Arsenał Iranu to jedno wielkie złodziejstwo i tani sposób na dużą armię
Miałem okazję pisać kilkakrotnie o myśli technicznej z rodowodem sowieckim i tej pochodzącej z okolicznych państw zaprzyjaźnionych. Okazuje się, że państwa totalitarne, tak bardzo pyszne w swej wewnętrznej i zewnętrznej propagandzie, zachowują się jak zwykli złodzieje, przyznając tym samym wyższość innych nad sobą.
05.01.2013 19:20
Miałem okazję pisać kilkakrotnie o myśli technicznej z rodowodem sowieckim i tej pochodzącej z okolicznych państw zaprzyjaźnionych. Okazuje się, że państwa totalitarne, tak bardzo pyszne w swej wewnętrznej i zewnętrznej propagandzie, zachowują się jak zwykli złodzieje, przyznając tym samym wyższość innych nad sobą.
W środę ujawniono z wielką pompą nowe wyposażenie armii Islamskiej Republiki Iranu. Pokazano myśliwce, helikoptery, niszczyciele, czołgi, rakiety i podzespoły potrzebne do obsługi tego całego bogactwa. Okazało się, że prawie cały ten sprzęt to kopie znacznie starszego wyposażenia armii amerykańskiej, brytyjskiej, rosyjskiej, chińskiej, a także (jakże by inaczej) KRLD.
Przy czym jedno trzeba zaznaczyć wyraźnie. To nie jest wcale byle jaki sprzęt. Owszem, technologia ma już nieco lat na karku, ale jak zauważył Dan Ward, oficer zajmujący się inżynierią zbrojeniową i wybitny specjalista od technologii militarnych; naród korzystający z mniej zaawansowanych środków bojowych jest bardziej uważny i lepiej szkolony.
Wspomniane złodziejstwo jest także podyktowane czystą ekonomią. Nie trzeba wydawać miliardów rialów na R&D, tylko można gros tych pieniędzy przeznaczyć na drobne modyfikacje i szkolenia kadry. Dzięki temu w stosunkowo krótkim czasie powstaje pokaźna armia ze sprawnym i sprawdzonym sprzętem.
W efekcie Iran ma między innymi flotę około 500 myśliwców, która cały czas rośnie. Nowy "wynalazek", czyli helikopter Toufan 2 to nic innego jak lekko ulepszony amerykański AH-1 Cobra z czasów konfliktu wietnamskiego. Jednym z ulepszeń jest dodanie zaawansowanych urządzeń obserwacyjnych (między innymi kamery FLIR). Na zdjęciach poniżej dowód rzeczowy. Podobne rzecz wygląda z myśliwcami - model Saeqeh to przebudowany F-5E z kilkoma smaczkami z F/A 18. Z kolei niszczyciel Jamaran to kopia kopii lekkiej fregaty brytyjskiej.
Pozyskiwanie technologii do nowoczesnych rozwiązań także nie sprawia wielu trudności. Na terenie Iranu rozbiło się już wystarczająco dużo bezzałogowych pojazdów, by wyposażyć Iran w know-how dotyczący dronów. Szpiegostwo militarne nie musi być wyjątkowo rozwinięte, gdy wróg sam przysyła sprzęt.
Ciężko stwierdzić, jak cały ten kram sprawdzi się na polu bitwy. Jeżeli Iran i Izrael nie odpuszczą, to jest bardzo prawdopodobne, że niedługo się dowiemy.