Oglądam trailer nowego filmu z Benem Stillerem i przecieram oczy ze zdumienia. Czy to wciąż ten facet? Apatyczny, zawiedziony, rozmemłany, a nawet neurotyczny - totalna deprecha. Co się z tym kolesiem stało? Może za dużo Woodiego Allena?
Oglądam trailer nowego filmu z Benem Stillerem i przecieram oczy ze zdumienia. Czy to wciąż ten facet? Apatyczny, zawiedziony, rozmemłany, a nawet neurotyczny - totalna deprecha. Co się z tym kolesiem stało? Może za dużo Woodiego Allena?
Prawda jest taka, że nowa rola Bena Stillera jest naprawdę mało podobna do poprzednich. Co prawda w dalszym ciągu jest zabawny, ale na pewno jest zdecydowanie mniej głupkowaty. Cóż, ten facet ma już swoje lata... Ale zacznę od początku.
Greenberg to najnowszy film z tym aktorem w roli głównej. Wciela się w nim w postać nowojorczyka, który znudzony swoim życiem przeprowadza się do swojego brata, do Los Angeles. Ma tam za zadanie pilnować jego domu. W czasie swojego pobytu w Mieście Aniołów, Roger Greenberg zamierza oddać się słodkiemu lenistwu, nic nie robić i przemyśleć kilka rzeczy w swoim życiu. Oczywiście, podczas praktykowania nieróbstwa, na jego drodze staje pewna sympatyczna dziewczyna...
No tak, na pewno nie jest to zwykły film z Benem Stillerem. Wygląda na to, że aktor w końcu dorósł do trochę bardziej przemyślanych ról. Chociaż na nasze szczęście nie do końca... :)
Film reżyseruje Noah Baumbach, aktor i scenarzysta, którego mogliście obejrzeć w *Podwodnym życiu ze Stevem Zissou. Jak podoba Wam się nowy-stary Ben Stiller?