Zdawałoby się, że taka ceremonia jak rozdanie Oscarów to święto sztuki filmowej i nie powinna mieć wiele wspólnego z gadżetami i technologią. Gdy jednak dostrzega się wśród obecnych Steve'a Jobsa, można się spodziewać, że Apple także znajdzie się na świeczniku. No i się znalazł.
Zdawałoby się, że taka ceremonia jak rozdanie Oscarów to święto sztuki filmowej i nie powinna mieć wiele wspólnego z gadżetami i technologią. Gdy jednak dostrzega się wśród obecnych Steve'a Jobsa, można się spodziewać, że Apple także znajdzie się na świeczniku. No i się znalazł.
Oczywiście - bez dalece rozwiniętej technologii nie byłoby takich filmów jak Avatar i wielu innych. Być może więc kontekst wyświetlenia pierwszej reklamy najnowszego gadżetu Apple, rozpalającego wyobraźnię iPada, był jak najbardziej trafny. Tymczasem jednak reklama okazała się raczej prosta i z pewnością nie będzie wspominana tak, jak słynna "big brotherowa" reklama Maca z 1984 roku.
Reklama prezentuje iPad jako urządzenie służące do prywatnej, osobistej rozrywki. iPad prezentuje mężczyzna, który przegląda z jego pomocą filmy wideo, New York Times, sprawdza maila, czy czyta e-książki. Krótko mówiąc - nic nadzwyczajnego i żadna rewolucja.
Być może jednak skromność reklamy jest uzasadniona? Wskazywałoby to na chęć wykreowania z iPada gadżetu mainstreamowego, dla każdego, co być może okaże się skuteczne. Jednak początkowa cena iPada - 499$ (USA) - z pewnością to założenie utrudni.
Wykorzystanie tak ekscytującego wydarzenia, jak rozdanie Oscarów, do pierwszej promocji nowego gadżetu nie jest niczym nowym. Podczas wcześniejszej gali rozdania Oscarów, Apple promował iPhone. Niewątpliwie - w sposób całkiem skuteczny. Natomiast legendarna reklama Macintosha wyreżyserowana przez Ridleya Scotta z 1984 roku została wyemitowana w trakcie finału rozgrywek NFL, słynnego Super Bowl. Hasło: "24 stycznia dowiecie się dlaczego rok 1984 nie będzie jak Rok 1984" rozpaliło w latach 80 wyobraźnię milionów ludzi.
Źródło: guardian