Bing -5%, Google +1% - wojna wyszukiwarek trwa
Microsoft robi wszystko, co może, by z jego wyszukiwarki Bing.com korzystało jak najwięcej użytkowników. Najpierw Bing indeksował wszystko co się da, później okrzyknięto serwis najlepszą wyszukiwarką porno (!), a na końcu poprawiano i wizualizowano wyniki wyszukiwania. Te starania zdały się na nic, gdyż w ostatnim zestawieniu popularności Bing po raz pierwszy w swojej historii stracił udziały w rynku na rzecz Google'a.
Microsoft robi wszystko, co może, by z jego wyszukiwarki Bing.com korzystało jak najwięcej użytkowników. Najpierw Bing indeksował wszystko co się da, później okrzyknięto serwis najlepszą wyszukiwarką porno (!), a na końcu poprawiano i wizualizowano wyniki wyszukiwania. Te starania zdały się na nic, gdyż w ostatnim zestawieniu popularności Bing po raz pierwszy w swojej historii stracił udziały w rynku na rzecz Google'a.
Do tej pory marketingowcy Binga szumnie ogłaszali każdy kolejny procent użytkowników, jaki udało im się zdobyć. Ostatnio jednak zamilkli, gdyż według ostatniego raportu Experian Hitwise korzystanie z Binga w Stanach Zjednoczonych we wrześniu spadło aż o 5% w porównaniu do wyniku wypracowanego w sierpniu (z 9,48% na 8,96%). W tym samym czasie udział Google wzrósł o 1% do ciągle bezpiecznego poziomu 71,08%.
Jedynym ratunkiem dla Binga wydaje się teraz sfinalizowanie umowy Microsoftu z Yahoo. Połączenie search.yahoo.com i bing.com pozwoli temu drugiemu serwisowi zdobyć 1/4 rynku amerykańskich wyszukiwarek i dalej podgryzać Google'a.
Spróbowaliście używać Bing.com i później znów wróciliście do wujka Google'a? Jak się okazuje, nie jesteście sami.
Źródło: Mashable