezzałogowce
Wymienione drony, choć niezwykle nowoczesne, mają wspólne ograniczenie. Choć są w stanie wykonywać automatycznie część czy nawet całość misji, nie ma mowy o pełnej autonomii. Dron po prostu realizuje założony przez człowieka plan, w przypadku anomalii reagując zgodnie z zaprogramowanym scenariuszem. Przyszłością są jednak zupełnie inne maszyny – autonomiczne drony, które po otrzymaniu rozkazu samodzielnie decydują o najlepszym sposobie jego realizacji.
Jedną z nich jest demonstrator technologii X-47B Pegasus, projektowany z myślą o działaniu z lotniskowców. Dron ma mieć część możliwości współczesnego samolotu bojowego – poza misjami zwiadowczymi będzie mógł atakować cele naziemne, zwalczać nieprzyjacielską obronę przeciwlotniczą i – co istotne – podczas wykonywania misji współdziałać z innymi maszynami.
Obecnie prowadzone są próby tej maszyny na pokładzie lotniskowca, a na 2014 rok zaplanowano testy autonomicznego tankowania w powietrzu. Podobną konstrukcję o nazwie BAE Systems Taranis rozwija również Wielka Brytania.
Każdy chce mieć drona
Komfort, jaki daje politykom używanie bezzałogowych maszyn, oznacza zarazem, że znacznie łatwiej podjąć im decyzję o ewentualnym ataku, który nie oznacza ryzykowania życia własnych żołnierzy. Zalety takiego rozwiązania doceniło wiele krajów. Lista producentów dronów jest bardzo długa i znajduje się na niej również Polska, jednak znacznie mniej krajów jest w stanie stworzyć konstrukcję zdolną nie tylko do zadań rozpoznawczych, ale również do walki.
Poza wspomnianymi Brytyjczykami drona mogącego w przyszłości wykonywać misje bojowe konstruuje również europejskie konsorcjum EADS, rozwijające projekt EADS Barracuda. Tradycyjnie samodzielni w kwestiach militarnych Francuzi także pracują nad podobną maszyną o nazwie Dassault nEUROn, która 1 grudnia 2012 roku odbyła swój dziewiczy lot. Własną bezpilotową maszynę bojową rozwijają również Rosjanie, jednak trudno ocenić ich postępy – pokazany światu w 2007 roku MiG Skat był jedynie makietą, więc przed rosyjskimi konstruktorami prawdopodobnie jeszcze bardzo długa droga.
Odrębną grupę stanowią konstrukcje, o których istnieniu wiadomo, jednak szczegóły dotyczące ich zadań i budowy pozostają tajemnicą. Należą do nich m.in. RQ-170 Sentinel, którego przejęcie przez Iran skompromitowało w 2011 korzystającą z trudno wykrywalnej maszyny CIA. Innym tajemniczym modelem jest m.in. zbudowany w latach 90. Lockheed Martin RQ-3 DarkStar oraz bezzałogowe promy kosmiczne X-37B.