Areszt za e‑papierosa, orzeszki i precelki, czyli czego nie robić w samolocie
Producenci e-papierosów przekonują, że przewagą ich produktów nad zwykłymi papierosami jest nie tylko mniejsze zagrożenie wynikające z wdychania substancji smolistych, lecz również możliwość palenia tam, gdzie normalne papierosy nie są akceptowane. Niestety, są miejsca, gdzie za palenie e-papierosa też można spodziewać się konsekwencji.
14.07.2011 17:00
Producenci e-papierosów przekonują, że przewagą ich produktów nad zwykłymi papierosami jest nie tylko mniejsze zagrożenie wynikające z wdychania substancji smolistych, lecz również możliwość palenia tam, gdzie normalne papierosy nie są akceptowane. Niestety, są miejsca, gdzie za palenie e-papierosa też można spodziewać się konsekwencji.
Pogos Paul Sefilian podróżujący na pokładzie samolotu z Los Angeles do Salt Lake City zaraz po wejściu na pokład postanowił puścić e-dymka. Gadżet został zauważony przez obsługę samolotu, a sam podróżny poinformowany o całkowitym zakazie palenia i poproszony o zgaszenie papierosa. Na początku wydawało się, że wszystko skończy się tylko na upomnieniu.
Sefilian po kłótni z załogą schował swoją zabawkę po to, by... wyciągnąć ją zaraz po starcie maszyny. Kolejne upomnienie pozornie przyniosło zamierzony skutek. Niestety, zamiast palenia pasażer znalazł nową rozrywkę, którą było rzucanie orzeszkami i precelkami w kierunku drzwi do kabiny załogi. Przed lądowaniem na lotnisku w Salt Lake City problematyczny pasażer wyskoczył z siedzenia i pootwierał schowki bagażowe umieszczone nad fotelami. Oryginalna forma protestu przeciw polityce linii lotniczych.
Tego było za wiele. Na lotnisku z otwartymi ramionami czekali już funkcjonariusze FBI. Pytanie tylko, czy do takiego zachowania doprowadziło uzależnienie od nikotyny lub elektronicznych gadżetów, czy może najzwyklejsza głupota. Tego chyba się już nie dowiemy.
Źródło: sltrib